Fot. zdrowemiasto.pl
Typowe dla fanów rocka i heavy metalu energiczne kiwanie głową w takt muzyki może zaszkodzić głowie i szyi - dlatego należy nieco ograniczać swój entuzjazm, słuchać wolniejszych kawałków, a nawet używać kołnierzy ortopedycznych - informuje elektroniczna wersja "British Medical Journal".
Wszystko zaczęło się w roku 1968, gdy na koncercie zespołu Led Zeppelin fani zaczęli uderzać głowami w scenę. Później wyodrębniły się poszczególne style - kiwanie głową w górę i w dół, ruchy okrężne głową, ruchy całym ciałem i kiwanie się z boku na bok.
W prasie medycznej pojawiały się doniesienia o związanej z tego rodzaju aktywnością utracie słuchu, udarach i łagodnych uszkodzeniach mózgu, jednak nie prowadzono dotąd dokładnych badań nad zagadnieniem. Tę lukę postanowili zapełnić Australijczycy - Declan Patton oraz prof. Andrew Macintosh z University of New South Wales.
Naukowcy przeprowadzili badania terenowe na koncertach Motorhead, Ozzy'ego Osbourne'a i Skid Row. Jak się okazało, najczęstszą reakcją są ruchy głową w górę i w dół. Badacze stworzyli komputerowy model takiego zachowania, a grupa fokusowa złożona z 10 muzyków pomogła wyliczyć średnie tempo swoich ulubionych kawałków do kiwania.
Okazało się, że ryzyko uszkodzeń kręgosłupa szyjnego zaczyna rosnąć, gdy rytm muzyki jest szybszy niż 130 uderzeń na minutę. Średnie tempo typowych kawałków do kiwania to 146, co może grozić bólami i zawrotami głowy, zwłaszcza jeśli zakres ruchów przekracza 75 stopni. Natomiast utrata przytomności jest mało prawdopodobna, chyba że walniemy głową w coś twardego, powiedzmy w głowę innego fana muzyki.
Najsłynniejszymi głowokiwaczami są zapewne animowani Beavis i Butt-head. Autorzy przeanalizowali ruchy głowy Beavisa w rytm "I Wanna be Sedated" (tempo:164 uderzenia na minutę) - okazało się, że przy skromnym zakresie ruchu wynoszącym 45 stopni nawet realny nastolatek raczej by nie ucierpiał. Jednak w przypadku Butt-heada zakres ruchów sięgający 75 stopni mógłby zaszkodzić mózgowi (gdyby go miał), powodując bóle i zawroty głowy .
Nie ograniczając się do jałowego krytykanctwa, Declan i Mc Intosh konstruktywnie proponują proste środki bezpieczeństwa.. Na przykład zespoły takie jak AC/DC mogłyby wybierać wolniejsze kawałki ("Moon River" zamiast "Highway to Hell"), Cliff Richards powinien poprowadzić kampanię uświadamiającą, a na co ostrzejszych płytach można by umieścić ostrzegawcze teksty na temat zagrożeń dla zdrowia.
Wszystko zaczęło się w roku 1968, gdy na koncercie zespołu Led Zeppelin fani zaczęli uderzać głowami w scenę. Później wyodrębniły się poszczególne style - kiwanie głową w górę i w dół, ruchy okrężne głową, ruchy całym ciałem i kiwanie się z boku na bok.
W prasie medycznej pojawiały się doniesienia o związanej z tego rodzaju aktywnością utracie słuchu, udarach i łagodnych uszkodzeniach mózgu, jednak nie prowadzono dotąd dokładnych badań nad zagadnieniem. Tę lukę postanowili zapełnić Australijczycy - Declan Patton oraz prof. Andrew Macintosh z University of New South Wales.
Naukowcy przeprowadzili badania terenowe na koncertach Motorhead, Ozzy'ego Osbourne'a i Skid Row. Jak się okazało, najczęstszą reakcją są ruchy głową w górę i w dół. Badacze stworzyli komputerowy model takiego zachowania, a grupa fokusowa złożona z 10 muzyków pomogła wyliczyć średnie tempo swoich ulubionych kawałków do kiwania.
Okazało się, że ryzyko uszkodzeń kręgosłupa szyjnego zaczyna rosnąć, gdy rytm muzyki jest szybszy niż 130 uderzeń na minutę. Średnie tempo typowych kawałków do kiwania to 146, co może grozić bólami i zawrotami głowy, zwłaszcza jeśli zakres ruchów przekracza 75 stopni. Natomiast utrata przytomności jest mało prawdopodobna, chyba że walniemy głową w coś twardego, powiedzmy w głowę innego fana muzyki.
Najsłynniejszymi głowokiwaczami są zapewne animowani Beavis i Butt-head. Autorzy przeanalizowali ruchy głowy Beavisa w rytm "I Wanna be Sedated" (tempo:164 uderzenia na minutę) - okazało się, że przy skromnym zakresie ruchu wynoszącym 45 stopni nawet realny nastolatek raczej by nie ucierpiał. Jednak w przypadku Butt-heada zakres ruchów sięgający 75 stopni mógłby zaszkodzić mózgowi (gdyby go miał), powodując bóle i zawroty głowy .
Nie ograniczając się do jałowego krytykanctwa, Declan i Mc Intosh konstruktywnie proponują proste środki bezpieczeństwa.. Na przykład zespoły takie jak AC/DC mogłyby wybierać wolniejsze kawałki ("Moon River" zamiast "Highway to Hell"), Cliff Richards powinien poprowadzić kampanię uświadamiającą, a na co ostrzejszych płytach można by umieścić ostrzegawcze teksty na temat zagrożeń dla zdrowia.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Jaki wpływ wywiera jazda motocyklem na zdrowie psychiczne?
- Onycholiza - skąd się bierze i jak ją leczyć
- 8 mitów o implantach zębowych, w które prawdopodobnie nadal wierzysz
- Jak działa konduktometr i do czego jest wykorzystywany?
- Wady i zalety aptek internetowych
- Jak w naturalny sposób wspomagać swój układ odpornościowy?
- Suche oko - syndrom oka biurowego
- Komórki macierzyste - jakie choroby leczą?
- Elektryczne samochody wjechały do Polski
- Niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Fosfolipidy niezbędne - czynaprawdę są niezbędne?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA