Fot. zdrowemiasto.pl
"White flight" to pojęcie, które ukuli analitycy Brookings Institution oznaczające odwrót zamożnych zwykłe białych Amerykanów z przedmieść do miast w poszukiwaniu dobrego mieszkania, pracy i kariery. Ten nowy trend omawia raport cytowany przez media amerykańskie i europejskie.
Jak twierdzi The Huffington Post, badania prowadzone w latach 200-2008 przez Brookings dokładnie określiły problemy 100 największych miast USA w których mieszkało 2/3 Amerykanów, jak wyludnianie, rosnąca przestępczość i deglomeracja, związane z procesem pauperyzacji i trwającego od początku lat 80 odwrotu zamożniejszych obywateli na przedmieścia
Według analityków Brookings zmiany w metropoliach zaczęły być istotne już w 2008 roku, kiedy Barack Obama zdecydowanie wygrał wybory na przedmieściach i okazało się, ze mieszkają tam wyborcy ubożsi, a wśród nich wielu "imigrantów, Afroamerykanów i obywateli latynoskiego pochodzenia" - zauważył The Huffington Post.
Tymczasem obecny sondaż zauważył, że w osiedlach podmiejskich (suburbia) przewaga białych jest obecnie niewielka i po raz pierwszy w historii USA większość zwartych grup etnicznych obecnych w metropoliach mieszka właśnie tam, a więc poza miastami. Jak się okazało ponad 50 proc. Afroamerykanów, Latynosów i Azjatów mieszka obecnie na przedmieściach; w przypadku tej pierwszej grupy w roku 2000 na przedmieściach mieszkało 43 proc.
O niewielkiej przewadze białych stanowi przede wszystkim starsza i najstarsza fala pokolenia baby boomers, a wiec ludzie w wieku ponad 55 lat. Według New York Times analitycy skonstatowali także z zakłopotaniem, że akurat ta grupa stanowi najczęstszych klientów pomocy społecznej i programów pomocowych, a więc jest to grupa biednych i najbiedniejszych z małymi emeryturami. Na przedmieścia wyprowadzali się też przedstawiciele mniejszości po klęskach żywiołowych, jak np. huragan Katrina w Nowym Orleanie. Biali zostawali w centrach miast. Rozrost przedmieść najbardziej widoczny jest w stanach z dużą ilością białych emerytów o niskich dochodach jak Floryda, Kalifornia, Newada i Teksas. Ilość biednych na przedmieściach w latach 1999-2008 wzrosła przy tym o 25 proc. - 5 razy więcej niż wyniósł ogólny wzrost liczby biednych w całych metropoliach.
Nowym trendem, według analityków Brookings Institute jest gremialna imigracja białych zamożnych obywateli z powrotem to centrów miast. Przyczyną jest możliwość łatwiejszego otrzymania dobrej pracy, poprawa komunikacji w obrębie metropolii, poprawa warunków bezpieczeństwa. Najbardziej zyskały na tym trendzie miasta największe - Waszyngton i Atlanta powiększyły swoją populację białych obywateli z 36 proc. w 2000 roku do 44 proc. w 2008 roku. Podobny wzrost wystąpił też w takich miastach jak Nowy Jork, Portland, San Francisco czy Boston. Co ciekawe ruch w kierunku miast może występować nawet w "biednym" stanie jak to dzieje się w Austin w Teksasie, gdzie przedmieścia zamieszkałe są przez ludzi o niskich dochodach zaś centrum - przez zamożnych białych.
Mimo tego, według analityków około roku 2050, to biali będą mniejszością w USA. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat, wyższy jest wzrost populacji niż gospodarstw domowych. Przyczynami są odkładane w czasie małżeństwa i rosnąca liczba rozwodów.
Według cytowanego przez agencję AP Alana Berube dyrektora ds. badań w Programie Polityki Metropolitalnej w Brookings Institute, nowy trend podważa stare podziały polityczne USA m.in. na Pas Słoneczny z osadnictwem zamożnych liberalnych białych obywateli i Pas Biblijny z osadnictwem białych biednych konserwatystów. Obecnie osadnictwo jest "szeregiem wysp" i o jego charakterze decyduje najbliższa metropolia.
Takie osadnictwo, według analityków wymaga nowego podejścia do usług publicznych. Zalecają oni tworzenie nowych miejsc pracy przede wszystkim na przedmieściach, wprowadzenie tam w większym stopniu usług publicznych (np. transportu), zwiększenie tam ilości instytucji publicznych i szkół.
Niektóre media z racji tego nowego trendu biją jednak na alarm np. Chicago Tribune obawia się upowszechnienia w USA metropolitalnego modelu "rodem z Ameryki Łacińskiej" z bogatymi centrami i " biednymi, pełnymi przestępczości przedmieściami" a rząd federalny i administracja stanowa "mają wiele pracy przed sobą aby tak się nie stało".
Jak twierdzi The Huffington Post, badania prowadzone w latach 200-2008 przez Brookings dokładnie określiły problemy 100 największych miast USA w których mieszkało 2/3 Amerykanów, jak wyludnianie, rosnąca przestępczość i deglomeracja, związane z procesem pauperyzacji i trwającego od początku lat 80 odwrotu zamożniejszych obywateli na przedmieścia
Według analityków Brookings zmiany w metropoliach zaczęły być istotne już w 2008 roku, kiedy Barack Obama zdecydowanie wygrał wybory na przedmieściach i okazało się, ze mieszkają tam wyborcy ubożsi, a wśród nich wielu "imigrantów, Afroamerykanów i obywateli latynoskiego pochodzenia" - zauważył The Huffington Post.
Tymczasem obecny sondaż zauważył, że w osiedlach podmiejskich (suburbia) przewaga białych jest obecnie niewielka i po raz pierwszy w historii USA większość zwartych grup etnicznych obecnych w metropoliach mieszka właśnie tam, a więc poza miastami. Jak się okazało ponad 50 proc. Afroamerykanów, Latynosów i Azjatów mieszka obecnie na przedmieściach; w przypadku tej pierwszej grupy w roku 2000 na przedmieściach mieszkało 43 proc.
O niewielkiej przewadze białych stanowi przede wszystkim starsza i najstarsza fala pokolenia baby boomers, a wiec ludzie w wieku ponad 55 lat. Według New York Times analitycy skonstatowali także z zakłopotaniem, że akurat ta grupa stanowi najczęstszych klientów pomocy społecznej i programów pomocowych, a więc jest to grupa biednych i najbiedniejszych z małymi emeryturami. Na przedmieścia wyprowadzali się też przedstawiciele mniejszości po klęskach żywiołowych, jak np. huragan Katrina w Nowym Orleanie. Biali zostawali w centrach miast. Rozrost przedmieść najbardziej widoczny jest w stanach z dużą ilością białych emerytów o niskich dochodach jak Floryda, Kalifornia, Newada i Teksas. Ilość biednych na przedmieściach w latach 1999-2008 wzrosła przy tym o 25 proc. - 5 razy więcej niż wyniósł ogólny wzrost liczby biednych w całych metropoliach.
Nowym trendem, według analityków Brookings Institute jest gremialna imigracja białych zamożnych obywateli z powrotem to centrów miast. Przyczyną jest możliwość łatwiejszego otrzymania dobrej pracy, poprawa komunikacji w obrębie metropolii, poprawa warunków bezpieczeństwa. Najbardziej zyskały na tym trendzie miasta największe - Waszyngton i Atlanta powiększyły swoją populację białych obywateli z 36 proc. w 2000 roku do 44 proc. w 2008 roku. Podobny wzrost wystąpił też w takich miastach jak Nowy Jork, Portland, San Francisco czy Boston. Co ciekawe ruch w kierunku miast może występować nawet w "biednym" stanie jak to dzieje się w Austin w Teksasie, gdzie przedmieścia zamieszkałe są przez ludzi o niskich dochodach zaś centrum - przez zamożnych białych.
Mimo tego, według analityków około roku 2050, to biali będą mniejszością w USA. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat, wyższy jest wzrost populacji niż gospodarstw domowych. Przyczynami są odkładane w czasie małżeństwa i rosnąca liczba rozwodów.
Według cytowanego przez agencję AP Alana Berube dyrektora ds. badań w Programie Polityki Metropolitalnej w Brookings Institute, nowy trend podważa stare podziały polityczne USA m.in. na Pas Słoneczny z osadnictwem zamożnych liberalnych białych obywateli i Pas Biblijny z osadnictwem białych biednych konserwatystów. Obecnie osadnictwo jest "szeregiem wysp" i o jego charakterze decyduje najbliższa metropolia.
Takie osadnictwo, według analityków wymaga nowego podejścia do usług publicznych. Zalecają oni tworzenie nowych miejsc pracy przede wszystkim na przedmieściach, wprowadzenie tam w większym stopniu usług publicznych (np. transportu), zwiększenie tam ilości instytucji publicznych i szkół.
Niektóre media z racji tego nowego trendu biją jednak na alarm np. Chicago Tribune obawia się upowszechnienia w USA metropolitalnego modelu "rodem z Ameryki Łacińskiej" z bogatymi centrami i " biednymi, pełnymi przestępczości przedmieściami" a rząd federalny i administracja stanowa "mają wiele pracy przed sobą aby tak się nie stało".
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Niemcy. Multigenowy test raka piersi refundowany przez kasy chorych
- PE. Pisemne oświadczenie w sprawie zwalczania raka piersi w Unii Europejskiej
- Pod względem liczby popełnianych błędów odwodnieni kierowcy nie ustępują nietrzeźwym!
- Im niżej, tym lepiej - najnowsze wyniki badań wskazują, że ryzyko zawałów serca i udarów mózgu jest tym niższe, im niższy jest poziom cholesterolu LDL
- Zdrowa dieta bez mięsa
- Alkaptonuria - rzadka choroba czarnych kości. Nieznane wyniszczające schorzenie, pacjenci bez rozpoznania
- Brytyjczycy wolą bezpieczne metody leczenia
- Strefy wolne od dymu tytoniowego sprzyjają zdrowiu dzieci
- Choroby, które zabijają ponad 2 miliony ludzi rocznie
- Poprawa kondycji fizycznej może przyczynić się do szybszego powrotu do zdrowia kobiet z rakiem piersi
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA