Fot. naukawpolsce.pl
Polskie komary, choć nie przenoszą chorób, to i tak skutecznie psują Polakom urlopy. W tym roku owady te są równie uciążliwe jak po zeszłorocznej powodzi, ze sklepów znikają środki odstraszające komary, a do lekarzy zgłaszają się rodzice z pokąsanymi dziećmi. Komary żyjące w Polsce są sterylne - nie mają współżyjących z nimi mikroorganizmów groźnych dla człowieka. Nie można tego jednak powiedzieć o wszystkich komarach. Gatunki żyjące w tropikach mogą przenosić malarię, żółtą febrę, dengę, filariozę, wirusowe zapalenie mózgu czy gorączkę doliny Rift.
Choć polskie gatunki komarów nie zagrażają ludzkiemu życiu, to ślady po ugryzieniach komarów są nieprzyjemne i bolesne, zwłaszcza dla osób, które są na jad komarów uczulone.
Badania TNS OBOP wykonywane w maju tego roku pokazały, że gryzące komary na urlopie są dla Polaków bardziej uciążliwe niż kiepskie warunki mieszkaniowe, niedobrane towarzystwo i niesmaczne jedzenie. Ponad 80 proc. Polaków uważa, że komary są najbardziej dokuczliwymi owadami, a dwóch na trzech badanych uważa, że mogą one zepsuć wypoczynek.
Komary występują na całej kuli ziemskiej - od tropików aż poza koło arktyczne, w miastach, na stepach i wysoko w górach. Opisano około 3200 gatunków, z czego w Polsce żyje co najmniej 47. Do lat 60-tych XX wieku ogniska przenoszonej przez komary malarii występowały także w naszym kraju - jak przypomniała pytana przez PAP o komary dr Aleksandra Gliniewicz z Państwowego Zakładu Higieny.
Komary, a właściwie komarze samice muszą pić krew - bez zawartego w niej białka nie złożą zdolnych do rozwoju jaj. Choć atakują żywicieli - ludzi i zwierzęta - głównie wieczorem i wczesnym rankiem, ale przy dużej wilgotności, osłonięciu od wiatru i małym nasłonecznieniu mogą być agresywne nawet około południa. Wabią je kwas mlekowy i amoniak zawarte w pocie oraz wydychany przez nas dwutlenek węgla. Gdy samica ssie krew, wydziela feromon, który zwabia kolejne samice.
Skóra jest przebijana kłujką; ofiara nie zawsze to odczuwa, gdyż koniec kłujki może omijać zakończenia nerwów. Do ranki jest wprowadzana ślina, która zawiera substancje zapobiegające krzepnięciu krwi. W tym momencie ukłucie jest odczuwalne przez ofiarę, ale lepiej nie zganiać komara, gdyż może w rance pozostawić resztki kłujki. Jeżeli samica komara nassie się do syta, nie poszukuje już nowej ofiary - gdy ssanie krwi nie było wystarczające, poszukuje następnej możliwości.
Wydzielina gruczołów ślinowych u wrażliwych osób wywołuje reakcję alergiczną - obrzęk i swędzenie, jednak znacznie gorsze są przenoszone przez te owady choroby w krajach o gorącym klimacie, między innymi malaria czy denga.
Gdy samica już się nasyci, szuka zbiornika wodnego, w którym mogłoby się rozwijać potomstwo. Jeśli woda wyschnie, jaja mogą przetrwać w ziemi nawet kilka lat. Pojedyncza samica może złożyć do 1000 jaj. W ciągu jednego sezonu pojawia się kilka pokoleń komarów.
Do odstraszania komarów stosuje się od wieków substancje naturalne - kamforę, pyretryny olejek anyżkowy, bergamotowy, cynamonowy, goździkowy, kokosowy, eukaliptusowy, geraniowy, lawendowy, cytrynowy, muszkatołowy, z kwiatów pomarańczy, mięty polej, sosnowy, tymiankowy, cytronellowy. Olejki są skuteczne, ale często nie działają dość długo, a ich wysokie stężenia mogą nie być dobrze tolerowane. W dużej mierze zostały zastąpione przez związki syntetyczne.
Najlepszą ochroną przed pijącymi krew owadami jest jednoczesne stosowanie środków odstraszających - repelentów oraz innych zabezpieczeń osobistych, takich, jak odpowiednia odzież, nakrycie głowy i moskitiery.
Choć polskie gatunki komarów nie zagrażają ludzkiemu życiu, to ślady po ugryzieniach komarów są nieprzyjemne i bolesne, zwłaszcza dla osób, które są na jad komarów uczulone.
Badania TNS OBOP wykonywane w maju tego roku pokazały, że gryzące komary na urlopie są dla Polaków bardziej uciążliwe niż kiepskie warunki mieszkaniowe, niedobrane towarzystwo i niesmaczne jedzenie. Ponad 80 proc. Polaków uważa, że komary są najbardziej dokuczliwymi owadami, a dwóch na trzech badanych uważa, że mogą one zepsuć wypoczynek.
Komary występują na całej kuli ziemskiej - od tropików aż poza koło arktyczne, w miastach, na stepach i wysoko w górach. Opisano około 3200 gatunków, z czego w Polsce żyje co najmniej 47. Do lat 60-tych XX wieku ogniska przenoszonej przez komary malarii występowały także w naszym kraju - jak przypomniała pytana przez PAP o komary dr Aleksandra Gliniewicz z Państwowego Zakładu Higieny.
Komary, a właściwie komarze samice muszą pić krew - bez zawartego w niej białka nie złożą zdolnych do rozwoju jaj. Choć atakują żywicieli - ludzi i zwierzęta - głównie wieczorem i wczesnym rankiem, ale przy dużej wilgotności, osłonięciu od wiatru i małym nasłonecznieniu mogą być agresywne nawet około południa. Wabią je kwas mlekowy i amoniak zawarte w pocie oraz wydychany przez nas dwutlenek węgla. Gdy samica ssie krew, wydziela feromon, który zwabia kolejne samice.
Skóra jest przebijana kłujką; ofiara nie zawsze to odczuwa, gdyż koniec kłujki może omijać zakończenia nerwów. Do ranki jest wprowadzana ślina, która zawiera substancje zapobiegające krzepnięciu krwi. W tym momencie ukłucie jest odczuwalne przez ofiarę, ale lepiej nie zganiać komara, gdyż może w rance pozostawić resztki kłujki. Jeżeli samica komara nassie się do syta, nie poszukuje już nowej ofiary - gdy ssanie krwi nie było wystarczające, poszukuje następnej możliwości.
Wydzielina gruczołów ślinowych u wrażliwych osób wywołuje reakcję alergiczną - obrzęk i swędzenie, jednak znacznie gorsze są przenoszone przez te owady choroby w krajach o gorącym klimacie, między innymi malaria czy denga.
Gdy samica już się nasyci, szuka zbiornika wodnego, w którym mogłoby się rozwijać potomstwo. Jeśli woda wyschnie, jaja mogą przetrwać w ziemi nawet kilka lat. Pojedyncza samica może złożyć do 1000 jaj. W ciągu jednego sezonu pojawia się kilka pokoleń komarów.
Do odstraszania komarów stosuje się od wieków substancje naturalne - kamforę, pyretryny olejek anyżkowy, bergamotowy, cynamonowy, goździkowy, kokosowy, eukaliptusowy, geraniowy, lawendowy, cytrynowy, muszkatołowy, z kwiatów pomarańczy, mięty polej, sosnowy, tymiankowy, cytronellowy. Olejki są skuteczne, ale często nie działają dość długo, a ich wysokie stężenia mogą nie być dobrze tolerowane. W dużej mierze zostały zastąpione przez związki syntetyczne.
Najlepszą ochroną przed pijącymi krew owadami jest jednoczesne stosowanie środków odstraszających - repelentów oraz innych zabezpieczeń osobistych, takich, jak odpowiednia odzież, nakrycie głowy i moskitiery.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Europejskie wakacje z kartą EKUZ?
- Koronawirus. Co warto mieć w samochodzie w czasie epidemii?
- Koronawirus może być leczony w ramach Turystycznej Ochrony Ubezpieczeniowej
- City breaki podbijają Polskę!
- Dlaczego warto zapisać się na aerobik wodny? Poznaj jego najważniejsze zalety!
- Wypoczynek zimą? Bezpieczeństwo to podstawa!
- Kulinarne niebezpieczeństwa w podróży
- Lato w Warszawie - jak spędzać czas aktywnie?
- Polacy nieświadomi ryzyka chorób tropikalnych. Przed wyjazdem do ośrodków medycyny podróży trafia tylko co drugi turysta [film]
- Każdego dnia ktoś się topi. Jak wypoczywać nad wodą? [film]
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA