Lekarz i etyk: stwórzmy prawo dotyczące in vitro
INFORMATOR. Kraj
Fot. zdrowemiasto.pl
Lekarz endokrynolog i etyk, członek Europejskiej Grupy ds. etyki w nauce i Nowych Technologiach prof. Krzysztof Marczewski o nagrodzie Nobla dla twórcy metody zapłodnienia in vitro i kontrowersjach dotyczących tej metody zapłodnienia.
"Metoda zapłodnienia pozaustrojowego zwana w skrócie +in vitro+ jest niewątpliwie jedną z przełomowych w medycynie XX wieku. Ten przełom ma jednak swoje pozytywne i negatywne konsekwencje, których, jak sadzę, nie byli w stanie w pełni przewidzieć profesorowie Edwards i Steptoe w w 1977 roku. Pozytywne jest niewątpliwie, że dzięki tej metodzie urodziło się dotąd ponad cztery miliony ludzi, a przed embriologią kliniczną otworzyły się nowe horyzonty badawcze.
Nie można jednak lekceważyć konsekwencji negatywnych i wątpliwości towarzyszących metodzie. Najważniejsza, moim zdaniem, jest związana z powoływaniem do życia tzw. embrionów nadliczbowych, które jest jak dotąd nieomal nieuniknione. Znam kontrowersje wokół ich statusu ontycznego, a zwłaszcza kwestionowanie przysługującej im godności osoby ludzkiej. Ale nie można chyba powiedzieć, że to jest status +obojętny+, jak próbki krwi czy obciętego paznokcia. Nie znam też przekonywujących argumentów wykluczających ich człowieczeństwo. W związku z czym nie można przejść obojętnie wobec kwestii tworzenia tych dodatkowych zarodków i ich dalszych losów. W skali Polski szacuje się liczbę zamrożonych embrionów na ok. 50 tys., choć przypuszczam, że nie ma dokładnych danych, bo nie ma skutecznego nadzoru prawnego.
Drugim, jak mi się wydaje, ważnym problemem są dość liczne tzw. problemy pochodne: macierzyństwa zastępczego, czyli udostępniania macicy przez osobę trzecią, problem adopcji embrionów, ale i komercjalizacji. Bez metody in vitro nie miałby sensu handel komórkami jajowymi, choć oczywiście trudno o to obwiniać bezpośrednio tegorocznego Noblistę. Olbrzymi obszar kontrowersji to wykorzystanie +nadliczbowych embrionów+ do badań naukowych, czy sprawa zapłodnienia po śmierci dawcy komórek rozrodczych.
Trzeci problem, czy raczej wątpliwość, wynika z charakteru procedury, która oczywiście nie przebiega w warunkach naturalnych i przez wiele osób jest traktowana jako +sprzeczna z naturą+. Dla mnie jako typowego +antropocentrysty+ i lekarza, na co dzień walczącego o życie pacjentów na wiele +nienaturalnych+ sposobów, nie jest to istotny problem, ale wiem, że dla wielu osób tak. Pewnym problemem jest natomiast, że zapłodnienie in vitro, jak wiele zabiegów medycznych, może powodować powikłania i stwarza pewne, choć raczej niezbyt duże, ryzyko dla zdrowia, a niekiedy nawet życia kobiety. Terri Schiavo była chyba wyjątkiem.
W Polsce kwestie te nie są wystarczająco regulowane przez prawo i pragmatykę, a próby znalezienia rozwiązań prowadzone są dość niemrawo, jakby bez wiary w sukces. Tymczasem o ile kompromis etyczny jest, jak sądzę, niemożliwy, to zdecydowanie możliwy jest kompromis praktyczny. Przypuszczam, że przyznanie tej nagrody Nobla i odświeżenie tej tematyki może być akurat dobrą okazją, żeby o tym rzeczowo podyskutować i spróbować taki kompromis praktyczny zawrzeć. Powinni go szukać wszyscy niezadowoleni z obecnego stanu,
Technika istnieje i trzeba ją wprowadzić w lepsze ramy prawne. Pracując w Komisji Bioetycznej przy Premierze wysunąłem propozycję takiego kompromisowego rozwiązania. Proponowałem, na wzór niemiecki, ograniczenie grupy osób, które mogłyby automatycznie skorzystać z metody in vitro do par pozostających w związku małżeńskich od dwóch lub trzech lat, a sprawy wszystkich pozostałych zainteresowanych osób, których jest bardzo dużo, można by kierować przez jakiś sąd rodzinny, żeby nie koniecznie zajmował się tym ustawodawca. Moim podstawowym postulatem jest jednak zakaz kreowania tzw. zarodków nadliczbowych. Bardzo ważne byłoby też licencjonowanie klinik, które mogłyby zajmować się zapłodnieniem in vitro oraz ograniczenie liczby dzieci, które mogłyby być poczęte z nasienia jednego mężczyzny przy zapłodnieniu heterogenicznym (nasieniem dawcy innego niż partner matki - PAP). Może należałoby też powołać radę etyki zajmującej się tą problematyką, a odbycie szkolenia z zakresu bioetyki warunkiem niezbędnym pracy w takich ośrodkach, jak to ma o miejsce w np. w Wielkiej Brytanii. I trzeba się spieszyć, bo nadliczbowe embriony powstają każdego dnia.
Tymczasem świat poszedł już dalej w Unii Europejskiej pracuje się nad prawami zwierząt. O ile mi wiadomo, ma się promować badania (głównie toksykologiczne) na liniach komórkowych wyprowadzonych z zarodków ludzkich, żeby ochronić zwierzęta przed eksperymentami na nich. Przy czym jak zwykle, o ile prawo krajowe tego nie zakazuje. Dobrze by było, żeby polscy prawodawcy się nad tym szybko zastanowili."
"Metoda zapłodnienia pozaustrojowego zwana w skrócie +in vitro+ jest niewątpliwie jedną z przełomowych w medycynie XX wieku. Ten przełom ma jednak swoje pozytywne i negatywne konsekwencje, których, jak sadzę, nie byli w stanie w pełni przewidzieć profesorowie Edwards i Steptoe w w 1977 roku. Pozytywne jest niewątpliwie, że dzięki tej metodzie urodziło się dotąd ponad cztery miliony ludzi, a przed embriologią kliniczną otworzyły się nowe horyzonty badawcze.
Nie można jednak lekceważyć konsekwencji negatywnych i wątpliwości towarzyszących metodzie. Najważniejsza, moim zdaniem, jest związana z powoływaniem do życia tzw. embrionów nadliczbowych, które jest jak dotąd nieomal nieuniknione. Znam kontrowersje wokół ich statusu ontycznego, a zwłaszcza kwestionowanie przysługującej im godności osoby ludzkiej. Ale nie można chyba powiedzieć, że to jest status +obojętny+, jak próbki krwi czy obciętego paznokcia. Nie znam też przekonywujących argumentów wykluczających ich człowieczeństwo. W związku z czym nie można przejść obojętnie wobec kwestii tworzenia tych dodatkowych zarodków i ich dalszych losów. W skali Polski szacuje się liczbę zamrożonych embrionów na ok. 50 tys., choć przypuszczam, że nie ma dokładnych danych, bo nie ma skutecznego nadzoru prawnego.
Drugim, jak mi się wydaje, ważnym problemem są dość liczne tzw. problemy pochodne: macierzyństwa zastępczego, czyli udostępniania macicy przez osobę trzecią, problem adopcji embrionów, ale i komercjalizacji. Bez metody in vitro nie miałby sensu handel komórkami jajowymi, choć oczywiście trudno o to obwiniać bezpośrednio tegorocznego Noblistę. Olbrzymi obszar kontrowersji to wykorzystanie +nadliczbowych embrionów+ do badań naukowych, czy sprawa zapłodnienia po śmierci dawcy komórek rozrodczych.
Trzeci problem, czy raczej wątpliwość, wynika z charakteru procedury, która oczywiście nie przebiega w warunkach naturalnych i przez wiele osób jest traktowana jako +sprzeczna z naturą+. Dla mnie jako typowego +antropocentrysty+ i lekarza, na co dzień walczącego o życie pacjentów na wiele +nienaturalnych+ sposobów, nie jest to istotny problem, ale wiem, że dla wielu osób tak. Pewnym problemem jest natomiast, że zapłodnienie in vitro, jak wiele zabiegów medycznych, może powodować powikłania i stwarza pewne, choć raczej niezbyt duże, ryzyko dla zdrowia, a niekiedy nawet życia kobiety. Terri Schiavo była chyba wyjątkiem.
W Polsce kwestie te nie są wystarczająco regulowane przez prawo i pragmatykę, a próby znalezienia rozwiązań prowadzone są dość niemrawo, jakby bez wiary w sukces. Tymczasem o ile kompromis etyczny jest, jak sądzę, niemożliwy, to zdecydowanie możliwy jest kompromis praktyczny. Przypuszczam, że przyznanie tej nagrody Nobla i odświeżenie tej tematyki może być akurat dobrą okazją, żeby o tym rzeczowo podyskutować i spróbować taki kompromis praktyczny zawrzeć. Powinni go szukać wszyscy niezadowoleni z obecnego stanu,
Technika istnieje i trzeba ją wprowadzić w lepsze ramy prawne. Pracując w Komisji Bioetycznej przy Premierze wysunąłem propozycję takiego kompromisowego rozwiązania. Proponowałem, na wzór niemiecki, ograniczenie grupy osób, które mogłyby automatycznie skorzystać z metody in vitro do par pozostających w związku małżeńskich od dwóch lub trzech lat, a sprawy wszystkich pozostałych zainteresowanych osób, których jest bardzo dużo, można by kierować przez jakiś sąd rodzinny, żeby nie koniecznie zajmował się tym ustawodawca. Moim podstawowym postulatem jest jednak zakaz kreowania tzw. zarodków nadliczbowych. Bardzo ważne byłoby też licencjonowanie klinik, które mogłyby zajmować się zapłodnieniem in vitro oraz ograniczenie liczby dzieci, które mogłyby być poczęte z nasienia jednego mężczyzny przy zapłodnieniu heterogenicznym (nasieniem dawcy innego niż partner matki - PAP). Może należałoby też powołać radę etyki zajmującej się tą problematyką, a odbycie szkolenia z zakresu bioetyki warunkiem niezbędnym pracy w takich ośrodkach, jak to ma o miejsce w np. w Wielkiej Brytanii. I trzeba się spieszyć, bo nadliczbowe embriony powstają każdego dnia.
Tymczasem świat poszedł już dalej w Unii Europejskiej pracuje się nad prawami zwierząt. O ile mi wiadomo, ma się promować badania (głównie toksykologiczne) na liniach komórkowych wyprowadzonych z zarodków ludzkich, żeby ochronić zwierzęta przed eksperymentami na nich. Przy czym jak zwykle, o ile prawo krajowe tego nie zakazuje. Dobrze by było, żeby polscy prawodawcy się nad tym szybko zastanowili."
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Warto wiedzieć
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Nowoczesne leczenie i optymizm – najlepsze antidotum na SM
- Choroba poznana 80 lat temu - wciąż nieznana. Rusza pierwsza w Polsce kampania edukacyjna dla pacjentów z ultrarzadkim nowotworem krwi: „Makroglobulinemia Waldenströma. Śladami Doktora Jana”
- Choroba Gauchera – wizytówka polskiego podejścia do chorób ultrarzadkich
- Antykoncepcja awaryjna nabiera tempa: Nowe dane Centrum e-Zdrowia
- Kardiolożka: o serce trzeba dbać od najmłodszych lat
- Ponad 600 tys. Polaków zaszczepiło się przeciw grypie
- Refundacja na papierze. Pacjentki tylko z jednego województwa mogą liczyć na leczenie zgodne z listą refundacyjną, która weszła w życie kilka miesięcy temu
- Pierwsze w Polsce zabiegi ablacji arytmii z zastosowaniem technologii CARTOSOUND FAM. „Niezwykle ważny krok w rozwoju elektrofizjologii”
- Czy starsi pacjenci otrzymają lepszą ochronę jeszcze w tym sezonie?
- Wyzwania hematoonkologii - na jakie terapie czekają polscy pacjenci?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA