Psychologowie: rozmawiajmy z dziećmi o katastrofie, jeśli pytają
INFORMATOR. Kraj
Fot. naukawpolsce.pl
Rozmawiajmy z dziećmi o katastrofie, gdy same o to pytają. Nawet, jeśli my uznajemy to, co się stało, za ważne, dzieci nie muszą tego tak odbierać - powiedziała dr Barbara Arska-Karyłowska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
O tym, że rodzice mają wątpliwości co do tego, jak postępować z małymi dziećmi w trakcie żałoby narodowej i czy pokazywać dzieciom telewizyjne obrazy z miejsca katastrofy, z pogrzebów, konduktów żałobnych, itp., świadczą liczne wypowiedzi na forach internetowych. Niektórzy rodzice w prosty sposób tłumaczą dzieciom to, co się stało, inni zabrali swoje pociechy przed trumny pary prezydenckiej, co z kolei jeszcze innym wydało się nieodpowiednie.
"W sytuacji takiej, jak w ciągu ostatnich dni - żałoby narodowej - rozmawiajmy z dzieckiem, jeśli samo o to pyta, bo widzi np. pogrzeby w telewizji. Dziecku trzeba odpowiadać na pytania, ale nie warto samemu, na siłę, inicjować tego tematu. Nie warto mu wciskać tego, co my mamy w głowie" - powiedziała Arska-Karyłowska.
Jej zdaniem, jeśli dziecko samo nie wyraziło chęci, by pójść złożyć hołd osobie zmarłej, przed trumną, a my je zabieramy, to robimy to dla siebie. Podobnie jest, gdy sadzamy dziecko przed telewizorem i polecamy oglądanie transmisji z pogrzebów.
Również zdaniem psycholog Iwony Chądrzyńskiej z Warszawskiej Grupy Psychologicznej, małe dziecko, np. trzyletnie, nie jest partnerem do rozmowy w obecnej sytuacji. "Jeśli o nic nie pyta, nie ma potrzeby w tym wieku roztrząsać śmierci prezydenta. Jeśli widzi nasz smutek - i pyta co się stało - trzeba powiedzieć: +jestem smutny, płaczę, bo zdarzył się wypadek+" - tłumaczyła Chądrzyńska.
Jak podkreśla, trzyletnie dziecko to "rozwojowo etap psychologiczny, w którym nie jest ono w żaden sposób przygotowane - ani poznawczo, ani emocjonalnie - do rozmowy na temat śmierci prezydenta".
Również zdaniem Arskiej-Karyłowskiej, "na ogół dzieci rzadko pytają o to, co mamy teraz w telewizji: o pogrzeby, trumny, obrzędy i pieśni żałobne, itp. Można w takiej sytuacji spytać dziecko i zobaczyć, czy coś je w tej sprawie interesuje, ale jeśli unika rozmowy, nie chce rozmawiać, to nie róbmy tego" - zaznaczyła.
Z drugiej strony - ponieważ wiele zależy od etapu rozwoju dziecka - jeśli jednak zadaje ono pytania, to znak dla nas, że należy taką rozmowę przeprowadzić.
Inaczej jest, gdy dziecko widziało np. katastrofę lotniczą, było świadkiem wypadku lub innego zdarzenia. "Jeśli dziecko widziało wypadek, jakieś dramatyczne zdarzenie, jak np. uderzenie samolotów w World Trade Center, to wtedy najczęściej samo przychodzi, pyta, bo się boi. Wtedy trzeba rozmawiać, bo na dziecku taki widok robi ogromne wrażenie" - wyjaśniła Arska-Karyłowska.
Według Chądrzyńskiej, wiele zależy od wieku dziecka i jego indywidualnych cech, a także jego osobistej historii - czy kiedyś przeżyło śmierć w rodzinie, wypadek, czy to pierwsza rozmowa na takie tematy. "Nie wolno nigdy zostawiać dziecka z takimi obrazami samemu sobie albo liczyć, że ktoś inny zrobi to w przedszkolu, szkole. To rodzice modelują większość zachowań dziecka. Smutek, wieszanie flag, bycie razem, zapalanie zniczy, opowiadanie w prostych słowach, dostosowanych do pojęciowego słownika dziecka tego, co się stało - jak najbardziej. Ale obrazy trzeba dawkować, to silne emocje nawet dla dorosłych" - powiedziała Chądrzyńska.
Specjaliści podkreślają jednocześnie, że zupełnie inną sytuacją jest śmierć w rodzinie dziecka. Wtedy trzeba o tym rozmawiać z dzieckiem jak najczęściej. "To bardzo trudne, bo to, co dziecku jest w takiej chwili najbardziej potrzebne - to by te osoby, z którymi ono zostało, były zrównoważone, dawały mu poczucie bezpieczeństwa. Często te właśnie osoby nie są w stanie takiej postawy zachować, bo zmarły był im również bardzo bliski. Wtedy trzeba znaleźć kogoś innego, kto z dzieckiem będzie o tym rozmawiał" - zauważyła Arska-Karyłowska.
Arska-Karyłowska zwróciła jednocześnie uwagę, że mimo wszystko warto oswajać dziecko z tematem śmierci, choć dzieci w wieku przedszkolnym nie rozumieją jeszcze, że śmierć to coś nieodwracalnego. Jej zdaniem, taką rozmowę można zacząć choćby od więdnięcia i obumierania roślin, umierania rybek, innych zwierząt i potem przejść do człowieka.
O tym, że rodzice mają wątpliwości co do tego, jak postępować z małymi dziećmi w trakcie żałoby narodowej i czy pokazywać dzieciom telewizyjne obrazy z miejsca katastrofy, z pogrzebów, konduktów żałobnych, itp., świadczą liczne wypowiedzi na forach internetowych. Niektórzy rodzice w prosty sposób tłumaczą dzieciom to, co się stało, inni zabrali swoje pociechy przed trumny pary prezydenckiej, co z kolei jeszcze innym wydało się nieodpowiednie.
"W sytuacji takiej, jak w ciągu ostatnich dni - żałoby narodowej - rozmawiajmy z dzieckiem, jeśli samo o to pyta, bo widzi np. pogrzeby w telewizji. Dziecku trzeba odpowiadać na pytania, ale nie warto samemu, na siłę, inicjować tego tematu. Nie warto mu wciskać tego, co my mamy w głowie" - powiedziała Arska-Karyłowska.
Jej zdaniem, jeśli dziecko samo nie wyraziło chęci, by pójść złożyć hołd osobie zmarłej, przed trumną, a my je zabieramy, to robimy to dla siebie. Podobnie jest, gdy sadzamy dziecko przed telewizorem i polecamy oglądanie transmisji z pogrzebów.
Również zdaniem psycholog Iwony Chądrzyńskiej z Warszawskiej Grupy Psychologicznej, małe dziecko, np. trzyletnie, nie jest partnerem do rozmowy w obecnej sytuacji. "Jeśli o nic nie pyta, nie ma potrzeby w tym wieku roztrząsać śmierci prezydenta. Jeśli widzi nasz smutek - i pyta co się stało - trzeba powiedzieć: +jestem smutny, płaczę, bo zdarzył się wypadek+" - tłumaczyła Chądrzyńska.
Jak podkreśla, trzyletnie dziecko to "rozwojowo etap psychologiczny, w którym nie jest ono w żaden sposób przygotowane - ani poznawczo, ani emocjonalnie - do rozmowy na temat śmierci prezydenta".
Również zdaniem Arskiej-Karyłowskiej, "na ogół dzieci rzadko pytają o to, co mamy teraz w telewizji: o pogrzeby, trumny, obrzędy i pieśni żałobne, itp. Można w takiej sytuacji spytać dziecko i zobaczyć, czy coś je w tej sprawie interesuje, ale jeśli unika rozmowy, nie chce rozmawiać, to nie róbmy tego" - zaznaczyła.
Z drugiej strony - ponieważ wiele zależy od etapu rozwoju dziecka - jeśli jednak zadaje ono pytania, to znak dla nas, że należy taką rozmowę przeprowadzić.
Inaczej jest, gdy dziecko widziało np. katastrofę lotniczą, było świadkiem wypadku lub innego zdarzenia. "Jeśli dziecko widziało wypadek, jakieś dramatyczne zdarzenie, jak np. uderzenie samolotów w World Trade Center, to wtedy najczęściej samo przychodzi, pyta, bo się boi. Wtedy trzeba rozmawiać, bo na dziecku taki widok robi ogromne wrażenie" - wyjaśniła Arska-Karyłowska.
Według Chądrzyńskiej, wiele zależy od wieku dziecka i jego indywidualnych cech, a także jego osobistej historii - czy kiedyś przeżyło śmierć w rodzinie, wypadek, czy to pierwsza rozmowa na takie tematy. "Nie wolno nigdy zostawiać dziecka z takimi obrazami samemu sobie albo liczyć, że ktoś inny zrobi to w przedszkolu, szkole. To rodzice modelują większość zachowań dziecka. Smutek, wieszanie flag, bycie razem, zapalanie zniczy, opowiadanie w prostych słowach, dostosowanych do pojęciowego słownika dziecka tego, co się stało - jak najbardziej. Ale obrazy trzeba dawkować, to silne emocje nawet dla dorosłych" - powiedziała Chądrzyńska.
Specjaliści podkreślają jednocześnie, że zupełnie inną sytuacją jest śmierć w rodzinie dziecka. Wtedy trzeba o tym rozmawiać z dzieckiem jak najczęściej. "To bardzo trudne, bo to, co dziecku jest w takiej chwili najbardziej potrzebne - to by te osoby, z którymi ono zostało, były zrównoważone, dawały mu poczucie bezpieczeństwa. Często te właśnie osoby nie są w stanie takiej postawy zachować, bo zmarły był im również bardzo bliski. Wtedy trzeba znaleźć kogoś innego, kto z dzieckiem będzie o tym rozmawiał" - zauważyła Arska-Karyłowska.
Arska-Karyłowska zwróciła jednocześnie uwagę, że mimo wszystko warto oswajać dziecko z tematem śmierci, choć dzieci w wieku przedszkolnym nie rozumieją jeszcze, że śmierć to coś nieodwracalnego. Jej zdaniem, taką rozmowę można zacząć choćby od więdnięcia i obumierania roślin, umierania rybek, innych zwierząt i potem przejść do człowieka.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Czy starsi pacjenci otrzymają lepszą ochronę jeszcze w tym sezonie?
- Wyzwania hematoonkologii - na jakie terapie czekają polscy pacjenci?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA