Mniej zabójstw i zanik kultury przemocy?
INFORMATOR. Rozmaitości
Fot. Photos8.com
Świat nie staje nie coraz bardziej niebezpieczny, jest wręcz przeciwnie – z każdym stuleciem coraz mniej jest agresji i przemocy – przekonuje w najnowszej książce Steven Pinker, socjolog z Harvard University.
Amerykański naukowiec jest znany w Polsce z takich książek jak „Tabula rasa. Spór o naturę ludzką” i „Jak działa umysł”. Jego najnowsze liczące 832 stron dzieło zatytułowane jest „The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined” (Dobre anioły naszej natury. Dlaczego jest coraz mniej przemocy).
Prof. Pinker powołuje się na dane z kilku ostatnich stuleci, z których wynika, że częstość zabójstw przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców spadła w XIV-wiecznym Cambridge z aż 110 do zaledwie 1 w czasach współczesnych. Uczony twierdzi, że podobnie było w całej Anglii, gdzie liczba zabójstwa spadła od 30 do 100 razy, a także w innych krajach europejskich: we Włoszech, Niemczech Szwajcarii i Holandii.
Jego zdaniem, zabójstwa jeszcze częściej zdarzały się w czasach prehistorycznych. Wtedy – wylicza – zdarzało się 500 zgonów z tego powodu na 100 tys. ludności. W czasach średniowiecza było ich już tylko 50-100 na 100 tys. mieszkańców, a potem w następnych epokach ich liczba spadała.
W ocenie Pinkera nawet wiek XX z dwoma wojnami światowymi w tym porównaniu nie wypada źle. Pochłonęły one 40 mln ludzi, ale w przeliczeniu na kilka miliardów ludności świata, statystyka nie wypada tak tragicznie. Dodaje, że jeśli nawet uwzględnić zgony pośrednio wywołane przez I i II wojną światową, czyli wywołane chorobami, głodem i epidemiami, to i tak na 100 tys. ludności przypadały zaledwie 3 przypadki śmiertelne. To niewiele w porównaniu do czasów pierwotnych, gdy na 100 osób 15 ginęło z rąk swych współbraci, jak podejrzewają archeolodzy, którzy badali szczątki prehistorycznej ludności.
Pinker przyznaje w wywiedzie dla „New Scientist”, że wiele osób może mieć wrażenie, że w czasach współczesnych wcale nie ma mniej przemocy i morderstw. Przykładem są choćby terrorystyczne ataki islamskich ekstremistów, burdy na stadionach piłkarskich i walki między kibicami poszczególnych drużyn piłkarskich.
Lęk budzi też masakra jakiej niedawno dokonał 32-letni Norweg Anders Bohring Breivik, który zabił 77 osób detonując ładunek wybuchowy w Oslo i zabijając z zimną krwią uczestników obozu młodzieżowego na wyspie Utoya.
Prof. Pinker twierdzi, ze jest to jedynie złudzenie wynikające z tego, że media chętniej informują o takich tragicznych wydarzeniach. Ale statystyka temu zaprzecza. W USA w 2005 r. jedynie 0,8 proc. zmarłych osób było ofiarą zabójstwa. Ludzie często inaczej to jednak postrzegają, bo cierpią na „historyczną krótkowzroczność”, jak to określa amerykański specjalista.
Co było przyczyna tych zmian? „W Europie spadek zabójstw od czasów średniowiecza przypada na okres odchodzenia społeczności od anarchii plemiennej i powstawania królestw oraz pierwszych państw” – podkreśla Pinker w wywiadzie dla „New Scientist”. Jednocześnie rozwijane było prawo, wojsko i policja, ale rozwijała się też i upowszechniała literatura, prasa, nauka i historia.
Pinker podejrzewa, że agresja ludzi głównie zmienia się pod wpływem środowiska niż na skutek zmian w ludzkim genomie, choć tego również nie wyklucza. Kultura oparta na zemście ustępuje miejsca powściągliwości i poszanowaniu godności. I to jest główna teza ksiązki.
Amerykański naukowiec jest znany w Polsce z takich książek jak „Tabula rasa. Spór o naturę ludzką” i „Jak działa umysł”. Jego najnowsze liczące 832 stron dzieło zatytułowane jest „The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined” (Dobre anioły naszej natury. Dlaczego jest coraz mniej przemocy).
Prof. Pinker powołuje się na dane z kilku ostatnich stuleci, z których wynika, że częstość zabójstw przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców spadła w XIV-wiecznym Cambridge z aż 110 do zaledwie 1 w czasach współczesnych. Uczony twierdzi, że podobnie było w całej Anglii, gdzie liczba zabójstwa spadła od 30 do 100 razy, a także w innych krajach europejskich: we Włoszech, Niemczech Szwajcarii i Holandii.
Jego zdaniem, zabójstwa jeszcze częściej zdarzały się w czasach prehistorycznych. Wtedy – wylicza – zdarzało się 500 zgonów z tego powodu na 100 tys. ludności. W czasach średniowiecza było ich już tylko 50-100 na 100 tys. mieszkańców, a potem w następnych epokach ich liczba spadała.
W ocenie Pinkera nawet wiek XX z dwoma wojnami światowymi w tym porównaniu nie wypada źle. Pochłonęły one 40 mln ludzi, ale w przeliczeniu na kilka miliardów ludności świata, statystyka nie wypada tak tragicznie. Dodaje, że jeśli nawet uwzględnić zgony pośrednio wywołane przez I i II wojną światową, czyli wywołane chorobami, głodem i epidemiami, to i tak na 100 tys. ludności przypadały zaledwie 3 przypadki śmiertelne. To niewiele w porównaniu do czasów pierwotnych, gdy na 100 osób 15 ginęło z rąk swych współbraci, jak podejrzewają archeolodzy, którzy badali szczątki prehistorycznej ludności.
Pinker przyznaje w wywiedzie dla „New Scientist”, że wiele osób może mieć wrażenie, że w czasach współczesnych wcale nie ma mniej przemocy i morderstw. Przykładem są choćby terrorystyczne ataki islamskich ekstremistów, burdy na stadionach piłkarskich i walki między kibicami poszczególnych drużyn piłkarskich.
Lęk budzi też masakra jakiej niedawno dokonał 32-letni Norweg Anders Bohring Breivik, który zabił 77 osób detonując ładunek wybuchowy w Oslo i zabijając z zimną krwią uczestników obozu młodzieżowego na wyspie Utoya.
Prof. Pinker twierdzi, ze jest to jedynie złudzenie wynikające z tego, że media chętniej informują o takich tragicznych wydarzeniach. Ale statystyka temu zaprzecza. W USA w 2005 r. jedynie 0,8 proc. zmarłych osób było ofiarą zabójstwa. Ludzie często inaczej to jednak postrzegają, bo cierpią na „historyczną krótkowzroczność”, jak to określa amerykański specjalista.
Co było przyczyna tych zmian? „W Europie spadek zabójstw od czasów średniowiecza przypada na okres odchodzenia społeczności od anarchii plemiennej i powstawania królestw oraz pierwszych państw” – podkreśla Pinker w wywiadzie dla „New Scientist”. Jednocześnie rozwijane było prawo, wojsko i policja, ale rozwijała się też i upowszechniała literatura, prasa, nauka i historia.
Pinker podejrzewa, że agresja ludzi głównie zmienia się pod wpływem środowiska niż na skutek zmian w ludzkim genomie, choć tego również nie wyklucza. Kultura oparta na zemście ustępuje miejsca powściągliwości i poszanowaniu godności. I to jest główna teza ksiązki.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- 32. Finał WOŚP. 10 książek dla zwycięzcy licytacji
- Czy w gazetkach promocyjnych rzeczywiście natkniemy się na prawdziwe promocje?
- Centrum czy obrzeża - gdzie lepiej kupić mieszkanie?
- Poszukiwanie pracy: idealne CV i list motywacyjny
- Wcześniejsza spłata kredytu - czy spłata długu poza terminem się opłaca?
- Ubezpieczenie telefonu od A do Z
- Ubezpieczenie samochodu po utracie prawa jazdy – czy to możliwe?
- Pakiet medyczny - prezent z głową!
- Uczenie się nowego języka zmienia rozwój mózgu
- Czy Facebook sprawia, że jesteś nieszczęśliwy? Wirus FB
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA