XIII Festiwal Nauki. „Konstruowanie dewianta” - gra socjologiczna
INFORMATOR. Kraj
Fot. zdrowemiasto.pl
Z każdego człowieka da się zrobić dewianta - taki kontrowersyjny wniosek wysnuli wspólnie uczestnicy i prowadzący jednego ze spotkań odbywających się w ramach tegorocznego Festiwalu Nauki w Warszawie. Bo dewiacja to nie żadne konkretne zachowanie czy zespół zachowań. Dewiacja jest tylko i wyłącznie produktem społecznej reakcji na to zachowanie. To niezwykłe spotkanie pt. "Konstruowanie dewianta" odbyło się w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Przygotowało je troje pracowników tej jednostki: dr Paweł Poławski, mgr Magdalena Twardowska i mgr Jan Dzierzgowski. Trudno jednoznacznie zdefiniować formę ich prezentacji, składała się ona bowiem z przeplatających się nawzajem: wykładu, dyskusji i gry socjologicznej.
Celem spotkania było pokazanie uczestnikom, co socjologowie myślą o zachowaniach dewiacyjnych. Młodzi naukowcy starali się uświadomić gościom, jak społeczeństwo reaguje na zachowania sprzeczne z oczekiwaniami - "kłopotliwe", "złe" czy "nienormalne", i temu, jakie są konsekwencje społecznej reakcji dla ludzi, którzy "nieodpowiednio" się zachowują. "Nieco dokładniej przyjrzymy się także temu, jakie procesy odpowiadają za to, że pewne zachowania interpretujemy jako +dewiacyjne+, a inne jako +normalne+, że niektórych ludzi traktujemy jak +dewiantów+, a innych nie. Zobaczymy, że +zboczeńcem+, +świrem+, +pijakiem+ czy +menelem+ nie tyle się jest, co się staje" - zapowiadali prowadzący.
Wykład rozpoczął się od podania definicji dewiacji. "Dewiacja to takie zachowanie, które w istotny sposób narusza normy społeczne. Normy, czyli np. dekalog - powiedział dr Paweł Poławski. - Ludzi, którzy te normy łamią nazywamy dewiantami. "Zwykle nie mamy kłopotu ze wskazaniem zachowań dewiacyjnych. To przestępczość, samobójstwa, przemoc w rodzinie, prostytucja, zaburzenia psychiczne. Lista jest długa" - dodał.
Wyjaśnił też, że socjologowie od lat próbują te zachowania zrozumieć i wyjaśnić. Na przestrzeni ostatnich stuleci wysnuli kilka różnych hipotez dotyczących mechanizmów powstawania dewiacji i stawania się dewiantem. XIX-wieczny włoski psychiatra Cesare Lombroso postulował na przykład, że skłonność do przestępczości jest dziedziczna, a "urodzonego przestępcę" można rozpoznać po defektach fizycznych. Żyjący niedługo po nim mile Durkheim twierdził zaś, że do łamania norm dochodzi, gdy mechanizmy społecznej kontroli - czyli integracja i regulacja - nie działają lub działają nieefektywnie. Kilkadziesiąt lat później Robert Merton uznał, że normy łamiemy, kiedy powszechnie akceptowane sposoby osiągnięcia pożądanych celów nie są dla as dostępne. "Weźmy na przykład złodzieja - tłumaczył dr Poławski. - On wprowadza własne sposoby osiągania bogactwa: nie poprzez ciężką pracę, ale dzięki przestępstwu".
Jednak współcześni socjologowie nie godzą się na ubieranie dewiacji w tak sztywne ramy. Zastanawiają się, czy aby na pewno zawsze jest tak, że zachowania określane jako dewiacyjne są wyłącznie szkodliwe i zaburzają porządek społeczny? A może jednak czemuś służą, pełnią jakąś funkcję? "Czasem nie dostrzegamy tych korzyści - mówił Poławski. - Zastanówmy się np. nad prostytucją. Czy na pewno to zachowanie - powszechnie uważane za patologiczne - jest szkodliwe? Przecież prostytucja pełni pewne funkcje. Pozwala rozładować napięcie, zaspokaja potrzeby jednostek, które w inny sposób nie potrafią znaleźć zaspokojenia. Poza tym prostytutki zarabiają, a to chyba dobrze. Prostytucja może pełnić jeszcze inną rolę - na jej przykładzie widzimy, jakie zachowania są złe i nieprawidłowe, a jakie pożądane".
"Poza tym warto zwrócić uwagę, że wszyscy od czasu do czasu naruszamy jakieś normy. Kto z nas nigdy nie przekroczył dozwolonej prędkości, nie miał nieopodatkowanych dochodów, nie wypalił skręta, nie uprawiał seksu pozamałżeńskiego czy nie upił się w miejscu publicznym? A jednak nie uważamy się za przestępców, zboczeńców, świrów i pijaków. I nie jesteśmy jako tacy postrzegani - kontynuował wykładowca. - Na czym więc polega różnica między nami a osobami określanymi jako dewianci? Na ilości i częstości takich zachowań? Bo przecież rodzaj tych zachowań jest dokładnie taki sam! Więc czy ci, którzy łamią normy częściej naprawdę tak bardzo się od nas różnią? Chyba nie".
Okazuje się więc, że z socjologicznej perspektywy dewiacje mają więcej wspólnego z naszą interpretacją i definicją tego, jak zachowują się inni, niż z faktyczną naturą i konsekwencjami tych zachowań.
"Te same zachowania w różnych czasach, społeczeństwach, okolicznościach są lub nie są dewiacjami" - mówił Poławski. Jako przykłady socjolog podał okres prohibicji w USA, kiedy spożywanie alkoholu było czymś bardzo złym; zjawisko homoseksualizmu niegdyś traktowane jako zboczenie, dziś jako kolejna orientacja seksualna; a także narkomanię i alkoholizm, za które kiedyś karano, a które dziś uważa się za choroby i stara z nich leczyć. Nawet problem maltretowania dzieci, jak przypomniał socjolog, "odkryto" dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. Wcześniej zjawisko to nie było niczym złym.
"Istnieją odstępstwa nawet od tak silnej normy, jaką jest przykazanie +nie zabijaj+. Weźmy chociażby Janosika czy naszych bohaterów narodowych. Patrząc, ile razy tę normę złamali można by powiedzieć, proszę wybaczyć mocne słowa, że to banda morderców" - dodał.
Życie pokazuje więc - przekonywał prowadzący - że często nasze normy i wartości są relatywne, a dewiacja to nic innego, jak produkt społecznej reakcji na zachowanie jednostek. Znany socjolog Howard Becker sformułował twierdzenie, że dewiantem jest ten, komu społeczeństwo skutecznie przyczepiło etykietkę. "Czyli społeczeństwo samo sobie kreuje dewiantów. To my oznaczamy ludzi jako odmieńców i stosujemy wobec nich określone sankcje. W konsekwencji ten +oznaczony+ zaczyna się z ową etykietką identyfikować i coraz częściej powiela +złe+ zachowania. Zaczyna być dewiantem" - podkreślił dr Poławski.
Celem spotkania było pokazanie uczestnikom, co socjologowie myślą o zachowaniach dewiacyjnych. Młodzi naukowcy starali się uświadomić gościom, jak społeczeństwo reaguje na zachowania sprzeczne z oczekiwaniami - "kłopotliwe", "złe" czy "nienormalne", i temu, jakie są konsekwencje społecznej reakcji dla ludzi, którzy "nieodpowiednio" się zachowują. "Nieco dokładniej przyjrzymy się także temu, jakie procesy odpowiadają za to, że pewne zachowania interpretujemy jako +dewiacyjne+, a inne jako +normalne+, że niektórych ludzi traktujemy jak +dewiantów+, a innych nie. Zobaczymy, że +zboczeńcem+, +świrem+, +pijakiem+ czy +menelem+ nie tyle się jest, co się staje" - zapowiadali prowadzący.
Wykład rozpoczął się od podania definicji dewiacji. "Dewiacja to takie zachowanie, które w istotny sposób narusza normy społeczne. Normy, czyli np. dekalog - powiedział dr Paweł Poławski. - Ludzi, którzy te normy łamią nazywamy dewiantami. "Zwykle nie mamy kłopotu ze wskazaniem zachowań dewiacyjnych. To przestępczość, samobójstwa, przemoc w rodzinie, prostytucja, zaburzenia psychiczne. Lista jest długa" - dodał.
Wyjaśnił też, że socjologowie od lat próbują te zachowania zrozumieć i wyjaśnić. Na przestrzeni ostatnich stuleci wysnuli kilka różnych hipotez dotyczących mechanizmów powstawania dewiacji i stawania się dewiantem. XIX-wieczny włoski psychiatra Cesare Lombroso postulował na przykład, że skłonność do przestępczości jest dziedziczna, a "urodzonego przestępcę" można rozpoznać po defektach fizycznych. Żyjący niedługo po nim mile Durkheim twierdził zaś, że do łamania norm dochodzi, gdy mechanizmy społecznej kontroli - czyli integracja i regulacja - nie działają lub działają nieefektywnie. Kilkadziesiąt lat później Robert Merton uznał, że normy łamiemy, kiedy powszechnie akceptowane sposoby osiągnięcia pożądanych celów nie są dla as dostępne. "Weźmy na przykład złodzieja - tłumaczył dr Poławski. - On wprowadza własne sposoby osiągania bogactwa: nie poprzez ciężką pracę, ale dzięki przestępstwu".
Jednak współcześni socjologowie nie godzą się na ubieranie dewiacji w tak sztywne ramy. Zastanawiają się, czy aby na pewno zawsze jest tak, że zachowania określane jako dewiacyjne są wyłącznie szkodliwe i zaburzają porządek społeczny? A może jednak czemuś służą, pełnią jakąś funkcję? "Czasem nie dostrzegamy tych korzyści - mówił Poławski. - Zastanówmy się np. nad prostytucją. Czy na pewno to zachowanie - powszechnie uważane za patologiczne - jest szkodliwe? Przecież prostytucja pełni pewne funkcje. Pozwala rozładować napięcie, zaspokaja potrzeby jednostek, które w inny sposób nie potrafią znaleźć zaspokojenia. Poza tym prostytutki zarabiają, a to chyba dobrze. Prostytucja może pełnić jeszcze inną rolę - na jej przykładzie widzimy, jakie zachowania są złe i nieprawidłowe, a jakie pożądane".
"Poza tym warto zwrócić uwagę, że wszyscy od czasu do czasu naruszamy jakieś normy. Kto z nas nigdy nie przekroczył dozwolonej prędkości, nie miał nieopodatkowanych dochodów, nie wypalił skręta, nie uprawiał seksu pozamałżeńskiego czy nie upił się w miejscu publicznym? A jednak nie uważamy się za przestępców, zboczeńców, świrów i pijaków. I nie jesteśmy jako tacy postrzegani - kontynuował wykładowca. - Na czym więc polega różnica między nami a osobami określanymi jako dewianci? Na ilości i częstości takich zachowań? Bo przecież rodzaj tych zachowań jest dokładnie taki sam! Więc czy ci, którzy łamią normy częściej naprawdę tak bardzo się od nas różnią? Chyba nie".
Okazuje się więc, że z socjologicznej perspektywy dewiacje mają więcej wspólnego z naszą interpretacją i definicją tego, jak zachowują się inni, niż z faktyczną naturą i konsekwencjami tych zachowań.
"Te same zachowania w różnych czasach, społeczeństwach, okolicznościach są lub nie są dewiacjami" - mówił Poławski. Jako przykłady socjolog podał okres prohibicji w USA, kiedy spożywanie alkoholu było czymś bardzo złym; zjawisko homoseksualizmu niegdyś traktowane jako zboczenie, dziś jako kolejna orientacja seksualna; a także narkomanię i alkoholizm, za które kiedyś karano, a które dziś uważa się za choroby i stara z nich leczyć. Nawet problem maltretowania dzieci, jak przypomniał socjolog, "odkryto" dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. Wcześniej zjawisko to nie było niczym złym.
"Istnieją odstępstwa nawet od tak silnej normy, jaką jest przykazanie +nie zabijaj+. Weźmy chociażby Janosika czy naszych bohaterów narodowych. Patrząc, ile razy tę normę złamali można by powiedzieć, proszę wybaczyć mocne słowa, że to banda morderców" - dodał.
Życie pokazuje więc - przekonywał prowadzący - że często nasze normy i wartości są relatywne, a dewiacja to nic innego, jak produkt społecznej reakcji na zachowanie jednostek. Znany socjolog Howard Becker sformułował twierdzenie, że dewiantem jest ten, komu społeczeństwo skutecznie przyczepiło etykietkę. "Czyli społeczeństwo samo sobie kreuje dewiantów. To my oznaczamy ludzi jako odmieńców i stosujemy wobec nich określone sankcje. W konsekwencji ten +oznaczony+ zaczyna się z ową etykietką identyfikować i coraz częściej powiela +złe+ zachowania. Zaczyna być dewiantem" - podkreślił dr Poławski.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Eksperci apelują o usprawnienie procesu oceny i wprowadzania innowacyjnych szczepionek do Programu Szczepień Ochronnych
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA