Testy w kierunku WZW B i WZW C mogą uratować życie
INFORMATOR. Kraj
Fot. zdrowemiasto.pl
Łącznie ponad 1 mln Polaków jest zakażonych wirusem zapalenia wątroby typu B lub C. Większość nie jest tego świadoma, bo nie ma żadnych objawów chorobowych. Wykonując testy na obecność tych infekcji możemy uratować zdrowie, a nawet życie - uważają eksperci.
Do wykonywania badań diagnostycznych w kierunku zakażenia wirusem HBV, który wywołuje wirusowe zapalenie wątroby typu B (WZW B) oraz HCV, który odpowiada za WZW C zachęcali lekarze i przedstawiciele pacjentów w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie. Zorganizowano ją w Światowym Dniu WZW, który w Polsce obchodzimy po raz czwarty - w tym roku pod hasłem "Bądź świadomy! Chroń siebie i innych! Zbadaj się!".
Przewlekłe zakażenia HBV lub HCV stanowią ogromy problem zdrowotny dlatego, że jeden i drugi wirus stopniowo, przez wiele lat niszczą wątrobę, nie dając przeważnie żadnych objawów. Odległe następstwa tych infekcji, jak marskość wątroby czy rak wątrobowokomórkowy są groźne dla życia. Można im zapobiec dzięki wczesnemu wykryciu zakażenia i podjęciu leczenia.
Według prof. Waldemara Haloty, przewodniczącego Polskiej Grupy Ekspertów HCV, obecnie sytuacja epidemiologiczna dotycząca zakażeń HBV jest w Polsce dobra. Co roku, diagnozuje się ok. 1,5 tys. nowych zakażeń, podczas gdy jeszcze w latach 80. było to 40 tys. Taki spadek jest sukcesem obowiązkowych szczepień ochronnych przeciw wirusowi HBV, które w Polsce zaczęto powszechnie stosować u noworodków od 1996 r.
Szacuje się jednak, że z powodu dużej liczby zakażeń przed wielu laty, obecnie na przewlekłe WZW B cierpi 300-400 tys. Polaków. Niestety, wielu z nich nie jest świadoma infekcji i nie jest objęta specjalistyczną opieką lekarską, podkreślał prof. Halota.
Jak ocenił, znacznie gorsza sytuacja epidemiologiczna dotyczy infekcji wirusem HCV, przeciw któremu ciągle brak szczepionki. Szacuje się, że zakażonych nim jest ponad 700 tys. osób w naszym kraju, z czego aż 90 proc. o tym nie wie i stanowi źródło zakażenia dla innych. "Zdiagnozowanie infekcji u siebie jest ważnym elementem ochrony swojego zdrowia, ale też ochrony innych osób, bo można zapobiegać dalszym infekcjom" - podkreślił prof. Halota.
Barbara Pepke, prezes Fundacji Gwiazda Nadziei, której celem jest pomoc osobom z chorobami wątroby, podkreśliła, że mimo wielu kampanii edukacyjnych Polacy ciągle mają nikłą wiedzę na temat WZW B i WZW C, dlatego trudno nakłonić ich do wykonywania testów.
Z badań przeprowadzonych przez TNS OBOP w dniach 2-5 czerwca 2011 r. na reprezentatywnej próbie 1005 Polaków powyżej 15. roku życia wynika, że aż jedna trzecia w ogóle nie słyszała o WZW C. Wśród tych, którzy deklarowali, że słyszeli 30 proc. nie wie, że jest to choroba zakaźna, 62 proc. uważa, że zakażenia HCV można uniknąć, stosując podstawowe zasady higieny, 15 proc. myli WZW C z WZW A (określanym kiedyś jako żółtaczka pokarmowa), bo uważa, że HCV można się zakazić drogą pokarmową - przez zanieczyszczone wirusem ręce lub pokarm, a 16 proc. w ogóle nie było w stanie wskazać drogi zakażenia.
Jak przypomniała prof. Małgorzata Pawłowska, wiceprzewodnicząca Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, wirus HBV i HCV mają podobne drogi transmisji, choć zakażenia tym pierwszym udało się bardzo ograniczyć dzięki szczepieniom. Najczęściej do infekcji dochodzi w placówkach służby zdrowia, w trakcie prostych procedur medycznych, które przebiegają z naruszeniem ciągłości skóry, jak zastrzyki, pobieranie krwi.
"Ale okazji do tego jest wiele również w codziennym życiu, np. podczas wizyty u kosmetyczki, fryzjera, podczas takich zabiegów, jak kolczykowanie czy wykonywanie tatuażu, w gabinecie stomatologicznym, jeśli niezachowane są podstawowe procedury sterylizacji narzędzi, a nawet w domu - gdy używamy wspólnej maszynki do golenia" - wymieniała specjalistka. Bardziej narażone na infekcje tymi wirusami są też osoby wstrzykujące sobie środki odurzające. Z ryzykiem zakażenia podczas stosunku płciowego mamy do czynienia głównie w przypadku wirusa HBV.
Tymczasem - jak wynika z badania TNS OBOP - wielu Polaków uważa, ryzyko WZW B i WZW C ich nie dotyczy. Ponad 70 proc. ankietowanych nigdy nie wykonała testu na obecność infekcji. Połowa z nich argumentuje to tym, że nie mają objawów i nic im nie dolega.
Jednak, przewlekłe postaci WZW B i WZW C przebiegają na ogół bezobjawowo, a nawet jeśli w ostrej fazie wystąpią objawy, to są mało specyficzne, jak np. zmęczenie, zaburzenia nastroju, wymieniała prof. Pawłowska.
Inną ważną przyczyną niewykonywania testów jest to, że nikt nigdy respondentów do nich nie zachęcał. Blisko 90 proc. z nich przyznała, że lekarz pierwszego kontaktu nie rozmawiał z nimi na ten temat.
Zdaniem prof. Haloty, gdyby test na obecność przeciwciał anty-HCV był w koszyku świadczeń gwarantowanych, to lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mogliby go bezpłatnie przepisywać pacjentom. Polska Grupa Ekspertów HCV wielokrotnie apelowała w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia.
W najbliższym czasie zrzeszeni w niej specjaliści planują razem z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz Głównym Inspektoratem Sanitarnym rozpocząć program profilaktyczny, w ramach którego bezpłatne testy na HCV wykonano by u 100 tys. osób z grup największego ryzyka.
Innym rozwiązaniem może też być wprowadzenie testów na infekcję HCV do badań okresowych w pracy.
Na razie eksperci zachęcają by osoby, które na to stać same zbadały się na obecność infekcji HCV i HBV. Koszt jednego testu to kwota rzędu 20-30 złotych.
Do wykonywania badań diagnostycznych w kierunku zakażenia wirusem HBV, który wywołuje wirusowe zapalenie wątroby typu B (WZW B) oraz HCV, który odpowiada za WZW C zachęcali lekarze i przedstawiciele pacjentów w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie. Zorganizowano ją w Światowym Dniu WZW, który w Polsce obchodzimy po raz czwarty - w tym roku pod hasłem "Bądź świadomy! Chroń siebie i innych! Zbadaj się!".
Przewlekłe zakażenia HBV lub HCV stanowią ogromy problem zdrowotny dlatego, że jeden i drugi wirus stopniowo, przez wiele lat niszczą wątrobę, nie dając przeważnie żadnych objawów. Odległe następstwa tych infekcji, jak marskość wątroby czy rak wątrobowokomórkowy są groźne dla życia. Można im zapobiec dzięki wczesnemu wykryciu zakażenia i podjęciu leczenia.
Według prof. Waldemara Haloty, przewodniczącego Polskiej Grupy Ekspertów HCV, obecnie sytuacja epidemiologiczna dotycząca zakażeń HBV jest w Polsce dobra. Co roku, diagnozuje się ok. 1,5 tys. nowych zakażeń, podczas gdy jeszcze w latach 80. było to 40 tys. Taki spadek jest sukcesem obowiązkowych szczepień ochronnych przeciw wirusowi HBV, które w Polsce zaczęto powszechnie stosować u noworodków od 1996 r.
Szacuje się jednak, że z powodu dużej liczby zakażeń przed wielu laty, obecnie na przewlekłe WZW B cierpi 300-400 tys. Polaków. Niestety, wielu z nich nie jest świadoma infekcji i nie jest objęta specjalistyczną opieką lekarską, podkreślał prof. Halota.
Jak ocenił, znacznie gorsza sytuacja epidemiologiczna dotyczy infekcji wirusem HCV, przeciw któremu ciągle brak szczepionki. Szacuje się, że zakażonych nim jest ponad 700 tys. osób w naszym kraju, z czego aż 90 proc. o tym nie wie i stanowi źródło zakażenia dla innych. "Zdiagnozowanie infekcji u siebie jest ważnym elementem ochrony swojego zdrowia, ale też ochrony innych osób, bo można zapobiegać dalszym infekcjom" - podkreślił prof. Halota.
Barbara Pepke, prezes Fundacji Gwiazda Nadziei, której celem jest pomoc osobom z chorobami wątroby, podkreśliła, że mimo wielu kampanii edukacyjnych Polacy ciągle mają nikłą wiedzę na temat WZW B i WZW C, dlatego trudno nakłonić ich do wykonywania testów.
Z badań przeprowadzonych przez TNS OBOP w dniach 2-5 czerwca 2011 r. na reprezentatywnej próbie 1005 Polaków powyżej 15. roku życia wynika, że aż jedna trzecia w ogóle nie słyszała o WZW C. Wśród tych, którzy deklarowali, że słyszeli 30 proc. nie wie, że jest to choroba zakaźna, 62 proc. uważa, że zakażenia HCV można uniknąć, stosując podstawowe zasady higieny, 15 proc. myli WZW C z WZW A (określanym kiedyś jako żółtaczka pokarmowa), bo uważa, że HCV można się zakazić drogą pokarmową - przez zanieczyszczone wirusem ręce lub pokarm, a 16 proc. w ogóle nie było w stanie wskazać drogi zakażenia.
Jak przypomniała prof. Małgorzata Pawłowska, wiceprzewodnicząca Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, wirus HBV i HCV mają podobne drogi transmisji, choć zakażenia tym pierwszym udało się bardzo ograniczyć dzięki szczepieniom. Najczęściej do infekcji dochodzi w placówkach służby zdrowia, w trakcie prostych procedur medycznych, które przebiegają z naruszeniem ciągłości skóry, jak zastrzyki, pobieranie krwi.
"Ale okazji do tego jest wiele również w codziennym życiu, np. podczas wizyty u kosmetyczki, fryzjera, podczas takich zabiegów, jak kolczykowanie czy wykonywanie tatuażu, w gabinecie stomatologicznym, jeśli niezachowane są podstawowe procedury sterylizacji narzędzi, a nawet w domu - gdy używamy wspólnej maszynki do golenia" - wymieniała specjalistka. Bardziej narażone na infekcje tymi wirusami są też osoby wstrzykujące sobie środki odurzające. Z ryzykiem zakażenia podczas stosunku płciowego mamy do czynienia głównie w przypadku wirusa HBV.
Tymczasem - jak wynika z badania TNS OBOP - wielu Polaków uważa, ryzyko WZW B i WZW C ich nie dotyczy. Ponad 70 proc. ankietowanych nigdy nie wykonała testu na obecność infekcji. Połowa z nich argumentuje to tym, że nie mają objawów i nic im nie dolega.
Jednak, przewlekłe postaci WZW B i WZW C przebiegają na ogół bezobjawowo, a nawet jeśli w ostrej fazie wystąpią objawy, to są mało specyficzne, jak np. zmęczenie, zaburzenia nastroju, wymieniała prof. Pawłowska.
Inną ważną przyczyną niewykonywania testów jest to, że nikt nigdy respondentów do nich nie zachęcał. Blisko 90 proc. z nich przyznała, że lekarz pierwszego kontaktu nie rozmawiał z nimi na ten temat.
Zdaniem prof. Haloty, gdyby test na obecność przeciwciał anty-HCV był w koszyku świadczeń gwarantowanych, to lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mogliby go bezpłatnie przepisywać pacjentom. Polska Grupa Ekspertów HCV wielokrotnie apelowała w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia.
W najbliższym czasie zrzeszeni w niej specjaliści planują razem z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz Głównym Inspektoratem Sanitarnym rozpocząć program profilaktyczny, w ramach którego bezpłatne testy na HCV wykonano by u 100 tys. osób z grup największego ryzyka.
Innym rozwiązaniem może też być wprowadzenie testów na infekcję HCV do badań okresowych w pracy.
Na razie eksperci zachęcają by osoby, które na to stać same zbadały się na obecność infekcji HCV i HBV. Koszt jednego testu to kwota rzędu 20-30 złotych.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Czy starsi pacjenci otrzymają lepszą ochronę jeszcze w tym sezonie?
- Wyzwania hematoonkologii - na jakie terapie czekają polscy pacjenci?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA