Fot. Star
Edukacja, sport, wiara w siebie...
Bardzo ważnym elementem obozu były zajęcia sportowe. Zwiększony wysiłek fizyczny przekłada się na poziom glikemii i należy się nauczyć, jak w takiej sytuacji dobierać dawki insuliny. Aktywność ma również bardzo pozytywny wpływ na przebieg samej choroby i dlatego tak ważne jest zachęcanie młodych diabetyków do ruchu. Na obozie młodzież mogła w praktyce przetrenować jak sobie radzić ze zwiększoną dawką sportu. Rano były lekcje jazdy konnej na ujeżdżalni lub wypady w teren dla zaawansowanych jeźdźców, a po południu gra w piłkę, siatkówkę, wypady nad jezioro albo podchody w lesie. Młodzi diabetycy mieli też dyżury w stajni: pomagali karmić, poić i czyścić konie, sprzątali końskie boksy, uczyli się rzetelności i odpowiedzialności.
„Dzieci świetnie radziły sobie podczas jazdy konnej, grały w piłkę, przebiegły wiele kilometrów biorąc udział w podchodach. Połączyła ich cukrzyca, przekonali się, że pozostali mają te same problemy, niskie i wysokie cukry są wpisane w ich życie. – z pasją wspomina dr Gawrecki – z kolei dla nas, kadry, to było wyzwanie aby przy dużej aktywności fizycznej i 6 posiłkach dziennie dzieci miały wyrównane glikemie. Mogłem się dużo nauczyć pod względem zawodowym.”
Organizacja tego typu wypoczynku ma charakter wielowymiarowy. To nie tylko ciekawie spędzone wakacje, ale przede wszystkim spojrzenie na siebie z cukrzycą w innym świetle, potraktowanie tej choroby jako integralnej części siebie samego – często po raz pierwszy w życiu. „Codzienne widziałam, jak dzieciaki przełamują bariery: tęsknoty - w najmłodszej grupie za rodzicami, obawy związane z nieumiejętnością poradzenia sobie w nowych warunkach, często z niewiedzą, która nie pozwala im na właściwe wyrównanie glikemii, ale również bariery związane z brakiem wiary we własne siły - efekt obozu podsumowuje koordynator, Pani Magdalena Zadora – Przez cały miesiąc pomagaliśmy dzieciom pokonywać przeciwności i własne ograniczenia. I każdy kolejny dzień był sukcesem – naszym i ich. Komuś kto nie ma dziecka przewlekle chorego, trudno jest zrozumieć co się dzieje podczas tego typu wypoczynku: że być może po raz pierwszy od kilku lat rodzice mają czas dla siebie i mogą odpocząć psychicznie od choroby dziecka. To również był ważny czas dla nich.”
Fot. Star
Bardzo ważnym elementem obozu były zajęcia sportowe. Zwiększony wysiłek fizyczny przekłada się na poziom glikemii i należy się nauczyć, jak w takiej sytuacji dobierać dawki insuliny. Aktywność ma również bardzo pozytywny wpływ na przebieg samej choroby i dlatego tak ważne jest zachęcanie młodych diabetyków do ruchu. Na obozie młodzież mogła w praktyce przetrenować jak sobie radzić ze zwiększoną dawką sportu. Rano były lekcje jazdy konnej na ujeżdżalni lub wypady w teren dla zaawansowanych jeźdźców, a po południu gra w piłkę, siatkówkę, wypady nad jezioro albo podchody w lesie. Młodzi diabetycy mieli też dyżury w stajni: pomagali karmić, poić i czyścić konie, sprzątali końskie boksy, uczyli się rzetelności i odpowiedzialności.
„Dzieci świetnie radziły sobie podczas jazdy konnej, grały w piłkę, przebiegły wiele kilometrów biorąc udział w podchodach. Połączyła ich cukrzyca, przekonali się, że pozostali mają te same problemy, niskie i wysokie cukry są wpisane w ich życie. – z pasją wspomina dr Gawrecki – z kolei dla nas, kadry, to było wyzwanie aby przy dużej aktywności fizycznej i 6 posiłkach dziennie dzieci miały wyrównane glikemie. Mogłem się dużo nauczyć pod względem zawodowym.”
Organizacja tego typu wypoczynku ma charakter wielowymiarowy. To nie tylko ciekawie spędzone wakacje, ale przede wszystkim spojrzenie na siebie z cukrzycą w innym świetle, potraktowanie tej choroby jako integralnej części siebie samego – często po raz pierwszy w życiu. „Codzienne widziałam, jak dzieciaki przełamują bariery: tęsknoty - w najmłodszej grupie za rodzicami, obawy związane z nieumiejętnością poradzenia sobie w nowych warunkach, często z niewiedzą, która nie pozwala im na właściwe wyrównanie glikemii, ale również bariery związane z brakiem wiary we własne siły - efekt obozu podsumowuje koordynator, Pani Magdalena Zadora – Przez cały miesiąc pomagaliśmy dzieciom pokonywać przeciwności i własne ograniczenia. I każdy kolejny dzień był sukcesem – naszym i ich. Komuś kto nie ma dziecka przewlekle chorego, trudno jest zrozumieć co się dzieje podczas tego typu wypoczynku: że być może po raz pierwszy od kilku lat rodzice mają czas dla siebie i mogą odpocząć psychicznie od choroby dziecka. To również był ważny czas dla nich.”
Fot. Star
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- 32. Finał WOŚP. 10 książek dla zwycięzcy licytacji
- Czy w gazetkach promocyjnych rzeczywiście natkniemy się na prawdziwe promocje?
- Centrum czy obrzeża - gdzie lepiej kupić mieszkanie?
- Poszukiwanie pracy: idealne CV i list motywacyjny
- Wcześniejsza spłata kredytu - czy spłata długu poza terminem się opłaca?
- Ubezpieczenie telefonu od A do Z
- Ubezpieczenie samochodu po utracie prawa jazdy – czy to możliwe?
- Pakiet medyczny - prezent z głową!
- Uczenie się nowego języka zmienia rozwój mózgu
- Czy Facebook sprawia, że jesteś nieszczęśliwy? Wirus FB
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA