Naukowcy: w Europie nie ma zagrożenia po awarii w japońskiej elektrowni
INFORMATOR. Kraj
Źródło: wikipedia.org
W Polsce i Europie nie ma zagrożenia dla ludzi po awarii w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima Dai - Chi, która została uszkodzona przez silne trzęsienie ziemi i tsunami - przekonują specjaliści z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
"Ta katastrofa ma wymiar lokalny, a japońskie władze podchodzą do niej zupełnie inaczej niż władze sowieckie po katastrofie w Czarnobylu" - mówił w środę dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN prof. Marek Jeżabek. "Jest zdumiewający kontrast między zachowaniami Japończyków, a reakcją Europejczyków, którym naprawdę nic nie grozi" - dodał prof. Jeżabek.
Naukowcy podkreślali, że stężenie zanieczyszczeń w rejonie elektrowni Fukushima Dai - Chi systematycznie spada. "Z informacji, które napływają, wynika, że maksymalne skażenia sięgają 1 megabekerela na metr kwadratowy. To co najmniej sto razy mniej od skażeń, które były w Czarnobylu" - mówił dr Jerzy Wojciech Mietelski powołując się na dane Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu.
Najwyższe skażenie żywności stwierdzono w uprawach szpinaku w pobliżu elektrowni 50 kilobakareli/kg jodu 131. "Ten poziom skażeń obserwowaliśmy w serze owczym z Podtatrza w czasie katastrofy w Czarnobylu" - mówił dr Mietelski.
Według Norweskiego Instytutu Meteorologii do Europy ok. 26-27 marca dotrze jednamilionowa część stężenia tych skażeń, które są obserwowane w Japonii. Będą one trudne do zmierzenia nawet dla naukowców. W Polsce działa 13 niezwykle czułych stacji pomiaru radioaktywności powietrza i mogą one odnotować zmianę, ale nie będzie ona odczuwalna ani groźna dla ludzi. "Nie ma potrzeby zażywania jodu, który nie jest obojętny dla naszego organizmu" - mówił dr Mietelski.
"Nie ma doniesień, że jakikolwiek pracownik elektrowni w Fukushimie zmarł albo zachorował w wyniku choroby popromiennej. Nie ma też doniesień o przekroczeniu dawki 250 milisiwertów" - mówił prof. Paweł Olko. Zaznaczył, że skutki tej awarii na pewno będą znacznie mniejsze niż skutki katastrofy w Czarnobylu w 1986 r. Jak podkreślił, personel japońskiej elektrowni ma odpowiednie zabezpieczenie, osobom narażonym na promieniowanie podano jod i wycofano z obrotu skażoną żywność.
Prof. Olko mówił, że straty materialne po awarii w elektrowni Fukushima Dai - Chi sięgają ok. 10 mld dolarów. "Myślę, że w przeciągu paru miesięcy ludzie powinni wrócić do swoich domów w pobliżu elektrowni" - mówił Olko. Jego zdaniem, jest jednak za wcześnie na ocenę skutków zdrowotnych awarii, które mogą wystąpić po latach.
Kierownik Laboratorium Dozymetrii Indywidualnej i Środowiskowej dr Maciej Budzanowski przypomniał, że aktywność promieniotwórcza jest mierzona w bekerelach, a tzw. dawka efektywna, która określa w jakim stopniu nasze ciało jest narażone na promieniowanie jest podawana w siwertach. "Dawka śmiertelna to 3 tys. mSv, jeśli otrzymamy ją jednorazowo, a nie w dłuższym czasie. Przykładowo podczas wycieczki na Marsa i z powrotem kosmonauci otrzymają 1 tys. milisiwertów, typowy rentgen kręgosłupa to trzy milisiwerty" - mówił dr Budzanowski. "Statystycznie każdy w Polsce otrzymuje w roku dawkę promieniowania 2,3 milisiwerta" - dodał.
Budowę elektrowni w Fukushimie zaczęto w 1967 roku, a zakończono w 1971, gdy do sieci włączono ostatni z bloków energetycznych. "Obecnie na świecie buduje się już zupełnie inne reaktory. 11 marca, w momencie trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, w Fukushimie I pracowały trzy bloki energetyczne - pierwszy, drugi i trzeci. Czwarty przechodził przegląd techniczny i paliwa nie było w rdzeniu, a bloki 5 i 6 były wyłączone" - mówił dr Krzysztof Kozak.
Naukowcy podkreślają, że choć wciąż nie wiadomo, w jakim stanie jest przechowywane w reaktorach wypalone paliwo to optymizmem napawa fakt, że stopniowo przywracane jest w elektrowni zasilanie w energię, co umożliwi chłodzenie reaktorów.
"Ta katastrofa ma wymiar lokalny, a japońskie władze podchodzą do niej zupełnie inaczej niż władze sowieckie po katastrofie w Czarnobylu" - mówił w środę dyrektor Instytutu Fizyki Jądrowej PAN prof. Marek Jeżabek. "Jest zdumiewający kontrast między zachowaniami Japończyków, a reakcją Europejczyków, którym naprawdę nic nie grozi" - dodał prof. Jeżabek.
Naukowcy podkreślali, że stężenie zanieczyszczeń w rejonie elektrowni Fukushima Dai - Chi systematycznie spada. "Z informacji, które napływają, wynika, że maksymalne skażenia sięgają 1 megabekerela na metr kwadratowy. To co najmniej sto razy mniej od skażeń, które były w Czarnobylu" - mówił dr Jerzy Wojciech Mietelski powołując się na dane Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu.
Najwyższe skażenie żywności stwierdzono w uprawach szpinaku w pobliżu elektrowni 50 kilobakareli/kg jodu 131. "Ten poziom skażeń obserwowaliśmy w serze owczym z Podtatrza w czasie katastrofy w Czarnobylu" - mówił dr Mietelski.
Według Norweskiego Instytutu Meteorologii do Europy ok. 26-27 marca dotrze jednamilionowa część stężenia tych skażeń, które są obserwowane w Japonii. Będą one trudne do zmierzenia nawet dla naukowców. W Polsce działa 13 niezwykle czułych stacji pomiaru radioaktywności powietrza i mogą one odnotować zmianę, ale nie będzie ona odczuwalna ani groźna dla ludzi. "Nie ma potrzeby zażywania jodu, który nie jest obojętny dla naszego organizmu" - mówił dr Mietelski.
"Nie ma doniesień, że jakikolwiek pracownik elektrowni w Fukushimie zmarł albo zachorował w wyniku choroby popromiennej. Nie ma też doniesień o przekroczeniu dawki 250 milisiwertów" - mówił prof. Paweł Olko. Zaznaczył, że skutki tej awarii na pewno będą znacznie mniejsze niż skutki katastrofy w Czarnobylu w 1986 r. Jak podkreślił, personel japońskiej elektrowni ma odpowiednie zabezpieczenie, osobom narażonym na promieniowanie podano jod i wycofano z obrotu skażoną żywność.
Prof. Olko mówił, że straty materialne po awarii w elektrowni Fukushima Dai - Chi sięgają ok. 10 mld dolarów. "Myślę, że w przeciągu paru miesięcy ludzie powinni wrócić do swoich domów w pobliżu elektrowni" - mówił Olko. Jego zdaniem, jest jednak za wcześnie na ocenę skutków zdrowotnych awarii, które mogą wystąpić po latach.
Kierownik Laboratorium Dozymetrii Indywidualnej i Środowiskowej dr Maciej Budzanowski przypomniał, że aktywność promieniotwórcza jest mierzona w bekerelach, a tzw. dawka efektywna, która określa w jakim stopniu nasze ciało jest narażone na promieniowanie jest podawana w siwertach. "Dawka śmiertelna to 3 tys. mSv, jeśli otrzymamy ją jednorazowo, a nie w dłuższym czasie. Przykładowo podczas wycieczki na Marsa i z powrotem kosmonauci otrzymają 1 tys. milisiwertów, typowy rentgen kręgosłupa to trzy milisiwerty" - mówił dr Budzanowski. "Statystycznie każdy w Polsce otrzymuje w roku dawkę promieniowania 2,3 milisiwerta" - dodał.
Budowę elektrowni w Fukushimie zaczęto w 1967 roku, a zakończono w 1971, gdy do sieci włączono ostatni z bloków energetycznych. "Obecnie na świecie buduje się już zupełnie inne reaktory. 11 marca, w momencie trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, w Fukushimie I pracowały trzy bloki energetyczne - pierwszy, drugi i trzeci. Czwarty przechodził przegląd techniczny i paliwa nie było w rdzeniu, a bloki 5 i 6 były wyłączone" - mówił dr Krzysztof Kozak.
Naukowcy podkreślają, że choć wciąż nie wiadomo, w jakim stanie jest przechowywane w reaktorach wypalone paliwo to optymizmem napawa fakt, że stopniowo przywracane jest w elektrowni zasilanie w energię, co umożliwi chłodzenie reaktorów.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Czy starsi pacjenci otrzymają lepszą ochronę jeszcze w tym sezonie?
- Wyzwania hematoonkologii - na jakie terapie czekają polscy pacjenci?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA