Dna moczanowa - leczenie. Lista produktów zabronionych
PORADNIK MEDYCZNY. INTERNISTA
Leczenie dny Zazwyczaj dna jest chorobą na całe życie. Jeśli jej przyczyną są inne choroby (np. choroby rozrostowe), ich wyleczenie spowoduje ustanie napadów dny. Jeśli jednak doszło do powikłań w postaci zmian w nerkach czy destrukcji stawów, dolegliwości z tego wynikające będą się utrzymywać. Nowoczesne leczenie uwalnia chorych od dolegliwości (często na bardzo długi okres - okresy międzynapadowe znacznie się wydłużają) oraz zapobiega powstawaniu powikłań. Co więcej, w przypadkach zaawansowanych może dojść (pod wpływem leczenia) do wchłonięcia (rozpuszczenia) powstałych guzków dnawych, a proces destrukcji w nerkach zostanie zahamowany. Tak więc czynność stawów może się poprawić, a nerek nie pogorszy się. Jest to istotne, ponieważ w najcięższych lub zaniedbanych przypadkach zmiany w stawach mogą prowadzić do nieodwracalnej deformacji, a postępująca kamica nerkowa i zmiany w miąższu powodują upośledzenie wydalania nie tylko moczanów. Jeśli do tego dodamy współistniejące choroby, mogące upośledzać funkcję nerek - takie jak nadciśnienie czy też cukrzyca - zrozumiałym staje się, że najczęstszą przyczyną zgonów z powodu dny są zmiany w nerkach wywołane przez chorobę.
Leczenie dny obejmuje kilka etapów:
- Zmniejszenie dolegliwości w czasie ostrego napadu bólu, zazwyczaj poprzez podanie niesterydowych leków przeciwzapalnych i kolchicyny, czasami - sterydów.
- Zapobieganie nowym napadom poprzez podawanie kolchicyny (patrz wyjaśnienia niżej) oraz zmniejszanie produkcji kwasu moczowego, a w efekcie zapobieganie odkładaniu się złogów moczanów w stawach i nerkach oraz wchłanianie istniejących złogów.
Niesterydowe leki przeciwzapalne oraz kolchicyna to leki głównie okresu ostrych objawów. Natomiast leki obniżające stężenie moczanów są stosowane w okresach międzynapadowych. W czasie leczenia urykozurycznego stosuje się również kolchicynę i niesterydowe leki przeciwzapalne, ponieważ w tym okresie (a przynajmniej na początku leczenia obniżającego stężenie kwasu moczowego w surowicy) może dochodzić do zaostrzenia objawów dny.
Wszystkie leki stosowane w leczeniu dny mają właściwe sobie działania niepożądane, dlatego leczenie wymaga dyscypliny ze strony pacjenta, znaczącej uwagi zaś ze strony lekarza. W zależności od oczekiwanych efektów i wyznaczonego celu terapii, podaje się różne dawki (i kombinacje) leków, zmienia terapię aż do uzyskania stanu z najmniejszą ilością napadów przy najmniejszej skutecznej dawce leku. Jest to istotne ze względu na działania uboczne leków i konieczność długotrwałego leczenia. Dodatkowo należy pamiętać o konieczności wypijania powyżej 3 l. płynów na dzień (chyba, że lekarz zaleci ograniczanie ilości płynów, co może wynikać z chorób współistniejących lub zaawansowania zmian w nerkach) oraz o przestrzeganiu diety niskopurynowej, a w przypadku otyłości - redukcji masy ciała. Obecnie leczenie farmakologiczne jest tak skuteczne, że ścisłe przestrzeganie diety z niską zawartością puryn nie jest konieczne, tym bardziej, że jest to trudna dla pacjentów a mało efektywna (w sensie skuteczności obniżania poziomu kwasu moczowego we krwi). Jednak nie oznacza to, że można jeść wszystko. Umiar w jedzeniu, redukcja masy ciała, unikanie potraw o wysokiej zawartości puryn, rezygnacja z alkoholu - to są podstawowe zalecenia odnośnie diety. Zmniejszenie masy ciała u niektórych chorych jest wystarczającym lekarstwem i w istotny sposób łagodzi przebieg choroby! Jednak dieta odchudzająca dla pacjenta z dną powinna być „łagodna” - głodówki, diety o bardzo niskiej podaży energii nie wchodzą w grę, mogą bowiem nasilać dolegliwości lub wywołać atak choroby. Lepiej tracić kilogramy powoli, we współpracy z dietetykiem lub lekarzem, jeśli to możliwe - po normalizacji urykemii.
Dieta ubogopurynowa to dieta, w której głównym źródłem białka jest mleko i przetwory mleczne. Jeśli uwzględnimy fakt, że dna jest chorobą występującą głównie u osób po czterdziestym roku życia, częściej u mężczyzn, częściej u osób już otyłych lub z nadwagą, wprowadzenie diety bez kotleta i plastra wędliny na kanapce może się nie udać. Bardziej istotne jest, aby unikać potraw o zdecydowanie wysokiej zawartości puryn, niż usuwać wszystkie produkty o podwyższonej - np. średniej, zawartości tych związków. Okazjonalnie można spożywać produkty o średniej zawartości puryn, natomiast jadłospis należy oprzeć na produktach niskopurynowych. Ograniczenie diety do warzyw, produktów nabiałowych i zbożowych nie da lepszych efektów, a będzie dla pacjenta trudne do zaakceptowania.
Lista produktów zabronionych nie jest długa. Tego chorzy na dnę nie powinni jeść i pić:
- Alkohol - skreślony bez prawa powrotu (powoduje zaburzenia metabolizmu, które często prowadzącą do ataku dny). NIE PIĆ! Nawet piwka do obiadku.
- Śledzik – w każdej postaci. Tak samo sardynki, szprotki, pstrąg, łosoś. Także wędzone, z puszki, z octu, z grilla, z patelni. NIE JEŚĆ!. Karp też nie ma dobrych notowań (ze 100 gramów karpia tworzymy ok. 160 mg kwasu moczowego; produkty o małej zawartości to te, z których uzyskujemy poniżej 50 mg) - dzwonko karpia na wigilię to roczny przydział. Sola, szczupak, troć, makrela, węgorz - też nie są polecane. Czyli żegnaj rybko! Szczególnie, że filety rybne też należy omijać. Dla smakoszy nie ma dobrych wieści. Raki, homary, ostrygi, mule, kawior, anchois - omijamy z daleka!
- Mięsko - skreślamy z jadłospisu wątróbkę oraz inne podroby. Bez względu na pochodzenie. Wieprzowina – poza polędwiczką dopuszczoną w małych ilościach - znika z talerza, a co za tym idzie wędliny powstałe z rozdrobnionego mięsa, takie jak: kiełbaski, pasztety, salcesony, salami, itp. Wszystkie zawierają wieprzowinę (także te drobiowe), zazwyczaj zawierają mięsa gorszego gatunku, podroby, dużo tłuszczu. OMIJAĆ! Gąski i kaczuszki są już bezpieczne, bo nie trafią na stół pacjenta z dną!
- Grzyby - nie jemy trufli. Wiem, że dla amatorów tego aromatycznego grzybka to cios, ale dla większości chorych na dnę nie będzie to wstrząsem.
- Pieczywo - unikać ciasta francuskiego (to takie delikatne, kruszące się listki z zawartością), ciastek kremowych, kruchych, tortów śmietanowych i przekładanych kremem.
- Kartofle - koniec z frytkami, babką ziemniaczaną, sałatką ziemniaczaną (Ach, ten majonezik...), odsmażanymi kartofelkami.
- Tłuszcze - smalec i słonina pozostają we wspomnieniach! Masełko? Jedynie w małych ilościach.
- Zupy gotujemy na wywarach jarzynowych, unikamy wywarów mięsnych, flaków, zup z pulpetami mięsnymi.
I to wszystko! Co nie jest zabronione - jest dozwolone, choć należy zachować zdrowy rozsądek. Ponieważ trudno jest czasami zdecydować, co jest dozwolone, podaję też listę preferencyjną. Te produkty są polecane pacjentom chorym na dnę.
Produkty polecane:
- Nabiał - właściwie wszystkie produkty mleczne (poza wysokoprocentową śmietaną, twarogami śmietankowymi). Sery żółte - należy pamiętać, że są kaloryczne, a można znaleźć z obniżoną zawartością tłuszczu. „Tradycyjne” sery żółte są dozwolone, ale w małych ilościach, raczej lepiej unikać serów pleśniowych - dobrze, aż za dobrze „wchodzą”. Nabiał jest w diecie ubogopurynowej polecany jako źródło białka, należy tylko pamiętać, że „nabiałowy” równoważnik białka jest bardziej kaloryczny niż odpowiadająca mu porcja białka pochodząca z mięsa. Czyli należy wybierać produkty o niskiej zawartości tłuszczu, żeby to wyrównać. Jaja? Ostrożnie. Są dozwolone, ale w małych ilościach. Czyli tak, jak i dla reszty ludzkości.
- Ryby - dorsz, sandacz, halibut, tuńczyk - są zalecane. Omijamy ryby wędzone! Dla chorego na dnę nie jest to dobry sposób przyrządzania potraw.
- Mięso - wołowina, cielęcina, kurczak, indyk - sposób przygotowania jest obojętny, choć należy pamiętać, że 3/4 tłuszczu użytego do smażenia pozostanie w panierce lub wsiąknie w smażone mięso. Lepiej upiec kawałek wołowiny lub cielęciny w piekarniku, można zjeść na obiad, a i na kanapkę będzie co położyć. Podobnie kurczak i indyk - w postaci pieczeni jest i polecany „wygodny”. Wędliny to trudny temat. Mortadela, mielonki, pasztetowa „sklepowa”... Hm. Zawierają tak małe ilości mięsa, że można by je polecać, ale... Czy są to wędliny, które można polecać komuś, kto powinien dbać o swoją wagę, jeść potrawy wartościowe, o niskiej zawartości tłuszczu? Ja polecałabym raczej kilka plasterków suchej krakowskiej, okazjonalnie kaszankę, parówkę lub frankfurterkę (np. z grilla), natomiast nie uważam pasztetowej za wędlinę godną polecenia osobie chorej na chorobę dietozależną. Tak uważam i już! Czyli raczej ostrożnie z wędlinami. Lepsze jest pieczone mięso, domowe galarety z kurczaka, cielęciny, pasztet. Z chudej wołowiny, kurczaka, bez wątróbki też można przyrządzić smaczny pasztet. (To bujda, że musi być z podgardlem, z łopatki wieprzowej, obłożony słoniną! Moje pasztety - palce lizać i ogryzać! A słoninki nie widują! Wątróbkę mój mąż wytropi dodaną w pikogramach! Czyli można.). Ponieważ mięso w diecie ubogopurynowej nie jest polecane jako źródło białka (każde zawiera dość dużo puryn), warto ograniczyć jego ilość do polecanych przez dietetyków ilości, a wybierać potrawy mięsne o wysokiej wartości odżywczej i walorach smakowych. Czyli raczej mniej, ale dobrego i smacznego. Aha! Jagnięcina i dziczyzna są dozwolone. A jakie smaczne!
- Właściwie wszystkie warzywa są dozwolone, a nawet polecane. Unikać należy doprawiania majonezami, gotowymi sosami, śmietaną. Najlepszy sos (i trzeba go polubić, bo naprawdę warto, gdyż dostarcza tego, co sercu drogie, czyli niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych) to sos z łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia, oleju lnianego, oleju z zarodków pszenicy, oleju rzepakowego (odpowiedni dla siebie wybrać) rozbełtanego z odrobiną soku z cytryny (lub octu winnego) i przyprawami. Można dodać posiekaną cebulkę. I już! UWAGA! Sałatka śledziowa, sałatka z makaronu z szynką, itp. - choć są zaliczane do sałatek i w supermarketach sprzedawane w działach warzywnych - do warzyw nie należą. Sałata utopiona w śmietanie (czyli „po polsku”) jest daniem nabiałowym z przybraniem warzywnym. Podobnie rzecz się ma w przypadku mizerii.
- Owoce - wszystkie dozwolone. Ograniczać należy owoce suszone i orzechy.
- Słodycze omijamy z daleka (szczególnie, gdy mamy nadwagę!). Tu nic nie polecam. Lepiej zjeść banana (a zawiera „słodyczy” w ilości 2-4 łyżeczek cukru na średniej wielkości owoc) niż czekoladkę o takiej samej wartości kalorycznej i zawartości cukru.
lek. med. Ewa Wojas, 25.08.2004, ZdroweMiasto.PL
|