Urolog. O urodzie penisa,
czyli o co młodzi mężczyźni pytają w listach najczęściej cz. II. Wielkość penisa
PORADNIK MEDYCZNY. UROLOG
Zazwyczaj problemem jest zbyt mały penis, a list kończy rozpaczliwe: ”Jak ja coś takiego pokażę dziewczynie?!”. No, właśnie... JAK?
Zacznijmy od tego, co oznacza wielkość penisa. Otóż, nic nie oznacza! Nie ma wpływu ani na sprawność seksualną rozumianą jako zdolność odbywania stosunków (ilość aktów, czas trwania), ani na libido (czyli „apetyt seksualny”), ani na wyobraźnię. „Standardowa” wielkość penisa to wartość średnia, zazwyczaj występująca, tak jak wzrost i waga. Mówimy „średni wzrost mężczyzn w Polsce wynosi xxx cm” i wynika z tego, że większość mężczyzn jest albo trochę niższa, albo trochę wyższa niż średnia. A są przecież i bardzo niscy, i bardzo wysocy mężczyźni. Jeśli są zdrowi (nie stwierdza się istnienia choroby powodującej niski lub nadmiernie wysoki wzrost, np. akromegalii lub niedomogi przysadkowej), to wszystko jest w porządku. Mogą żyć ze swoją „niestandardowym” wzrostem, co najwyżej myślimy o nich ze współczuciem: „No, ten to ubrania nie kupi w sklepie!”. Podobnie jest z wielkością penisa - wartość średnia wynosi 7-10 cm w spoczynku. Czasem nieco więcej, czasem nieco mniej. A właściciele skrajnie dużych i skrajnie małych penisów występują równie rzadko jak skrajnie wysocy i skrajnie niscy mężczyźni.
A skąd tyle rozpaczliwych listów poświęconych temu tematowi?
Zazwyczaj długość penisa to 7 do 10 cm, a grubość ok. 3,5 cm. W spoczynku. I z grubością jest w porządku, jest w Waszych pomiarach prawidłowa. A długość? Otóż długość penisa to długość CAŁEGO penisa, a nie tylko tego kawałka, który widzisz spoglądając z góry na swoje narządy płciowe! Po drugie - pomiar długości penisa w stresie (a nuż okaże się za mały?!), w zimnym pomieszczeniu, prawie na pewno wykaże „brak” centymetra albo i kilku. A więc jak zmierzyć penis? Znaleźć zaciszne miejsce, ciepłe (na zimnie jakoś się „wciąga” i kurczy), wymacać kość łonową (to twarda podstawa, do której dociera podstawa penisa) i dopiero od tego miejsca mierzyć! Penis nie jest tworem przyszytym do skóry, jego część (i to całkiem spora) leży głębiej w tkankach. I ona też powinna być uwzględniana w Waszych pomiarach! A może ja coś ściemniam, kombinuję jakby tu się pozbyć listów na ten temat? Hm. O tyle jest w tym trochę racji, że jestem już znużona odpowiadaniem na listy dotyczące długości penisa i dlatego piszę ten tekst! Tak. Natomiast staram się zawrzeć w nim informacje sprawdzone, oparte na źródłach medycznych. I podpisuję się pod tym, co napisałam, jak pod receptą – imieniem i nazwiskiem, i prawem wykonywania zawodu lekarza. Więc jeśli chcecie czerpać wiedzę ze źródeł pozamedycznych (np. wynurzeń kolegów, czatów, postów pod artykułami, stron i stronek założonych przez niewiadomo kogo, czy wreszcie stron pornograficznych - to proszę bardzo, ale proszę mnie do tego nie mieszać!).
Wielkość penisa (mierzona „od podstawy”, przecież nie od powierzchni skóry, pod nią może być i 10 cm tkanki tłuszczowej!) wynosi średnio 7 do 10 cm w spoczynku, a to oznacza średnio 12 do 17 cm w czasie wzwodu. I wierzcie mi, rzadko, a nawet skrajnie rzadko owych 17 cm przekracza. Opowieści typu „ja to mam wyposażenie jak dzwon, kobiety mdleją na sam widok” są równie prawdziwe jak opowieści rybaków o tym, jaka to wieeeeelka ryba im się właśnie z haczyka urwała. Co więcej, mężczyźni o dużych penisach w stanie spoczynku nie mają większych penisów we wzwodzie niż ich skromniej wyposażeni koledzy. Zazwyczaj różnice widoczne „w stanie spoczynku” wyrównują się „w stanie gotowości bojowej”. I tyle na temat wielkości penisa.
Dodam jeszcze dla porządku, że grubość penisa we wzwodzie to ledwie ok. 4 cm, więc z tym „dzwonem” to naprawdę duża przesada. I bardzo dobrze, bo wielkość (długość), pochwy to zaledwie 7 do 10 cm w stanie spoczynku. W czasie stosunku jej długość wzrasta o ok. 50 %, czyli do (średnio) 15 cm. A szerokość? Tu sprawa jest o tyle trudniejsza, że... pochwa ma średnicę nieco „wirtualną”. „W spoczynku” nie ma światła, tak samo jak i inne „jamy i rury” w ciele człowieka (a przynajmniej większość wspomnianych). Ani moczowód, ani przełyk, jelito, pęcherz moczowy, żołądek, ba, nawet większość naczyń krwionośnych, nie ma „w spoczynku” światła. Ścianki tych narządów stykają się ze sobą, zaś aby tak się nie stało, organizm musi wypracować specjalne mechanizmy, np. tchawica i oskrzela, mają chrzęstny szkielet, który zabezpiecza ścianki tych narządów przed zapadaniem się, tętnice mają dodatkowo wzmocnione ściany (dzięki czemu zachowują światło naczynia, co jest korzystne dla przepływu krwi - ale uwaga, w przypadku żył tak już nie jest!).
Ścianki pochwy stykają się ze sobą, a poszerzają dopiero „na żądanie”, i to nawet do 10 cm. A w czasie porodu w wytworzonym kanale musi się zmieścić cały dzidziuś, czyli całkiem spory pakunek! No, może nie tak duży jak Wam się wydaje (kto z Was widział noworodka dzień po porodzie? Hm? To całkiem inny „wymiar” niż dwa tygodnie później!) ale i tak dużo. Mimo to kobiety, także te, które rodziły, mogą używać tamponów higienicznych (a przecież nie przyklejają ich do ścian pochwy ani nie mocują w inny, wymyślny sposób, tylko po prostu wkładają) bez obawy, że je zgubią. A taki tampon to ledwo 0,5 – 1,5 cm grubości i 3 - 4 cm długości. I jakoś się trzyma! Chociaż taki mały.
Z wielkością penisa wiąże się kolejne stawiane przez Was pytanie: „Czy się sprawdzę jako kochanek, skoro mój penis ma tylko „X” cm długości we wzwodzie?” To trudne pytanie, jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że w znikomym stopniu będzie to zależało od wielkości penisa! A co zależy od anatomii i wielkości? Po pierwsze - możliwość odbycia stosunku. A to jest możliwe nawet przy skrajnie małym penisie. Tak to natura wymyśliła, dla swojej i naszej wygody. Po drugie - możliwość uzyskania satysfakcji (np. przeżycia orgazmu) w czasie stosunku. I tu chciałabym przekazać dwie informacje: Pierwsza - do tego, aby doprowadzić kochankę do szaleństwa (z rozkoszy oczywiście) penis w ogóle nie jest potrzebny! Trudno w to uwierzyć na początku swoich przeżyć seksualnych, gdy się jest nastolatkiem, ale tak właśnie jest. Druga - najbardziej wrażliwe miejsce w pochwie znajduje się u jej wejścia. Co więcej, ten obszar obrzmiewa w czasie podniecenia, np. w czasie stosunku (czyli cała pochwa poszerza się, a to miejsce akurat NIE) i ciasno obejmuje wprowadzonego do pochwy członka. A dodatkowo u znacznej części kobiet na górnej powierzchni pochwy, około 4 cm od wejścia, znajduje się bardzo wrażliwy obszar (nazywany punktem G). Wprowadzenie prącia do pochwy na głębokość 3-4 cm wystarcza więc, aby wywołać niezapomniane przeżycia. Co więcej, u części kobiet drażnienie sklepienia pochwy (czyli najgłębszej jej części) wywołuje ból. Czyli niekoniecznie dłuższe prącie i głębsza penetracja dają lepsze efekty i gwarantują sukces w kontaktach intymnych. Panowie, proszę bez kompleksów! Zamiast kontemplować wielkość prącia, postarajcie się zapewnić swojej dziewczynie poczucie bezpieczeństwa, intymności, czułości przed i PO stosunku. To taka „viagra dla kobiet”. Najlepsze i najbezpieczniejsze lekarstwo poprawiające ochotę na seks u kobiet, szczególnie tych rozpoczynających życie płciowe.
W kolejnych artykułach omówimy inne, najczęściej pojawiające się w Waszych listach, problemy i odpowiemy na - często zaskakujące a stawiane głównie w listach nastolatków - pytania.
lek. med. Ewa Wojas, 11.04.2006, ZdroweMiasto.PL
|