Socjologia. „Konstruowanie dewianta” - gra socjologiczna
Strona główna » Informator » Kraj » XIII Festiwal Nauki. „Konstruowanie dewianta” - gr…

XIII Festiwal Nauki. „Konstruowanie dewianta” - gra socjologiczna

INFORMATOR. Kraj

Katarzyna Czechowicz

naukawpolsce.plnaukawpolsce.pl | dodane 23-09-2009

Fot. zdrowemiasto.pl
 
Jego zdaniem, tego typu sytuacje często zachodzą w naszym codziennym życiu. Albo przyklejamy plakietki innym, albo sami zostajemy nimi opieczętowani. "Naznaczenie prowadzi zaś do identyfikacji z rolą +innego+. Jeśli traktujemy kogoś odmiennie, on sam zaczyna tak o sobie myśleć i odpowiednio do tego się zachowuje. Czyli odmienność to nie kwestia czynu, który jest popełniany, ale tego, jak społeczeństwo ten czyn zaetykietkuje" - mówił.

Następnie rozpoczęto dyskusję, którą pokierował Jan Dzierzgowski. Swoimi pytaniami skłaniał uczestników do zastanowienia się, czy istnieje w ogóle coś takiego jak dobre i złe wychowanie, czy może zawsze relatywizm ma przewagę nad absolutyzmem? "Czy pocałowanie kobiety w rękę to oznaka dobrego wychowania, czy może w dzisiejszych czasach już nie?" - pytał Dzierzgowski.

Festiwalowi goście chętnie i z dużym zaangażowaniem włączyli się także w rozważania na temat ewentualnych pożytecznych funkcji zjawisk określanych jako dewiacyjne, o czym była mowa już wcześniej. Doszli do wniosku, że rzeczywiście funkcje takie istnieją. Np. jeżeli nie ma tego, który jest zły, dewianta, nie wiemy też kto jest dobry. Poza tym nierzadko zdarza się, że tzw. dewianci służą społeczeństwu za swego rodzaju kozły ofiarne, na które w łatwy sposób i bez poczucia winy można zrzucić odpowiedzialność za różne negatywne zjawiska.

"Dewianci przesuwają granice tego, co jest możliwe. Potrafią skłonić do myślenia. Pokazują, że istnieją alternatywne sposoby funkcjonowania w społeczeństwie" - powiedziała jedna z uczestniczek wykładu. "Można wręcz powiedzieć, że pozwalają poszerzać horyzonty" - zgodziła się Dzierzgowski. "Przecież całą medycynę stworzyli dewianci, którzy lubili kroić zwłoki - zauważył ktoś inny. - Może więc każda innowacja wywodzi się z dewiacji?"

Kolejnym etapem spotkania miała być gra socjologiczna, dzięki której pracownicy Instytutu Socjologii mogliby pokazać doświadczalnie, jak się wspomniane wcześniej "etykietkowanie" odbywa. Okazało się jednak, że gra toczyła się od początku wykładu. Na sali znajdował się "szpieg", z którym prowadzący umówili się wcześniej, że wystąpi w roli "dewianta" - będzie zachowywać się w sposób kontrowersyjny, łamać ogólnie przyjęte normy. Rolą słuchaczy było zaś wykrycie, kto ową osobą jest. Około 1/3 uczestników bez trudu odgadła, iż "dewiantką" była młoda dziewczyna, która w czasie wykładu odebrała telefon komórkowy i głośno rozmawiając wyszła z sali, a po powrocie kilkakrotnie wypowiadała kontrowersyjne bądź pozbawione sensu opinie.

Jednak nie tylko na tym polegała gra w "Konstruowanie dewianta". Prowadzący od początku spotkania w szczególny sposób starali się traktować jeszcze trzy inne, poza opisanym "szpiegiem", osoby, losowo wybrane spośród uczestników. Jedna z nich był "wywyższana" przez socjologów - jej opinie były chwalone, zachęcano ją do dalszych wypowiedzi itp. Dwie inne osoby, bez względu na wartość merytoryczną swoich wypowiedzi, były zaś "gaszone". Ich wypowiedzi ucinano, a im samym starano się w sposób niewerbalny dać do zrozumienia, że nie mają racji i są "gorsze". I dopiero pod koniec spotkania organizatorzy przyznali się uczestnikom do zastosowania opisanych sztuczek.

Jak się okazało, eksperyment zakończył się sukcesem, a sytuacja rozwinęła się dokładnie tak, jak założyli prowadzący. Osoby "wyciszane" z czasem w ogóle przestały się udzielać. Natomiast mężczyzna wyróżniany pozytywnie chętnie i często zabierał głos.

Jaki płynie z tego wniosek? "Z każdego można spróbować zrobić dewianta za pomocą różnych stereotypów, które mamy w głowach - powiedział dr Poławski. - Dzieje się to na co dzień np. w szkolnych klasach, podczas lekcji. Co robią nauczyciele? Dzielą dzieci na lepsze i gorsze. Te, którym można powierzyć odpowiedzialne zadania, ale i dużo wybaczyć oraz te, którymi nie warto się przejmować, bo i tak +nic z nich nie będzie+. Dochodzi do sztucznych podziałów, zupełnie niezależnych od tego, jakie te dzieci są w rzeczywistości, od ich zdolności i inteligencji".

Zdaniem socjologa, jest to o tyle groźne, że dzieci te, tak jak wszystkie inne osoby naznaczone jako dewiacyjne, stają się takie tym bardziej, im bardziej nauczyciele stosują wobec nich swój punkt widzenia. Ci "gorsi" w końcu siadają z tyłu i milkną, ci "lepsi", ulubieni - zajmują pierwsze ławki i stają się prymusami.

"Każdy z nas ma skłonności do dzielenia ludzi na kategorie, na dobrych i złych - podsumował Poławski. - A to prowadzi do niebezpieczeństw, może wyrządzić krzywdę. Dbajmy więc o to, aby nasze dobre intencje nie doprowadziły do odwrotnych niż zamierzone rezultatów. Bo ludzie nie tyle dewiantami są, ile się nimi stają".

Katarzyna Czechowicz, 23-09-2009, naukawpolsce.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------

REKLAMA
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
Czytaj
REKLAMA
Leczymy urazy sportowe