Fot. zdrowemiasto.pl
Aż 2 mln Polek cierpi z powodu problemów z nietrzymaniem moczu. Jednocześnie jest to zaburzenie na tyle wstydliwe, że tylko 5-15 proc. pacjentek informuje o nim lekarza - alarmowali specjaliści podczas konferencji prasowej w Warszawie.
Tymczasem, jak zaznaczył położnik-ginekolog dr Robert Bartkowiak z Akademii Medycznej w Warszawie, nietrzymanie moczu (NTM) można i trzeba leczyć. Dzięki temu możliwe jest bowiem ograniczenie destrukcyjnego wpływu tego schorzenia na psychikę pacjentki, jakość jej życia, aktywność zawodową, towarzyską czy współżycie z partnerem.
Na konferencji zainaugurowano kampanię edukacyjną na temat nietrzymania moczu pod hasłem "Bez wstydu o NTM" oraz zaprezentowano nowy wchodzący na polski rynek preparat z grupy tzw. suplementów diety, który, jak potwierdzają badania kliniczne działa po kilku tygodniach zażywania.
Jak przypomniał dr hab. Piotr I. Roszkowski, ginekolog i położnik Akademii Medycznej w Warszawie, nietrzymanie moczu (NTM) polega na mimowolnym wycieku moczu, w dzień lub w nocy. Zaburzenie to wiąże się z częstymi wizytami w toalecie, trudnością z utrzymaniem higieny, koniecznością stosowania podpasek, a nawet pieluchomajtek i związanym z tym przykrym zapachem. Prowadzi przez to do problemów higienicznych, towarzyskich i społecznych.
Według dr. Roszkowskiego, statystyki wskazują, że NTM dotyka, niezależnie od różnic etnicznych i kulturowych, 5 proc. ogólnej populacji - 28 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn. Spełnia więc kryteria chorób o charakterze społecznym.
"Aż 40 proc. kobiet z NTM przyznaje, że incydent mimowolnego oddania moczu zdarza im się przynajmniej raz w miesiącu w kłopotliwych sytuacjach, takich jak wizyta u znajomych, droga do pracy czy zakupy" - podkreślił lekarz. Od 10 do 60 proc. pacjentek uważa, że schorzenie to wpłynęło na zmianę ich stylu życia, np. częste przesiadywanie w domu, unikanie spotkań towarzyskich w obawie przed ośmieszeniem się, spadek aktywności fizycznej i zaangażowania w sport - wymieniał dr Roszkowski. Około 14 proc. chorych NTM przeszkodziło w dalszym rozwoju zawodowym i karierze. Do spadku satysfakcji z seksu przyznaje się 40-50 proc. kobiet z tym zaburzeniem, a 25 proc. unika kontaktów z partnerem.
Jak zaznaczył dr Roszkowski, obecnie brak dobrze udokumentowanej koncepcji na temat przyczyn nietrzymania moczu u kobiet. Schorzenie może wystąpić w różnym wieku i mogą do niego prowadzić różnorodne czynniki, w tym operacje, porody czy procesy starzenia się. Wiadomo, że NTM zagrożone są przede wszystkim kobiety, które rodziły dzieci drogą naturalną, zwłaszcza wielokrotnie. W czasie porodów może bowiem dochodzić do uszkodzenia mięśni oraz więzadeł podtrzymujących pęcherz moczowy. W grupie najbardziej zagrożonej NTM są też kobiety otyłe, gdyż otłuszczone trzewia są cięższe i wywierają większy nacisk na pęcherz moczowy oraz kobiety przechodzące menopauzę i związane z nią zmiany hormonalne (niedobór estrogenów) spowodowane ustaniem czynności jajników.
Według dr Bartkowiaka, sposób leczenia NTM dobiera się zależnie od postaci schorzenia i stopnia jego zaawansowania. Jak przypomniał ginekolog, większość, tj. 50 proc. pacjentów z NTM, cierpi na tzw. postać wysiłkową, która polega na nietrzymaniu moczu w czasie wysiłku, np. podczas kaszlu, dźwigania, śmiechu, wchodzenia po schodach. Jest ona efektem zwiotczenia, rozciągnięcia bądź uszkodzenia mięśni dna miednicy, w tym zwieraczy cewki moczowej. Około 14 proc. chorych ma tzw. naglącą postać NTM, u podstaw której leży nadmierne kurczenie się mięśnia pęcherza nazywanego wypieraczem moczu. Reszta chorych cierpi na mieszaną postać NTM, bądź inne, rzadsze odmiany tego zaburzenia.
Zarówno w wysiłkowej, jak i w naglącej postaci NTM istotną rolę odgrywają ćwiczenia - w pierwszym przypadku są to ćwiczenia mięsni dna miednicy, w drugim - ćwiczenia pęcherza przez oddawanie moczu tylko w określonych odstępach czasu. W wysiłkowym NTM stosuje się też środki uszczelniające ujście cewki moczowej oraz leczenie operacyjne, ale tylko u pacjentek, u których są do niej prawdziwe wskazania. Operacyjne leczenie NTM jest skuteczne, ale jest drogie i nierefundowane przez NFZ.
W postaci naglącej NTM przeważnie podaje się leki, które hamują pobudzenie wypieracza moczu, trójpierścieniowe leki przeciwdepresyjne oraz estrogeny u pacjentek po menopauzie. Ale, według dr. Bartkowiaka, leki te mają różne działania uboczne.
Nowy preparat do leczenia NTM zawiera substancje pochodzenia naturalnego, w tym ekstrakt z pestek dyni oraz fitoestrogeny, czyli roślinne związki naśladujące działanie żeńskich hormonów płciowych - estrogenów.
Testy prowadzone w grupie japońskich pacjentek z NTM wykazały, że preparat jest bezpieczny, dobrze tolerowany i wyraźnie zmniejsza liczbę epizodów nietrzymania moczu już po 6 tygodniach stosowania go. Pierwsze oznaki poprawy stanu zdrowia pacjentek można zaobserwować już po trzech tygodniach. Co ważne, suplement działa zarówno w wysiłkowej, jak i w naglącej postaci NTM, zaznaczył dr Bartkowiak. Można go stosować w leczeniu NTM samodzielnie, bądź uzupełniająco wraz z innymi metodami, nawet u pacjentek oczekujących na operację. Jego zaletą jest też przystępna cena - miesięczna terapia kosztuje 60 zł, podczas gdy w konwencjonalnej terapii koszty te wynoszą ok. 200 zł.
Tymczasem, jak zaznaczył położnik-ginekolog dr Robert Bartkowiak z Akademii Medycznej w Warszawie, nietrzymanie moczu (NTM) można i trzeba leczyć. Dzięki temu możliwe jest bowiem ograniczenie destrukcyjnego wpływu tego schorzenia na psychikę pacjentki, jakość jej życia, aktywność zawodową, towarzyską czy współżycie z partnerem.
Na konferencji zainaugurowano kampanię edukacyjną na temat nietrzymania moczu pod hasłem "Bez wstydu o NTM" oraz zaprezentowano nowy wchodzący na polski rynek preparat z grupy tzw. suplementów diety, który, jak potwierdzają badania kliniczne działa po kilku tygodniach zażywania.
Jak przypomniał dr hab. Piotr I. Roszkowski, ginekolog i położnik Akademii Medycznej w Warszawie, nietrzymanie moczu (NTM) polega na mimowolnym wycieku moczu, w dzień lub w nocy. Zaburzenie to wiąże się z częstymi wizytami w toalecie, trudnością z utrzymaniem higieny, koniecznością stosowania podpasek, a nawet pieluchomajtek i związanym z tym przykrym zapachem. Prowadzi przez to do problemów higienicznych, towarzyskich i społecznych.
Według dr. Roszkowskiego, statystyki wskazują, że NTM dotyka, niezależnie od różnic etnicznych i kulturowych, 5 proc. ogólnej populacji - 28 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn. Spełnia więc kryteria chorób o charakterze społecznym.
"Aż 40 proc. kobiet z NTM przyznaje, że incydent mimowolnego oddania moczu zdarza im się przynajmniej raz w miesiącu w kłopotliwych sytuacjach, takich jak wizyta u znajomych, droga do pracy czy zakupy" - podkreślił lekarz. Od 10 do 60 proc. pacjentek uważa, że schorzenie to wpłynęło na zmianę ich stylu życia, np. częste przesiadywanie w domu, unikanie spotkań towarzyskich w obawie przed ośmieszeniem się, spadek aktywności fizycznej i zaangażowania w sport - wymieniał dr Roszkowski. Około 14 proc. chorych NTM przeszkodziło w dalszym rozwoju zawodowym i karierze. Do spadku satysfakcji z seksu przyznaje się 40-50 proc. kobiet z tym zaburzeniem, a 25 proc. unika kontaktów z partnerem.
Jak zaznaczył dr Roszkowski, obecnie brak dobrze udokumentowanej koncepcji na temat przyczyn nietrzymania moczu u kobiet. Schorzenie może wystąpić w różnym wieku i mogą do niego prowadzić różnorodne czynniki, w tym operacje, porody czy procesy starzenia się. Wiadomo, że NTM zagrożone są przede wszystkim kobiety, które rodziły dzieci drogą naturalną, zwłaszcza wielokrotnie. W czasie porodów może bowiem dochodzić do uszkodzenia mięśni oraz więzadeł podtrzymujących pęcherz moczowy. W grupie najbardziej zagrożonej NTM są też kobiety otyłe, gdyż otłuszczone trzewia są cięższe i wywierają większy nacisk na pęcherz moczowy oraz kobiety przechodzące menopauzę i związane z nią zmiany hormonalne (niedobór estrogenów) spowodowane ustaniem czynności jajników.
Według dr Bartkowiaka, sposób leczenia NTM dobiera się zależnie od postaci schorzenia i stopnia jego zaawansowania. Jak przypomniał ginekolog, większość, tj. 50 proc. pacjentów z NTM, cierpi na tzw. postać wysiłkową, która polega na nietrzymaniu moczu w czasie wysiłku, np. podczas kaszlu, dźwigania, śmiechu, wchodzenia po schodach. Jest ona efektem zwiotczenia, rozciągnięcia bądź uszkodzenia mięśni dna miednicy, w tym zwieraczy cewki moczowej. Około 14 proc. chorych ma tzw. naglącą postać NTM, u podstaw której leży nadmierne kurczenie się mięśnia pęcherza nazywanego wypieraczem moczu. Reszta chorych cierpi na mieszaną postać NTM, bądź inne, rzadsze odmiany tego zaburzenia.
Zarówno w wysiłkowej, jak i w naglącej postaci NTM istotną rolę odgrywają ćwiczenia - w pierwszym przypadku są to ćwiczenia mięsni dna miednicy, w drugim - ćwiczenia pęcherza przez oddawanie moczu tylko w określonych odstępach czasu. W wysiłkowym NTM stosuje się też środki uszczelniające ujście cewki moczowej oraz leczenie operacyjne, ale tylko u pacjentek, u których są do niej prawdziwe wskazania. Operacyjne leczenie NTM jest skuteczne, ale jest drogie i nierefundowane przez NFZ.
W postaci naglącej NTM przeważnie podaje się leki, które hamują pobudzenie wypieracza moczu, trójpierścieniowe leki przeciwdepresyjne oraz estrogeny u pacjentek po menopauzie. Ale, według dr. Bartkowiaka, leki te mają różne działania uboczne.
Nowy preparat do leczenia NTM zawiera substancje pochodzenia naturalnego, w tym ekstrakt z pestek dyni oraz fitoestrogeny, czyli roślinne związki naśladujące działanie żeńskich hormonów płciowych - estrogenów.
Testy prowadzone w grupie japońskich pacjentek z NTM wykazały, że preparat jest bezpieczny, dobrze tolerowany i wyraźnie zmniejsza liczbę epizodów nietrzymania moczu już po 6 tygodniach stosowania go. Pierwsze oznaki poprawy stanu zdrowia pacjentek można zaobserwować już po trzech tygodniach. Co ważne, suplement działa zarówno w wysiłkowej, jak i w naglącej postaci NTM, zaznaczył dr Bartkowiak. Można go stosować w leczeniu NTM samodzielnie, bądź uzupełniająco wraz z innymi metodami, nawet u pacjentek oczekujących na operację. Jego zaletą jest też przystępna cena - miesięczna terapia kosztuje 60 zł, podczas gdy w konwencjonalnej terapii koszty te wynoszą ok. 200 zł.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Eksperci apelują o usprawnienie procesu oceny i wprowadzania innowacyjnych szczepionek do Programu Szczepień Ochronnych
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA