„Czy w tygodniu kochasz się razy siedem, czy też pięć?” Częstotliwość stosunków seksualnych
PORADNIK MEDYCZNY. SEKSUOLOG
Dr Wiesław Ślósarz, seksuolog. Prywatny Gabinet Seksuologiczny we Wrocławiu
www.seksuolog.pl
Elżbieta lat 22, bibliotekarka ze Zgorzelca pisze. „Mój mąż parę miesięcy temu wrócił do domu po odbyciu zasadniczej służby wojskowej w innej miejscowości. Nie było go prawie rok, pomijając krótkie pobyty na przepustce. Pobraliśmy się niemal dwa lata temu i początkowo byliśmy udanym związkiem. Kochaliśmy się kilka razy w tygodniu i współżycie przynosiło mi wiele satysfakcji. Problemy zaczęły się właściwie po jego powrocie. do domu. Domaga się częstszych niż zwykle kontaktów seksualnych: codziennie, a czasem, zwłaszcza podczas dni wolnych od pracy, kilka razy dziennie. Twierdzi, że prawie wszyscy jego koledzy z wojska robią to tak często, a niektórzy z nich dodatkowo się masturbują. Nie ukrywam, że taki styl współżycia jest dla mnie mocno stresujący, a kontakty seksualne, mimo że kiedyś sprawiały mi przyjemność ostatnio stają się mniej satysfakcjonujące, a co więcej, zaczynam o nich czasem myśleć z niechęcią. Jak często kochają się nasi rówieśnicy? Dlaczego mój mąż tak się zmienił po pobycie w wojsku?
Jedni robią to częściej, inni rzadziej, tak samo jak jedni częściej jeżdżą na nartach, a inni rzadziej. W literaturze przedmiotu, a zwłaszcza w kolorowych tygodnikach dla kobiet i różnego rodzaju wydawnictwach popularno-naukowych dość często pojawiają się wyniki „badań naukowych” przedstawiające częstotliwość stosunków seksualnych w Polsce, a często i w innych krajach. Nie będę tutaj mówił o błędach terminologicznych, czy w ogóle metodologicznych takich statystyk. Natomiast warto powiedzieć o konsekwencjach klinicznych, z którymi często można się spotkać w gabinecie seksuologicznym. Jednym słowem publikacje takie robią więcej złego, niż dobrego i tak naprawdę trudno powiedzieć po co w ogóle są robione.
Jeżeli przedstawiana jest jakaś „norma”, powiedzmy dwa razy w tygodniu, to wzbudza to niepokój zarówno u tych, którzy robią częściej, jak i u tych, którzy rzadziej współżyją. Znane są przypadki, kiedy np. pary małżeńskie po przeczytaniu takich publikacji wpadały w poważne tarapaty emocjonalne i seksualne. Jedna z nich miała satysfakcjonujące stosunki seksualne codziennie od wielu lat. Ostatnio żona przeczytała książkę napisaną przez jednego z przedstawicieli filozofii TAO. Z pobieżnej lektury wynikało, że częste wytryski skracają życie. Spowodowało to drastyczne ograniczenie kontaktów seksualnych, a w konsekwencji zaburzenia orgazmy u kobiety i zaburzenia wzwodu członka u mężczyzny.
Podobnie reagują ludzie, którzy współżyją rzadko, ale chcą dorównać wygórowanym „normom” ich rówieśników, przyjaciół, czy znajomych. W takich przypadkach po bardzo krótkim czasie intensywnych stosunków następuje ich załamanie i w konsekwencji współżycie seksualne jest znacznie rzadsze niż przed próbą intensyfikacji, a czasem w ogóle zanika.
22 letnia Elżbieta i jej partner są właśnie na drodze do zniszczenia swojego udanego wcześniej współżycia seksualnego tylko dlatego, że koledzy męża przekonali go, że im częściej tym lepiej. Nie jest to prawda.
Jedni robią to częściej, inni rzadziej, tak samo jak jedni częściej jeżdżą na nartach, a inni rzadziej. W literaturze przedmiotu, a zwłaszcza w kolorowych tygodnikach dla kobiet i różnego rodzaju wydawnictwach popularno-naukowych dość często pojawiają się wyniki „badań naukowych” przedstawiające częstotliwość stosunków seksualnych w Polsce, a często i w innych krajach. Nie będę tutaj mówił o błędach terminologicznych, czy w ogóle metodologicznych takich statystyk. Natomiast warto powiedzieć o konsekwencjach klinicznych, z którymi często można się spotkać w gabinecie seksuologicznym. Jednym słowem publikacje takie robią więcej złego, niż dobrego i tak naprawdę trudno powiedzieć po co w ogóle są robione.
Jeżeli przedstawiana jest jakaś „norma”, powiedzmy dwa razy w tygodniu, to wzbudza to niepokój zarówno u tych, którzy robią częściej, jak i u tych, którzy rzadziej współżyją. Znane są przypadki, kiedy np. pary małżeńskie po przeczytaniu takich publikacji wpadały w poważne tarapaty emocjonalne i seksualne. Jedna z nich miała satysfakcjonujące stosunki seksualne codziennie od wielu lat. Ostatnio żona przeczytała książkę napisaną przez jednego z przedstawicieli filozofii TAO. Z pobieżnej lektury wynikało, że częste wytryski skracają życie. Spowodowało to drastyczne ograniczenie kontaktów seksualnych, a w konsekwencji zaburzenia orgazmy u kobiety i zaburzenia wzwodu członka u mężczyzny.
Podobnie reagują ludzie, którzy współżyją rzadko, ale chcą dorównać wygórowanym „normom” ich rówieśników, przyjaciół, czy znajomych. W takich przypadkach po bardzo krótkim czasie intensywnych stosunków następuje ich załamanie i w konsekwencji współżycie seksualne jest znacznie rzadsze niż przed próbą intensyfikacji, a czasem w ogóle zanika.
22 letnia Elżbieta i jej partner są właśnie na drodze do zniszczenia swojego udanego wcześniej współżycia seksualnego tylko dlatego, że koledzy męża przekonali go, że im częściej tym lepiej. Nie jest to prawda.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- W harmonii z kobiecym ciałem - jak dostarczyć swojej partnerce maksimum rozkoszy?
- Poradnik dla rodziców: Jak rozmawiać o seksie i antykoncepcji?
- Przedwczesny wytrysk
- Udane życie seksualne po zawale
- Jak nie zakazić się wirusem HIV?
- Seksuolog. Małe co nieco o seksualności i zaburzeniach seksualnych u kobiet
- Seksuolog. Zmora mężczyzn czyli wytrysk przedwczesny
- Seksuolog. Męska sprawa – zaburzenia wzwodu
- Łechtaczka i inne miejsca zmysłowe narządu płciowego kobiety
- Seksuolog. Podniecające obszary, czyli strefy erogenne
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA