Ryc. Jerzy Jaworowski
Najnowsze badania pokazują, że "punkt G", uznawany za najbardziej erogenne miejsce kobiecego ciała, nie istnieje.
"Punkt G" nazywany jest też "przestrzenią Graefenberga", od nazwiska pierwszego badacza i "odkrywcy" tego punktu. Twierdził on, że istniej miejsce położone na przedniej ścianie pochwy, którego pobudzenie podczas stosunku płciowego prowadzi u kobiet do bardzo silnych tzw. orgazmów pochwowych.
Od czasu popularyzacji tej teorii w latach 80. XX wieku, "punkt G" stał się tematem dyskusji seksuologów i porad magazynów kolorowych. Jednak jego poszukiwania wciąż nie przyniosły definitywnych rezultatów.
Przeprowadzone przez nich badania, opisane w najnowszym wydaniu czasopisma "Journal of Sexual Medicine", objęły rekordową liczbę 1800 kobiet. Do badań wybrano pary bliźniaczek jedno- i dwujajowych. U bliźniąt dwujajowych tylko połowa genów jest identyczna, dlatego występują między nimi różnice w wyglądzie i fizjologii. Natomiast bliźnięta jednojajowe mają identyczne geny, więc ich ciała powinny funkcjonować w taki sam sposób. Jeśli więc jedna bliźniaczka miałaby "punkt G", to znaczy, że powinna go też mieć jej identyczna siostra.
Okazało się jednak, że ta zasada nie sprawdziła się. Gdy zapytano wszystkie kobiety, czy sądzą, że mają "punkt G", wśród bliźniaczek identycznych nie było więcej par sióstr "z punktem G" niż wśród bliźniaczek dwujajowych. "To są największe badania przeprowadzone do tej pory i pokazują one dosyć jednoznacznie, że idea +punktu G+ jest subiektywna" - mówi cytowany przez portal BBC News profesor Tim Spector, który brał udział w tych badaniach.
Innego zdania są włoscy seksuolodzy, którzy za pomocą badań ultrasonograficznych stwierdzili, że istnieją różnice w budowie pochwy pomiędzy kobietami, które przeżywają bardzo silne orgazmy pochwowe, a tymi które nie mają tak silnych doznań. W tej pierwszej grupie, na przedniej ścianie pochwy znaleziono zgrubienie, które mogłoby być właśnie "przestrzenią Graefenberga".
Wyniki tych badań blisko dwa lata temu opublikowało to samo czasopismo, które obecnie wydrukowało doniesienia z badań Brytyjczyków. A jest to dopiero wstęp do dalszej dyskusji na ten temat, "Journal of Sexual Medicine" planuje bowiem poświęcić cały numer debacie nad "punktem G".
"Punkt G" nazywany jest też "przestrzenią Graefenberga", od nazwiska pierwszego badacza i "odkrywcy" tego punktu. Twierdził on, że istniej miejsce położone na przedniej ścianie pochwy, którego pobudzenie podczas stosunku płciowego prowadzi u kobiet do bardzo silnych tzw. orgazmów pochwowych.
Od czasu popularyzacji tej teorii w latach 80. XX wieku, "punkt G" stał się tematem dyskusji seksuologów i porad magazynów kolorowych. Jednak jego poszukiwania wciąż nie przyniosły definitywnych rezultatów.
Przeprowadzone przez nich badania, opisane w najnowszym wydaniu czasopisma "Journal of Sexual Medicine", objęły rekordową liczbę 1800 kobiet. Do badań wybrano pary bliźniaczek jedno- i dwujajowych. U bliźniąt dwujajowych tylko połowa genów jest identyczna, dlatego występują między nimi różnice w wyglądzie i fizjologii. Natomiast bliźnięta jednojajowe mają identyczne geny, więc ich ciała powinny funkcjonować w taki sam sposób. Jeśli więc jedna bliźniaczka miałaby "punkt G", to znaczy, że powinna go też mieć jej identyczna siostra.
Okazało się jednak, że ta zasada nie sprawdziła się. Gdy zapytano wszystkie kobiety, czy sądzą, że mają "punkt G", wśród bliźniaczek identycznych nie było więcej par sióstr "z punktem G" niż wśród bliźniaczek dwujajowych. "To są największe badania przeprowadzone do tej pory i pokazują one dosyć jednoznacznie, że idea +punktu G+ jest subiektywna" - mówi cytowany przez portal BBC News profesor Tim Spector, który brał udział w tych badaniach.
Innego zdania są włoscy seksuolodzy, którzy za pomocą badań ultrasonograficznych stwierdzili, że istnieją różnice w budowie pochwy pomiędzy kobietami, które przeżywają bardzo silne orgazmy pochwowe, a tymi które nie mają tak silnych doznań. W tej pierwszej grupie, na przedniej ścianie pochwy znaleziono zgrubienie, które mogłoby być właśnie "przestrzenią Graefenberga".
Wyniki tych badań blisko dwa lata temu opublikowało to samo czasopismo, które obecnie wydrukowało doniesienia z badań Brytyjczyków. A jest to dopiero wstęp do dalszej dyskusji na ten temat, "Journal of Sexual Medicine" planuje bowiem poświęcić cały numer debacie nad "punktem G".
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Jaki wpływ wywiera jazda motocyklem na zdrowie psychiczne?
- Onycholiza - skąd się bierze i jak ją leczyć
- 8 mitów o implantach zębowych, w które prawdopodobnie nadal wierzysz
- Jak działa konduktometr i do czego jest wykorzystywany?
- Wady i zalety aptek internetowych
- Jak w naturalny sposób wspomagać swój układ odpornościowy?
- Suche oko - syndrom oka biurowego
- Komórki macierzyste - jakie choroby leczą?
- Elektryczne samochody wjechały do Polski
- Niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Fosfolipidy niezbędne - czynaprawdę są niezbędne?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA