Czy te oczy mogą kłamać, czyli tajemnice okulografii
INFORMATOR. Kraj

Fot. naukawpolsce.pl
Na której półce sklepowej umieścić swój produkt, aby klient na pewno go zauważył? Gdzie na stronie internetowej zlokalizować ikonkę "POMOC"? Jakie znaki drogowe są łatwo dostrzegane przez kierowców, a jakie umykają ich uwadze? Odpowiedzi na te pytania przynosi dziedzina nauki zwana okulografią. Opowiadali o niej pracownicy Katedry Psychofizjologii Procesów Poznawczych Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w ramach XIV Festiwalu Nauki w Warszawie.
Eksperci przygotowali prezentację pt. "Czy te oczy mogą kłamać - okulografia i jej wykorzystanie w praktyce i badaniach naukowych".
Jak wyjaśnili, okulografia to metoda badawcza pozwalająca na rejestrację ruchów gałek ocznych. Jest niezwykle precyzyjna, delikatna i - z czego nie zdajemy sobie sprawy - niezwykle przydatna w codziennym życiu. Wykorzystuje się ją nie tylko do celów ściśle naukowych (np. analizy procesu czytania czy badania narracji wizualnej), ale też w praktyce: w badaniach marketingowych, pomiarach użyteczności stron internetowych, monitorowaniu bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz w lotnictwie.
Jak tłumaczył prowadzący zajęcia dr Maksymilian Bielecki, okulografia (ang. eye-tracking) to technika wcale nie nowa. Już ponad 100 lat temu jeden z jej pomysłodawców - niemiecki badacz Edmund Delebarre powiedział: "Możliwość rejestracji ruchu oczu pozwoliłaby na zbliżenie się do rozwiązań wielu istotnych dla psychologii problemów".
Jednak początki nie były proste. Pierwsze próby tego typu pomiarów, prowadzone przy pomocy urządzenia zwanego kymografem, nie tylko były mocno niedoskonałe, ale też bardzo inwazyjne i bolesne, ze względu na konieczność bezpośredniego mechanicznego połączenia metalowego drutu z rogówką oka. Jak powiedział dr Bielecki, nie pomagało tu nawet znieczulanie pacjentów ... kokainą! "Badanie prowadzono do momentu, aż przemoczony łzami pacjenta sprzęt po prostu odklejał się od oka - opowiadał prowadzący. - Dziś na szczęście nie musimy posuwać się do tak radykalnych kroków".
Jednak zmierzenie ruchu oka to nadal duże wyzwanie. Dlaczego? "Po pierwsze dlatego, że oko jest najczęściej poruszającą się częścią naszego ciała. Wykonuje około 150 tys. ruchów na dobę. Po drugie - jest bardzo delikatne i wrażliwe. Każdy z nas przekonał się o tym na przykład wkładając sobie przypadkowo palec do oka. Poza tym, oko może poruszać się niezwykle szybko, abyśmy mogli podążać wzrokiem za różnymi obiektami pojawiającymi się nagle w polu widzenia" - tłumaczył młody doktor. Jak dodał, przeszkód technicznych więc jest sporo. Na szczęście współczesna nauka nauczyła się je omijać.
Podczas wykładu festiwalowi goście mieli okazję zapoznać się z różnymi metodami umożliwiających rejestrację aktywności wzrokowej człowieka. "Eye-trackery to bardzo dokładne, wysokiej klasy narzędzia - mówiła prelegentka Zuzanna Kłyszejko. - Wykorzystują promieniowanie podczerwone, co jest o tyle wygodne, że jest ono niewidoczne dla człowieka, więc nie odwraca uwagi i nie przeszkadza w badaniu. Odbicie tych promieni od naszego oka rejestruje specjalna kamera, a zebrane dane przekazywane są do komputera, który je analizuje i przedstawia gotowe wyniki".
Wyniki te mogą być prezentowane w trzech podstawowych formach: filmów z markerami oznaczającymi aktualne skupienie wzroku, map cieplnych lub map fiksacji.
Jak wyjaśniali prelegenci, nowoczesne eye-trackery umożliwiają określenie wektora patrzenia i położenia gałki ocznej co do ułamka sekundy. "Ten, który my mamy na wyposażeniu, mierzy położenie oka 2000 razy w ciągu 1 sekundy" - zachwycał się dr Bielecki.
Uczestnicy wykładu przekonali się też, że tzw. okulografy mogą mieć bardzo różne postaci: od specjalnych okularów wyposażonych w kamerę i sprzężonych z przenośnym odbiornikiem, poprzez niezwykle skomplikowane kaski, aż po niewidoczne rejestratory ukryte w monitorach komputerowych, pozwalające (z dokładnością do pojedynczej litery) określić, na które miejsce na stronie WWW pada wzrok internauty. Dowiedzieli się także, w jakich obszarach nauki i życia codziennego znajdują one zastosowanie.
"Najbardziej popularnym obszarem zastosowania eye-trackingu jest marketing, głównie badanie stron internetowych i umieszczanych na nich reklam - mówił Maksymilian Bielecki. - Bo jeżeli ktoś płaci ciężkie pieniądze za to, żeby jego reklama pojawiła się w internecie, chciałby mieć pewność, że odbiorca ją w ogóle zauważy. A np. projektant strony WWW chciałby wiedzieć, gdzie umieścić ikonę z napisem +POMOC+, aby użytkownik na jej szukaniu nie spędzał kwadransa, tylko dwie sekundy. I właśnie w tym niezwykle pomocne są badania eye-trackingowe".
Jako przykład prowadzący pokazali wyniki badania, na jakie elementy strony WWW zwracamy uwagę korzystając z popularnej wyszukiwarki "Google". Okazuje się, że 90 proc. uwagi internautów przypada na pierwsze trzy wyniki wyszukania. "Nie bez powodu działy marketingu różnych firm robią co mogą, aby pojawiać się na tej liście jak najwyżej" - podsumował dr Bielecki.
Kolejny przykład dotyczył zastosowania okulografii w zwykłym sklepie. Jego klientom wręczano specjalne okulary, wyposażone w źródło promieniowania podczerwonego i kamerkę, a następnie proszono ich o wybranie jednego, spośród kilkunastu dostępnych rodzajów, soku pomarańczowego. Zamiarem badaczy było sprawdzenie, które półki sklepowe są najefektywniejsze, jeśli chodzi o ekspozycję towaru. Wyniki dowiodły, że półka półce nie równa - są takie miejsca na sklepowej mapie, na które konsumenci w ogóle nie zwracają uwagi.
Eye-tracking pomaga też np. dostosowywać filmy do potrzeb osób niesłyszących. Na podstawie badań ruchu ich oczu podczas oglądania jakiejś fabuły można stwierdzić, jaka metoda ekspozycji napisów jest najskuteczniejsza, czyli najłatwiejsza w odbiorze - czy powinny być umieszczone na dole ekranu, czy przy postaci, która wypowiada daną kwestię, a może dobrze, by miały różne kolory przypisane poszczególnym bohaterom filmu?
Jednak nie tylko u ludzi mierzy się ruchy gałek ocznych. "Jedno z moich ulubionych doświadczeń dotyczyło szympansów, którym pokazywano zdjęcia ludzi, ssaków (lecz innego gatunku) oraz przedstawicieli tego samego gatunku - opowiadała Zuzanna Kłyszejko. - Wyniki były wręcz fascynujące - uderzająco podobne do wyników zebranych od ludzi!(...) Okazało się, że małpy, tak jak i my, największą uwagę skupiają na sylwetce danej postaci, a szczególnie na jej twarzy. Tło zauważane jest w dużo mniejszym stopniu".
Jak wyjaśniła prelegentka, może to być wynikiem faktu, iż ssaki naczelne komunikują się ze sobą głównie poprzez mimikę i postawę ciała, a ludzie także za pomocą słów. "Dokładnie obserwując wyraz twarzy (czy wyraża złość, skupienie itp.) możemy więc określić, czy bezpiecznie jest podejść do drugiego osobnika, czy lepiej uciekać" - opowiedziała.
Pracownicy SWPS mieli także w planach przeprowadzenie pomiarów eye-trackingowych na żywo, na uczestnikach pokazu. Niestety, ze względu na usterkę sprzętu, nie udało się tego wykonać.
Eksperci przygotowali prezentację pt. "Czy te oczy mogą kłamać - okulografia i jej wykorzystanie w praktyce i badaniach naukowych".
Jak wyjaśnili, okulografia to metoda badawcza pozwalająca na rejestrację ruchów gałek ocznych. Jest niezwykle precyzyjna, delikatna i - z czego nie zdajemy sobie sprawy - niezwykle przydatna w codziennym życiu. Wykorzystuje się ją nie tylko do celów ściśle naukowych (np. analizy procesu czytania czy badania narracji wizualnej), ale też w praktyce: w badaniach marketingowych, pomiarach użyteczności stron internetowych, monitorowaniu bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz w lotnictwie.
Jak tłumaczył prowadzący zajęcia dr Maksymilian Bielecki, okulografia (ang. eye-tracking) to technika wcale nie nowa. Już ponad 100 lat temu jeden z jej pomysłodawców - niemiecki badacz Edmund Delebarre powiedział: "Możliwość rejestracji ruchu oczu pozwoliłaby na zbliżenie się do rozwiązań wielu istotnych dla psychologii problemów".
Jednak początki nie były proste. Pierwsze próby tego typu pomiarów, prowadzone przy pomocy urządzenia zwanego kymografem, nie tylko były mocno niedoskonałe, ale też bardzo inwazyjne i bolesne, ze względu na konieczność bezpośredniego mechanicznego połączenia metalowego drutu z rogówką oka. Jak powiedział dr Bielecki, nie pomagało tu nawet znieczulanie pacjentów ... kokainą! "Badanie prowadzono do momentu, aż przemoczony łzami pacjenta sprzęt po prostu odklejał się od oka - opowiadał prowadzący. - Dziś na szczęście nie musimy posuwać się do tak radykalnych kroków".
Jednak zmierzenie ruchu oka to nadal duże wyzwanie. Dlaczego? "Po pierwsze dlatego, że oko jest najczęściej poruszającą się częścią naszego ciała. Wykonuje około 150 tys. ruchów na dobę. Po drugie - jest bardzo delikatne i wrażliwe. Każdy z nas przekonał się o tym na przykład wkładając sobie przypadkowo palec do oka. Poza tym, oko może poruszać się niezwykle szybko, abyśmy mogli podążać wzrokiem za różnymi obiektami pojawiającymi się nagle w polu widzenia" - tłumaczył młody doktor. Jak dodał, przeszkód technicznych więc jest sporo. Na szczęście współczesna nauka nauczyła się je omijać.
Podczas wykładu festiwalowi goście mieli okazję zapoznać się z różnymi metodami umożliwiających rejestrację aktywności wzrokowej człowieka. "Eye-trackery to bardzo dokładne, wysokiej klasy narzędzia - mówiła prelegentka Zuzanna Kłyszejko. - Wykorzystują promieniowanie podczerwone, co jest o tyle wygodne, że jest ono niewidoczne dla człowieka, więc nie odwraca uwagi i nie przeszkadza w badaniu. Odbicie tych promieni od naszego oka rejestruje specjalna kamera, a zebrane dane przekazywane są do komputera, który je analizuje i przedstawia gotowe wyniki".
Wyniki te mogą być prezentowane w trzech podstawowych formach: filmów z markerami oznaczającymi aktualne skupienie wzroku, map cieplnych lub map fiksacji.
Jak wyjaśniali prelegenci, nowoczesne eye-trackery umożliwiają określenie wektora patrzenia i położenia gałki ocznej co do ułamka sekundy. "Ten, który my mamy na wyposażeniu, mierzy położenie oka 2000 razy w ciągu 1 sekundy" - zachwycał się dr Bielecki.
Uczestnicy wykładu przekonali się też, że tzw. okulografy mogą mieć bardzo różne postaci: od specjalnych okularów wyposażonych w kamerę i sprzężonych z przenośnym odbiornikiem, poprzez niezwykle skomplikowane kaski, aż po niewidoczne rejestratory ukryte w monitorach komputerowych, pozwalające (z dokładnością do pojedynczej litery) określić, na które miejsce na stronie WWW pada wzrok internauty. Dowiedzieli się także, w jakich obszarach nauki i życia codziennego znajdują one zastosowanie.
"Najbardziej popularnym obszarem zastosowania eye-trackingu jest marketing, głównie badanie stron internetowych i umieszczanych na nich reklam - mówił Maksymilian Bielecki. - Bo jeżeli ktoś płaci ciężkie pieniądze za to, żeby jego reklama pojawiła się w internecie, chciałby mieć pewność, że odbiorca ją w ogóle zauważy. A np. projektant strony WWW chciałby wiedzieć, gdzie umieścić ikonę z napisem +POMOC+, aby użytkownik na jej szukaniu nie spędzał kwadransa, tylko dwie sekundy. I właśnie w tym niezwykle pomocne są badania eye-trackingowe".
Jako przykład prowadzący pokazali wyniki badania, na jakie elementy strony WWW zwracamy uwagę korzystając z popularnej wyszukiwarki "Google". Okazuje się, że 90 proc. uwagi internautów przypada na pierwsze trzy wyniki wyszukania. "Nie bez powodu działy marketingu różnych firm robią co mogą, aby pojawiać się na tej liście jak najwyżej" - podsumował dr Bielecki.
Kolejny przykład dotyczył zastosowania okulografii w zwykłym sklepie. Jego klientom wręczano specjalne okulary, wyposażone w źródło promieniowania podczerwonego i kamerkę, a następnie proszono ich o wybranie jednego, spośród kilkunastu dostępnych rodzajów, soku pomarańczowego. Zamiarem badaczy było sprawdzenie, które półki sklepowe są najefektywniejsze, jeśli chodzi o ekspozycję towaru. Wyniki dowiodły, że półka półce nie równa - są takie miejsca na sklepowej mapie, na które konsumenci w ogóle nie zwracają uwagi.
Eye-tracking pomaga też np. dostosowywać filmy do potrzeb osób niesłyszących. Na podstawie badań ruchu ich oczu podczas oglądania jakiejś fabuły można stwierdzić, jaka metoda ekspozycji napisów jest najskuteczniejsza, czyli najłatwiejsza w odbiorze - czy powinny być umieszczone na dole ekranu, czy przy postaci, która wypowiada daną kwestię, a może dobrze, by miały różne kolory przypisane poszczególnym bohaterom filmu?
Jednak nie tylko u ludzi mierzy się ruchy gałek ocznych. "Jedno z moich ulubionych doświadczeń dotyczyło szympansów, którym pokazywano zdjęcia ludzi, ssaków (lecz innego gatunku) oraz przedstawicieli tego samego gatunku - opowiadała Zuzanna Kłyszejko. - Wyniki były wręcz fascynujące - uderzająco podobne do wyników zebranych od ludzi!(...) Okazało się, że małpy, tak jak i my, największą uwagę skupiają na sylwetce danej postaci, a szczególnie na jej twarzy. Tło zauważane jest w dużo mniejszym stopniu".
Jak wyjaśniła prelegentka, może to być wynikiem faktu, iż ssaki naczelne komunikują się ze sobą głównie poprzez mimikę i postawę ciała, a ludzie także za pomocą słów. "Dokładnie obserwując wyraz twarzy (czy wyraża złość, skupienie itp.) możemy więc określić, czy bezpiecznie jest podejść do drugiego osobnika, czy lepiej uciekać" - opowiedziała.
Pracownicy SWPS mieli także w planach przeprowadzenie pomiarów eye-trackingowych na żywo, na uczestnikach pokazu. Niestety, ze względu na usterkę sprzętu, nie udało się tego wykonać.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Choroba Parkinsona – coraz więcej chorych, coraz pilniejsza potrzeba uruchomienia programu opieki kompleksowej
- „Ambasadorzy profesjonalnej terapii ran” – konkurs dla pielęgniarek i położnych, które zmieniają standardy leczenia ran
- Plaga niewydolności serca: Statystyki nie pozostawiają złudzeń
- Model skróconej ścieżki pacjenta dla szczepień zalecanych w POZ – wnioski z debaty Vaccine Meeting 2025
- Rak płuca – nowe możliwości chirurgii i leczenia okołooperacyjnego. Czy są dostępne w Polsce?
- Świadomy wybór terapii: bezpłatne konsultacje dla pacjentów z diagnozą chłoniaka, przewlekłej białaczki limfocytowej i szpiczaka
- Neurolodzy i psychiatrzy zacieśniają współpracę na rzecz zdrowia mózgu
- Anna Kupiecka o kwietniowej liście refundacyjnej: bardzo ważne decyzje refundacyjne w onkologii
- 15 000 Pracowników Służby Zdrowia w Polsce narażonych na leki niebezpieczne – kluczowa rola bezpiecznego przygotowania leków
- Rekordowe liczby zgonów z powodu grypy
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |