Zatrucia toksynami. Czy bać się mykotoksyn?
Fot. zdrowemiasto.pl
INFORMATOR. KRAJ
Mykotoksyny to trucizny produkowane przez pleśnie. U ludzi powodują m.in. obniżenie odporności, przyczyniają się do nowotworu wątroby, mają też niekorzystny wpływ na układ nerwowy. Zatrucia tymi toksynami - mówiła prof. Bożena Dworecka-Kaszak ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego podczas XIII Festiwalu Nauki w Warszawie - to problem przede wszystkim krajów, w których brakuje żywności.
"Mykotoksyny to trucizny produkowane przez grzyby, które potocznie nazywamy pleśniami" - wyjaśniła Dworecka-Kaszak. Są to tzw. wtórne metabolity, czyli produkty metabolizmu, które nie są niezbędne grzybom do życia i powstają tylko w określonych warunkach środowiskowych.
Są bardzo zróżnicowane pod względem chemicznym, dlatego naukowcy wyodrębnili już ponad 400 związków tego typu. Szczególnie niekorzystnie wpływają one na rośliny, u których wywołują rozmaite choroby. Zatrucia wywołane dostaniem się do organizmu toksycznych metabolitów produkowanych przez grzyby nazywane są mykotoksykozami.
Do organizmu człowieka te szkodliwe substancje mogą się dostać wraz mięsem zwierząt, które były karmione paszą ze zbóż zakażonych truciznami tego rodzaju. Związki te odkładają się w tkankach zwierzęcych. Można się nimi zarazić również poprzez picie mleka od krowy zakażonej mykotoksynami lub przez jedzenie jaj pochodzących od chorej kury.
"Problem zatruć jest olbrzymi zwłaszcza w krajach, w których brakuje żywności. Tam ważniejszym problemem jest by żywność po prostu była, niż to, czy nie zawiera ona mykotoksyn" - mówiła prof. Dworecka-Kaszak.
Jednak droga pokarmowa nie jest jedynym sposobem wnikania tych trucizn do organizmu człowieka. Część z mykotoksyn przeniknąć poprzez kontakt ze skórą. Mykotoksyny znajdują się również w tzw. "fragmentach strzępek grzybów" czyli ich maleńkich kawałeczkach, które znajdują się w powietrzu. Drogą powietrzną mogą dostać się do płuc, a potem całego krwioobiegu człowieka.
Ta właściwość jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ - jak wyjaśniała ekspertka - mykotoksyny bywają obiektem zainteresowania terrorystów, którzy mogą wykorzystywać te związki jako broń biologiczną.
Rodzaj wywoływanych przez mykotoksyny chorób zależy przede wszystkim od typu i dawki trucizny. Nie są one niebezpieczne, jeśli dostają się do organizmu nawet co jakiś czas, ale za to w małych ilościach. Groźne są wtedy, gdy zaaplikujemy sobie ich dużą dawkę na raz. Mogą wtedy spowodować ostre zatrucie, a nawet śmierć. Stanowią niebezpieczeństwo także, gdy mamy z nimi regularny kontakt przez wiele lat - podkreślała prelegentka.
"Przede wszystkim obniżają one odporność organizmu i mogą powodować upośledzenie funkcji ważnych dla życia organów, zwłaszcza wątroby i nerek" - mówiła. Dodała, że skutkiem kontaktu z mykotoksynami mogą być wady rozwojowe płodów, niekorzystny wpływ na układ nerwowy, a przewlekły kontakt z truciznami tego rodzaju sprzyja rozwijaniu się nowotworu wątroby.
Na mykotoksyny po raz pierwszy zwrócono uwagę w 1960 r. Na jednej z ferm indyczych w Wielkiej Brytanii padło wtedy około 100 tys. sztuk ptaków. Nie było wiadomo co jest przyczyną epidemii, dlatego chorobie nadano nazwę "X" (Turkey X Disease).
Po jakimś czasie chorobę skojarzono ze zmianą karmy, którą podawano indykom. Od niedawna ptaki były karmione paszą na bazie orzeszków ziemnych porażonych grzybami. Po badaniach naukowcy wyodrębnili substancję, która spowodowała śmierć tysięcy indyków. Była to mykotoksyna o nazwie "Aflatoksyna". Jest ona jedną z najczęściej występujących w przyrodzie mykotoksyn.
"Były takie okresy w dziejach ludzkości, kiedy uprawy zbóż były porażane masowo przez grzyby, produkujące alkaloidy o bardzo silnym działaniu" - wyjaśniała prof. Dworecka-Kaszak. Alkaloidy sporyszu - uznane za mykotoksyny dopiero w XX wieku - powodowały liczne epidemie ergotyzmu, dawniej nazywanego "ogniem św. Antoniego". Zatrucie to powodowało halucynacje, konwulsje, zwężenie naczyń krwionośnych, które prowadziło do niedokrwienia, a w efekcie amputacji kończyn.
Mykotoksyny mogą się znaleźć w atakowanych przez pleśń nasionach m.in. ziarnach zbóż, kukurydzy, figach, migdałach, winogronach i produktach z nich wyrabianych. Jednak prof. Dworecka-Kaszak uspokajała, że dostępne na rynku produkty są szczegółowo badane pod względem obecności tych substancji. Ponadto - podkreślała - każda pleśń, jedynie może, ale nie musi wydzielać mykotoksyny.
"Mykotoksyny to trucizny produkowane przez grzyby, które potocznie nazywamy pleśniami" - wyjaśniła Dworecka-Kaszak. Są to tzw. wtórne metabolity, czyli produkty metabolizmu, które nie są niezbędne grzybom do życia i powstają tylko w określonych warunkach środowiskowych.
Są bardzo zróżnicowane pod względem chemicznym, dlatego naukowcy wyodrębnili już ponad 400 związków tego typu. Szczególnie niekorzystnie wpływają one na rośliny, u których wywołują rozmaite choroby. Zatrucia wywołane dostaniem się do organizmu toksycznych metabolitów produkowanych przez grzyby nazywane są mykotoksykozami.
Do organizmu człowieka te szkodliwe substancje mogą się dostać wraz mięsem zwierząt, które były karmione paszą ze zbóż zakażonych truciznami tego rodzaju. Związki te odkładają się w tkankach zwierzęcych. Można się nimi zarazić również poprzez picie mleka od krowy zakażonej mykotoksynami lub przez jedzenie jaj pochodzących od chorej kury.
"Problem zatruć jest olbrzymi zwłaszcza w krajach, w których brakuje żywności. Tam ważniejszym problemem jest by żywność po prostu była, niż to, czy nie zawiera ona mykotoksyn" - mówiła prof. Dworecka-Kaszak.
Jednak droga pokarmowa nie jest jedynym sposobem wnikania tych trucizn do organizmu człowieka. Część z mykotoksyn przeniknąć poprzez kontakt ze skórą. Mykotoksyny znajdują się również w tzw. "fragmentach strzępek grzybów" czyli ich maleńkich kawałeczkach, które znajdują się w powietrzu. Drogą powietrzną mogą dostać się do płuc, a potem całego krwioobiegu człowieka.
Ta właściwość jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ - jak wyjaśniała ekspertka - mykotoksyny bywają obiektem zainteresowania terrorystów, którzy mogą wykorzystywać te związki jako broń biologiczną.
Rodzaj wywoływanych przez mykotoksyny chorób zależy przede wszystkim od typu i dawki trucizny. Nie są one niebezpieczne, jeśli dostają się do organizmu nawet co jakiś czas, ale za to w małych ilościach. Groźne są wtedy, gdy zaaplikujemy sobie ich dużą dawkę na raz. Mogą wtedy spowodować ostre zatrucie, a nawet śmierć. Stanowią niebezpieczeństwo także, gdy mamy z nimi regularny kontakt przez wiele lat - podkreślała prelegentka.
"Przede wszystkim obniżają one odporność organizmu i mogą powodować upośledzenie funkcji ważnych dla życia organów, zwłaszcza wątroby i nerek" - mówiła. Dodała, że skutkiem kontaktu z mykotoksynami mogą być wady rozwojowe płodów, niekorzystny wpływ na układ nerwowy, a przewlekły kontakt z truciznami tego rodzaju sprzyja rozwijaniu się nowotworu wątroby.
Na mykotoksyny po raz pierwszy zwrócono uwagę w 1960 r. Na jednej z ferm indyczych w Wielkiej Brytanii padło wtedy około 100 tys. sztuk ptaków. Nie było wiadomo co jest przyczyną epidemii, dlatego chorobie nadano nazwę "X" (Turkey X Disease).
Po jakimś czasie chorobę skojarzono ze zmianą karmy, którą podawano indykom. Od niedawna ptaki były karmione paszą na bazie orzeszków ziemnych porażonych grzybami. Po badaniach naukowcy wyodrębnili substancję, która spowodowała śmierć tysięcy indyków. Była to mykotoksyna o nazwie "Aflatoksyna". Jest ona jedną z najczęściej występujących w przyrodzie mykotoksyn.
"Były takie okresy w dziejach ludzkości, kiedy uprawy zbóż były porażane masowo przez grzyby, produkujące alkaloidy o bardzo silnym działaniu" - wyjaśniała prof. Dworecka-Kaszak. Alkaloidy sporyszu - uznane za mykotoksyny dopiero w XX wieku - powodowały liczne epidemie ergotyzmu, dawniej nazywanego "ogniem św. Antoniego". Zatrucie to powodowało halucynacje, konwulsje, zwężenie naczyń krwionośnych, które prowadziło do niedokrwienia, a w efekcie amputacji kończyn.
Mykotoksyny mogą się znaleźć w atakowanych przez pleśń nasionach m.in. ziarnach zbóż, kukurydzy, figach, migdałach, winogronach i produktach z nich wyrabianych. Jednak prof. Dworecka-Kaszak uspokajała, że dostępne na rynku produkty są szczegółowo badane pod względem obecności tych substancji. Ponadto - podkreślała - każda pleśń, jedynie może, ale nie musi wydzielać mykotoksyny.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Eksperci apelują o usprawnienie procesu oceny i wprowadzania innowacyjnych szczepionek do Programu Szczepień Ochronnych
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA