Badanie na raka prostaty po rozmowie z urologiem
INFORMATOR. Kraj

Ryc. zdrowemiasto.pl
Badanie antygenu PSA w ramach badań przesiewowych zmniejsza ryzyko zgonu z powodu raka prostaty o 20-30 proc. Ale zanim pacjent się na nie zdecyduje koniecznie musi porozmawiać o dobrych i złych stronach tego testu z urologiem – oceniają eksperci.
Mówili o tym 18 listopada na konferencji prasowej w stolicy, którą zorganizowano w ramach odbywającej się w Warszawie III Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Nowotwory gruczołu krokowego. Problemy diagnostyczne i terapeutyczne”.
„Odpowiedź na pytanie, czy warto robić badania przesiewowe w kierunku raka prostaty mierząc poziom antygenu PSA we krwi nie jest prosta. Dlatego, w ostatnich miesiącach na świecie toczy się intensywna dyskusja na ten temat” – podkreśliła dr Iwona Skoneczna z Centrum Onkologii w Warszawie.
Wynika to z tego, że na podstawie poziomu PSA (tzw. białko specyficzne dla prostaty) nie można jednoznacznie wykluczyć lub potwierdzić obecności raka prostaty. „Pacjent może mieć wysoki poziom PSA i nie mieć raka, albo PSA może być niskie, a mężczyzna może mieć nowotwór bardzo zaawansowany i złośliwy” – tłumaczył prof. Andrzej Borkowski urolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podkreślił, że nie ma takiego progu PSA, poniżej którego lekarze moglibyśmy wykluczyć nowotwór.
Jak przypomniała dr Skoneczna, na początku października ukazała się rekomendacja amerykańskiego panelu rządowego U.S. Preventive Services Task Force przeciwko rutynowemu prowadzeniu przesiewowych testów na PSA. W uzasadnieniu podano, że istnieje „umiarkowana lub całkowita pewność, iż procedura nie daje korzyści lub szkodzi bardziej niż pomaga”.
Jednocześnie, duże badania europejskie, którymi kierował prof. Fritz Schroeder z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie wykazały, że biorąc udział w takich badaniach przesiewowych można o 20 proc. zmniejszyć ryzyko zgonu z powodu tego nowotworu.
Problem w tym, że wielu pacjentów na podstawie poziomu PSA jest poddawanych później niepotrzebnie różnym badaniom diagnostycznym, np. inwazyjnej biopsji, a nie mają nowotworu. Z drugiej strony, u pewnej grupy rozpoznaje się raka prostaty, który nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia mężczyzny i nie wymaga leczenia, a tylko obserwacji. „Ale my nie do końca jesteśmy to w stanie przewidzieć i czasem pacjent może być poddany niepotrzebnie leczeniu, które ma nieraz powikłania (np. nieotrzymanie moczu czy impotencja – PAP)” – tłumaczyła dr Skoneczna.
A prof. Borkowski dodał: „Ciągle mamy świadomość tego, że wielokrotnie przez wczesne rozpoznanie tego nowotworu wywołujemy więcej krzywdy niż pożytku”.
Dlatego, obecnie różne towarzystwa naukowe rekomendują, by badanie na poziom PSA poprzedzała rozmowa pacjenta z urologiem. „Pacjent musi wiedzieć, jakie są dobre i złe strony takiego testu i wspólnie z lekarzem podjąć decyzję, czy chce z takiej możliwości skorzystać” – powiedziała dr Skoneczna. Zaznaczyła, że zarówno proces diagnostyczny, jak i terapeutyczny powinien być bardzo indywidualny.
Ważne jest jednak, by zgłaszać się do urologa nie w wieku 70 lat,
„Panowie, u których rak prostaty występował w rodzinie zarówno ze strony ojca jak i matki powinni po raz pierwszy mieć wykonane badanie PSA w wieku 40 lat, a każdy mężczyzna powinien je wykonać w wieku 55 lat” - zachęcał prof. Borkowski.
Według niego, badania wskazują też, że mężczyźni, którzy mają wysokie PSA wyjściowe, choć nie muszą mieć raka prostaty, to są kila razy bardziej narażeni na ten nowotwór w przyszłości, więc jest to grupa, która musi być pod obserwacją.
Dr Skoneczna przypomniała, że wcześnie wykryty rak stercza jest zazwyczaj całkowicie wyleczalny. Problemem jest to, że we wczesnym stadium nie powoduje on często żadnych dolegliwości, a jeśli już takie występują, to choroba jest zaawansowana i nieuleczalna. Z tej przyczyny - jak zaznaczyła - nie da się wcześniej wykrywać raka prostaty u młodszych pacjentów, u których jest on znacznie bardziej agresywny, bez aktywnego poszukiwania go w badaniach.
„Dlatego, po ukazaniu się rekomendacji amerykańskich pojawiły się komentarze, by +nie wylewać dziecka z kąpielą+. Z naszych badań wynika, że zjawiska nadmiernej wykrywalności i nadmiernego leczenia raka prostaty nie do końca dotyczą polskiej populacji. U nas wykrywanie i leczenie raka prostaty powinniśmy raczej poprawić” – tłumaczyła. Przypomniała, że umieralność na raka prostaty w naszym kraju ciągle wzrasta.
Zgodził się z nią prof. Tom Beer, Knight Cancer Institute w Portland (USA), który przypomniał, że w USA na raka prostaty umiera 1 na 6 mężczyzn, którzy mają postawioną diagnozę, a w Polsce – 1 na 2, czyli problem nadmiernej diagnozy raczej nie może w Polsce istnieć, podkreślił.
„Jeśli chodzi o badania przesiewowe to Polska ma szanse nauczyć się czegoś na błędach popełnionych w USA. Ważne jest jednak, by równolegle z wcześniejszym wykrywaniem raka prostaty popularyzować też indywidualne podejście do jego leczenia i w ten sposób minimalizować leczenie niepotrzebne, a ratować życie pacjentom, których trzeba leczyć” – powiedział.
Wśród nowotworów złośliwych, rak prostaty jest drugim zabójcą mężczyzn. W Polsce, co roku odnotowuje się ok. 8 tys. nowych zachorowań na ten nowotwór i ok. 4 tys. zgonów z jego powodu.
Mówili o tym 18 listopada na konferencji prasowej w stolicy, którą zorganizowano w ramach odbywającej się w Warszawie III Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Nowotwory gruczołu krokowego. Problemy diagnostyczne i terapeutyczne”.
„Odpowiedź na pytanie, czy warto robić badania przesiewowe w kierunku raka prostaty mierząc poziom antygenu PSA we krwi nie jest prosta. Dlatego, w ostatnich miesiącach na świecie toczy się intensywna dyskusja na ten temat” – podkreśliła dr Iwona Skoneczna z Centrum Onkologii w Warszawie.
Wynika to z tego, że na podstawie poziomu PSA (tzw. białko specyficzne dla prostaty) nie można jednoznacznie wykluczyć lub potwierdzić obecności raka prostaty. „Pacjent może mieć wysoki poziom PSA i nie mieć raka, albo PSA może być niskie, a mężczyzna może mieć nowotwór bardzo zaawansowany i złośliwy” – tłumaczył prof. Andrzej Borkowski urolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podkreślił, że nie ma takiego progu PSA, poniżej którego lekarze moglibyśmy wykluczyć nowotwór.
Jak przypomniała dr Skoneczna, na początku października ukazała się rekomendacja amerykańskiego panelu rządowego U.S. Preventive Services Task Force przeciwko rutynowemu prowadzeniu przesiewowych testów na PSA. W uzasadnieniu podano, że istnieje „umiarkowana lub całkowita pewność, iż procedura nie daje korzyści lub szkodzi bardziej niż pomaga”.
Jednocześnie, duże badania europejskie, którymi kierował prof. Fritz Schroeder z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie wykazały, że biorąc udział w takich badaniach przesiewowych można o 20 proc. zmniejszyć ryzyko zgonu z powodu tego nowotworu.
Problem w tym, że wielu pacjentów na podstawie poziomu PSA jest poddawanych później niepotrzebnie różnym badaniom diagnostycznym, np. inwazyjnej biopsji, a nie mają nowotworu. Z drugiej strony, u pewnej grupy rozpoznaje się raka prostaty, który nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia mężczyzny i nie wymaga leczenia, a tylko obserwacji. „Ale my nie do końca jesteśmy to w stanie przewidzieć i czasem pacjent może być poddany niepotrzebnie leczeniu, które ma nieraz powikłania (np. nieotrzymanie moczu czy impotencja – PAP)” – tłumaczyła dr Skoneczna.
A prof. Borkowski dodał: „Ciągle mamy świadomość tego, że wielokrotnie przez wczesne rozpoznanie tego nowotworu wywołujemy więcej krzywdy niż pożytku”.
Dlatego, obecnie różne towarzystwa naukowe rekomendują, by badanie na poziom PSA poprzedzała rozmowa pacjenta z urologiem. „Pacjent musi wiedzieć, jakie są dobre i złe strony takiego testu i wspólnie z lekarzem podjąć decyzję, czy chce z takiej możliwości skorzystać” – powiedziała dr Skoneczna. Zaznaczyła, że zarówno proces diagnostyczny, jak i terapeutyczny powinien być bardzo indywidualny.
Ważne jest jednak, by zgłaszać się do urologa nie w wieku 70 lat,
„Panowie, u których rak prostaty występował w rodzinie zarówno ze strony ojca jak i matki powinni po raz pierwszy mieć wykonane badanie PSA w wieku 40 lat, a każdy mężczyzna powinien je wykonać w wieku 55 lat” - zachęcał prof. Borkowski.
Według niego, badania wskazują też, że mężczyźni, którzy mają wysokie PSA wyjściowe, choć nie muszą mieć raka prostaty, to są kila razy bardziej narażeni na ten nowotwór w przyszłości, więc jest to grupa, która musi być pod obserwacją.
Dr Skoneczna przypomniała, że wcześnie wykryty rak stercza jest zazwyczaj całkowicie wyleczalny. Problemem jest to, że we wczesnym stadium nie powoduje on często żadnych dolegliwości, a jeśli już takie występują, to choroba jest zaawansowana i nieuleczalna. Z tej przyczyny - jak zaznaczyła - nie da się wcześniej wykrywać raka prostaty u młodszych pacjentów, u których jest on znacznie bardziej agresywny, bez aktywnego poszukiwania go w badaniach.
„Dlatego, po ukazaniu się rekomendacji amerykańskich pojawiły się komentarze, by +nie wylewać dziecka z kąpielą+. Z naszych badań wynika, że zjawiska nadmiernej wykrywalności i nadmiernego leczenia raka prostaty nie do końca dotyczą polskiej populacji. U nas wykrywanie i leczenie raka prostaty powinniśmy raczej poprawić” – tłumaczyła. Przypomniała, że umieralność na raka prostaty w naszym kraju ciągle wzrasta.
Zgodził się z nią prof. Tom Beer, Knight Cancer Institute w Portland (USA), który przypomniał, że w USA na raka prostaty umiera 1 na 6 mężczyzn, którzy mają postawioną diagnozę, a w Polsce – 1 na 2, czyli problem nadmiernej diagnozy raczej nie może w Polsce istnieć, podkreślił.
„Jeśli chodzi o badania przesiewowe to Polska ma szanse nauczyć się czegoś na błędach popełnionych w USA. Ważne jest jednak, by równolegle z wcześniejszym wykrywaniem raka prostaty popularyzować też indywidualne podejście do jego leczenia i w ten sposób minimalizować leczenie niepotrzebne, a ratować życie pacjentom, których trzeba leczyć” – powiedział.
Wśród nowotworów złośliwych, rak prostaty jest drugim zabójcą mężczyzn. W Polsce, co roku odnotowuje się ok. 8 tys. nowych zachorowań na ten nowotwór i ok. 4 tys. zgonów z jego powodu.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Choroba Parkinsona – coraz więcej chorych, coraz pilniejsza potrzeba uruchomienia programu opieki kompleksowej
- „Ambasadorzy profesjonalnej terapii ran” – konkurs dla pielęgniarek i położnych, które zmieniają standardy leczenia ran
- Plaga niewydolności serca: Statystyki nie pozostawiają złudzeń
- Model skróconej ścieżki pacjenta dla szczepień zalecanych w POZ – wnioski z debaty Vaccine Meeting 2025
- Rak płuca – nowe możliwości chirurgii i leczenia okołooperacyjnego. Czy są dostępne w Polsce?
- Świadomy wybór terapii: bezpłatne konsultacje dla pacjentów z diagnozą chłoniaka, przewlekłej białaczki limfocytowej i szpiczaka
- Neurolodzy i psychiatrzy zacieśniają współpracę na rzecz zdrowia mózgu
- Anna Kupiecka o kwietniowej liście refundacyjnej: bardzo ważne decyzje refundacyjne w onkologii
- 15 000 Pracowników Służby Zdrowia w Polsce narażonych na leki niebezpieczne – kluczowa rola bezpiecznego przygotowania leków
- Rekordowe liczby zgonów z powodu grypy
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA
![]() |