W profilaktyce raka szyjki macicy najważniejsza edukacja Polek
INFORMATOR. Kraj
Fot. NCI
29 sierpnia b.r. odbyło się spotkanie Grupy Roboczej „Edukacja” Polskiej Koalicji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy (Koalicja RSM). Eksperci pracujący w ramach zespołu starali się wyznaczyć kierunki skutecznej strategii komunikacji skierowanej do różnych grup społecznych i zaproponować mechanizmy, pozwalające zmotywować kobiety, aby zadbały o swoje zdrowie. Jednak, żeby działania edukacyjne miały sens, niezbędny jest szereg zmian systemowych, które poprawią dostępność profilaktyki i leczenia raka szyjki macicy w naszym kraju. Koalicja RSM szuka kompleksowych rozwiązań, dzięki którym możliwe stanie się ograniczenie o połowę zachorowalności i umieralności na raka szyjki macicy do 2020 roku.
Podczas spotkania dr Jerzy Giermek, dyrektor Centralnego Ośrodka Koordynującego Programy Wczesnego Wykrywania Raka Piersi oraz Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania RSM przedstawił katastrofalną sytuację epidemiologiczną związaną z rakiem szyjki macicy (RSM) w naszym kraju.
RSM jest najważniejszą zdrowotną konsekwencją przetrwałego zakażenia wirusem HPV (brodawczka ludzkiego). Wirusem zakażone jest 10-20% światowej populacji. Rocznie na RSM zapada ponad 3400 Polek. Jednak żadna z nich nie musi umrzeć. Wcześnie wykryty rak szyki macicy jest w pełni wyleczalny. W Polsce dostępne są metody profilaktyczne, które mogą uchronić kobiety przed tą okrutną chorobą. „Kobiety, które rozpoczynają leczenie we wczesnym stadium choroby mogą nawet zostać matkami. Mało inwazyjne metody powodują, że kobiety te bardzo szybko wracają do pracy i obowiązków domowych. Niestety po ciężkiej operacji, chemio i radioterapii, koszty społeczne są znacznie wyższe… Nawet jeśli kobiety przeżyją, często są tak okaleczone, że wycofują się z życia zawodowego i przechodzą na rentę” – alarmował dr Jerzy Giermek.
Występowanie inwazyjnego RSM można ograniczyć dzięki:
Z kolei szczepienia profilaktyczne są zalecane przez środowiska medyczne, ale wciąż nie są refundowane. Korzysta z nich zaledwie 5% dziewcząt z grupy wiekowej, która powinna zostać w ten sposób zabezpieczona przed onkogennymi typami wirusa HPV. Szczepienia te finansowane są przez samorządy i przez osoby prywatne – rodziców, opiekunów.
Powodzenie działań profilaktycznych determinuje odpowiednia edukacja i komunikacja społeczna. „Zajmuję się rakiem szyjki macicy od ponad 20 lat i z przykrością stwierdzam, że wciąż spotykam kobiety, które słyszały kiedyś termin „cytologia”, ale nie mają zielonego pojęcia, co on oznacza”. – mówił dr Giermek.
„Nauka profilaktyki powinna być częścią kompleksowego kształtowania postaw prozdrowotnych. Nie może być tylko elementem wychowania seksualnego, zwłaszcza w tak konserwatywnym kraju, jak Polska” – podkreślała koordynatorka Grupy Roboczej „Edukacja” - prof. Antonina Ostrowska z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
„Dlatego nie możemy mówić do wszystkich w ten sam sposób. Powinniśmy wykorzystywać zróżnicowane narzędzia i kanały, w zależności od grupy odbiorców. Są kobiety, które czerpią takie informację z mediów, ale są i takie, które potrzebują bezpośredniej rozmowy np. z pielęgniarką środowiskową, czy pracownikiem opieki społecznej. Z kolei do młodzieży najlepiej trafiają przekazy internetowe ” – wtórowała jej Małgorzata Stelmach z Fundacji MSD dla Zdrowia Kobiet. „Należy jednak pamiętać, że komunikaty powinny być przekazywane prostym, przystępnym językiem, który zrozumie każda kobieta, zarówno ta lepiej, jak i słabiej wykształcona” – podkreślała Ida Karpińska, Prezes Ogólnopolskiej Organizacji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy „Kwiat Kobiecości”.
Grupa jednogłośnie stwierdziła, że komunikaty powinny trafiać do kilku grup docelowych:
„Pytanie tylko, jaką należy obrać filozofię działania? Czysta edukacja, czy również pewne elementy przymusu administracyjnego? Kij czy marchewka? Z jednej strony Polacy nie lubią, jak im się coś każe, ale z drugiej bez tego przymusu często ciężko przekonać ich do działania” – zastanawiał się dr Mariusz Gujski, Zastępca Redaktora Naczelnego magazynu „Służba Zdrowia”.
„Moim zdaniem powinniśmy lobbować na rzecz pewnego przymusu administracyjnego. Doświadczenia z lat 60-tych z Finlandii pokazują, że takie działania przynoszą dobre efekty. Robiliśmy badania wśród kobiet, które same przyznawały, że taki bodziec mógłby je zmobilizować do wykonania badań profilaktycznych. Nie masz aktualnej cytologii – nie podlegasz ubezpieczeniu zdrowotnemu. Nie badasz się - nie możesz odebrać renty na poczcie. Oczywiście trzeba zastanowić się jak daleko państwo może ingerować w decyzje zdrowotne obywateli.” – odpowiadał Paweł Trzciński, Prezes Polskiego Towarzystwa Edukacji o Zdrowiu.
Z Pawłem Trzcińskim zgodził się dr Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologii. „Polakom wydaje się, że system powinien załatwić za nich wszystkie problemy zdrowotne. W takim razie, ten system powinien być uprawniony do stosowania pewnych elementów przymusu, żeby mógł realnie o zdrowie swoich obywateli zadbać”. – ocenił.
„Moim zdaniem edukacja powinna zaczynać się w rodzinie i być przez tę rodzinę monitorowana. To nie jest żadne wytłumaczenie, że zdarzają się rodziny patologiczne. Nie można wszystkiego zrzucić na szkoły i na system. To są obszary, w których od najmłodszych lat opiekunowie powinni uświadamiać swoje dzieci” – podkreślał dr Jacek Putz, Konsultant Wojewódzki w dziedzinie Zdrowia Publicznego.
„Oczywiście. Jednak, żeby edukacja miała jakikolwiek sens, konieczne są zmiany systemowe, związane z dostępnością do profilaktyki i leczenia. Jeśli kobieta zachęcona materiałami informacyjnymi będzie chciała pójść na cytologię i odbije się od ściany, to może już nigdy więcej nie wrócić do ginekologa. Dlatego tak ważne jest, aby wszystko ze sobą skoordynować” – zaznaczała Barbara Jobda, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Onkologicznych.
Z tą sugestią w pełni zgodził się Paweł Trzciński. „Przekaz powinien być następujący: „Zbadaj się!!! Bez względu na to, co się stanie jesteś bezpieczna!!! Jeśli wynik będzie negatywny przebadaj się znów za jakiś czas. Jeśli będzie pozytywny – pomożemy Ci!!!” I słowo musi stać się ciałem. Nie może być tak, że przychodzą do mnie kobiety, którym ginekolog nie umiał powiedzieć, co mają dalej zrobić, gdy dowiedziały się, że są chore na RSM i tylko bezradnie rozłożył ręce. Wczesna profilaktyka ma sens tylko wtedy, kiedy dostępne jest wczesne leczenie” - podsumował.
Właściwe sprzężenie działań edukacyjnych z realną dostępnością zarówno wczesnej profilaktyki pierwotnej i wtórnej, jak i leczenia to jeden z najistotniejszych, a zarazem najtrudniejszych do osiągnięcia celów Polskiej Koalicji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy.
W nadchodzących dniach odbędą się spotkania kolejnych Grup Roboczych, które pracować będą nad propozycjami rozwiązań w zakresie szczepień, cytologii, finansowania oraz rejestrów. Do końca 2011 roku Koalicja RSM chce przedstawić Ministerstwu Zdrowia plan kompleksowych zmian systemowych, które pozwolą zmniejszyć o 50% umieralność (z 1800 do 900) i znacznie zredukować zapadalność na raka szyjki macicy do 2020 roku.
Podczas spotkania dr Jerzy Giermek, dyrektor Centralnego Ośrodka Koordynującego Programy Wczesnego Wykrywania Raka Piersi oraz Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania RSM przedstawił katastrofalną sytuację epidemiologiczną związaną z rakiem szyjki macicy (RSM) w naszym kraju.
RSM jest najważniejszą zdrowotną konsekwencją przetrwałego zakażenia wirusem HPV (brodawczka ludzkiego). Wirusem zakażone jest 10-20% światowej populacji. Rocznie na RSM zapada ponad 3400 Polek. Jednak żadna z nich nie musi umrzeć. Wcześnie wykryty rak szyki macicy jest w pełni wyleczalny. W Polsce dostępne są metody profilaktyczne, które mogą uchronić kobiety przed tą okrutną chorobą. „Kobiety, które rozpoczynają leczenie we wczesnym stadium choroby mogą nawet zostać matkami. Mało inwazyjne metody powodują, że kobiety te bardzo szybko wracają do pracy i obowiązków domowych. Niestety po ciężkiej operacji, chemio i radioterapii, koszty społeczne są znacznie wyższe… Nawet jeśli kobiety przeżyją, często są tak okaleczone, że wycofują się z życia zawodowego i przechodzą na rentę” – alarmował dr Jerzy Giermek.
Występowanie inwazyjnego RSM można ograniczyć dzięki:
- profilaktyce pierwotnej (szczepieniom przeciwko wirusowi HPV, skierowanym do dziewcząt przed inicjacją seksualną w wieku 11-12 lat),
- profilaktyce wtórnej (cytologii, skierowanej do dojrzałych kobiet).
Z kolei szczepienia profilaktyczne są zalecane przez środowiska medyczne, ale wciąż nie są refundowane. Korzysta z nich zaledwie 5% dziewcząt z grupy wiekowej, która powinna zostać w ten sposób zabezpieczona przed onkogennymi typami wirusa HPV. Szczepienia te finansowane są przez samorządy i przez osoby prywatne – rodziców, opiekunów.
Powodzenie działań profilaktycznych determinuje odpowiednia edukacja i komunikacja społeczna. „Zajmuję się rakiem szyjki macicy od ponad 20 lat i z przykrością stwierdzam, że wciąż spotykam kobiety, które słyszały kiedyś termin „cytologia”, ale nie mają zielonego pojęcia, co on oznacza”. – mówił dr Giermek.
„Nauka profilaktyki powinna być częścią kompleksowego kształtowania postaw prozdrowotnych. Nie może być tylko elementem wychowania seksualnego, zwłaszcza w tak konserwatywnym kraju, jak Polska” – podkreślała koordynatorka Grupy Roboczej „Edukacja” - prof. Antonina Ostrowska z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
„Dlatego nie możemy mówić do wszystkich w ten sam sposób. Powinniśmy wykorzystywać zróżnicowane narzędzia i kanały, w zależności od grupy odbiorców. Są kobiety, które czerpią takie informację z mediów, ale są i takie, które potrzebują bezpośredniej rozmowy np. z pielęgniarką środowiskową, czy pracownikiem opieki społecznej. Z kolei do młodzieży najlepiej trafiają przekazy internetowe ” – wtórowała jej Małgorzata Stelmach z Fundacji MSD dla Zdrowia Kobiet. „Należy jednak pamiętać, że komunikaty powinny być przekazywane prostym, przystępnym językiem, który zrozumie każda kobieta, zarówno ta lepiej, jak i słabiej wykształcona” – podkreślała Ida Karpińska, Prezes Ogólnopolskiej Organizacji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy „Kwiat Kobiecości”.
Grupa jednogłośnie stwierdziła, że komunikaty powinny trafiać do kilku grup docelowych:
- ogółu populacji – w tym również mężczyzn, którzy niestety zbyt rzadko interesują się zdrowiem kobiet i zazwyczaj zaczynają się martwić dopiero po zdiagnozowaniu choroby,
- młodzieży – zarówno w kwestiach dotyczących ich zdrowia, jak i zdrowia ich matek, babć,
- poszczególnych grup kobiet, znajdujących się w różnych momentach życia, podzielonych ze względu na potrzeby w zakresie profilaktyki, poziom świadomości zdrowotnej i wykształcenia,
- profesjonalistów – ginekologów, pediatrów, lekarzy rodzinnych, pielęgniarek, samorządów, nauczycieli, pracowników społecznych, etc.
- mediów – centralnych, lokalnych, internetu.
„Pytanie tylko, jaką należy obrać filozofię działania? Czysta edukacja, czy również pewne elementy przymusu administracyjnego? Kij czy marchewka? Z jednej strony Polacy nie lubią, jak im się coś każe, ale z drugiej bez tego przymusu często ciężko przekonać ich do działania” – zastanawiał się dr Mariusz Gujski, Zastępca Redaktora Naczelnego magazynu „Służba Zdrowia”.
„Moim zdaniem powinniśmy lobbować na rzecz pewnego przymusu administracyjnego. Doświadczenia z lat 60-tych z Finlandii pokazują, że takie działania przynoszą dobre efekty. Robiliśmy badania wśród kobiet, które same przyznawały, że taki bodziec mógłby je zmobilizować do wykonania badań profilaktycznych. Nie masz aktualnej cytologii – nie podlegasz ubezpieczeniu zdrowotnemu. Nie badasz się - nie możesz odebrać renty na poczcie. Oczywiście trzeba zastanowić się jak daleko państwo może ingerować w decyzje zdrowotne obywateli.” – odpowiadał Paweł Trzciński, Prezes Polskiego Towarzystwa Edukacji o Zdrowiu.
Z Pawłem Trzcińskim zgodził się dr Janusz Meder z Polskiej Unii Onkologii. „Polakom wydaje się, że system powinien załatwić za nich wszystkie problemy zdrowotne. W takim razie, ten system powinien być uprawniony do stosowania pewnych elementów przymusu, żeby mógł realnie o zdrowie swoich obywateli zadbać”. – ocenił.
„Moim zdaniem edukacja powinna zaczynać się w rodzinie i być przez tę rodzinę monitorowana. To nie jest żadne wytłumaczenie, że zdarzają się rodziny patologiczne. Nie można wszystkiego zrzucić na szkoły i na system. To są obszary, w których od najmłodszych lat opiekunowie powinni uświadamiać swoje dzieci” – podkreślał dr Jacek Putz, Konsultant Wojewódzki w dziedzinie Zdrowia Publicznego.
„Oczywiście. Jednak, żeby edukacja miała jakikolwiek sens, konieczne są zmiany systemowe, związane z dostępnością do profilaktyki i leczenia. Jeśli kobieta zachęcona materiałami informacyjnymi będzie chciała pójść na cytologię i odbije się od ściany, to może już nigdy więcej nie wrócić do ginekologa. Dlatego tak ważne jest, aby wszystko ze sobą skoordynować” – zaznaczała Barbara Jobda, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Onkologicznych.
Z tą sugestią w pełni zgodził się Paweł Trzciński. „Przekaz powinien być następujący: „Zbadaj się!!! Bez względu na to, co się stanie jesteś bezpieczna!!! Jeśli wynik będzie negatywny przebadaj się znów za jakiś czas. Jeśli będzie pozytywny – pomożemy Ci!!!” I słowo musi stać się ciałem. Nie może być tak, że przychodzą do mnie kobiety, którym ginekolog nie umiał powiedzieć, co mają dalej zrobić, gdy dowiedziały się, że są chore na RSM i tylko bezradnie rozłożył ręce. Wczesna profilaktyka ma sens tylko wtedy, kiedy dostępne jest wczesne leczenie” - podsumował.
Właściwe sprzężenie działań edukacyjnych z realną dostępnością zarówno wczesnej profilaktyki pierwotnej i wtórnej, jak i leczenia to jeden z najistotniejszych, a zarazem najtrudniejszych do osiągnięcia celów Polskiej Koalicji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy.
W nadchodzących dniach odbędą się spotkania kolejnych Grup Roboczych, które pracować będą nad propozycjami rozwiązań w zakresie szczepień, cytologii, finansowania oraz rejestrów. Do końca 2011 roku Koalicja RSM chce przedstawić Ministerstwu Zdrowia plan kompleksowych zmian systemowych, które pozwolą zmniejszyć o 50% umieralność (z 1800 do 900) i znacznie zredukować zapadalność na raka szyjki macicy do 2020 roku.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Czy starsi pacjenci otrzymają lepszą ochronę jeszcze w tym sezonie?
- Wyzwania hematoonkologii - na jakie terapie czekają polscy pacjenci?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA