Fot. zdrowemiasto.pl
HEJ, KOLĘDA...
Popularny niegdyś bożonarodzeniowy zwyczaj kolędowania z gwiazdą, szopką lub turoniem należy dziś do rzadkości. Spotykany jest głównie we wsiach południowej Polski, m.in. w Rzeszowskiem, Sądeckiem i Krakowskiem.
Obchody kolędnicze znane były w całej Europie, a ich początki sięgają średniowiecza. W Polsce pierwsze zapisy o nich sięgają XVI wieku, lecz zwyczaj ten prawdopodobnie praktykowano już wcześniej.
Kolędnicy różnili się przebraniem, repertuarem odgrywanych scen i akcesoriami. Jedni pukali do drzwi prowadząc żywe zwierzęta, inni przychodzili z gwiazdą lub szopką, niektórzy z turoniem, konikiem, bocianem i kozą. Na scenie szopek odgrywano jasełka, czyli przedstawienie o narodzeniu Chrystusa, kolędujący z gwiazdą śpiewali bożonarodzeniowe pieśni, a tzw. Herody odgrywały przedstawienie o Bożym Narodzeniu i królu Herodzie.
ZWYCZAJE ŚWIĄTECZNE W TRADYCJI PODKARPACIA
Wprowadzenie konia do domu, zachowanie absolutnej ciszy, nakaz zjedzenia całej kolacji wigilijnej jedną łyżką, spanie na słomie - to tylko niektóre z zapomnianych już, a dawniej popularnych w tradycji ludowej Podkarpacia, zwyczajów okresu świąt Bożego Narodzenia.
Jednym z takich tajemniczych i dziś zapomnianych zwyczajów było wprowadzanie na wigilię lub drugiego dnia świąt (w zależności od okolicy) konia do domu. Zwierzę częstowano owsem, a osobę, która go przyprowadziła – wódką. Konia następnie oprowadzano trzykrotnie wokół izby, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Miało to zapewnić szczęście na cały następny rok.
Fot. zdrowemiasto.pl
„Kupę szczęścia" wróżyło, gdy koń załatwił w izbie potrzeby fizjologiczne. Taki "prezent" to murowana pomyślność w nadchodzącym roku dla gospodarza i jego rodziny” – mówi dyrektor Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie, Krzysztof Ruszel.
Innym zwyczajem było trzymanie łyżki w dłoni przez cały czas trwania wieczerzy wigilijnej i jedzenie nią wszystkich potraw, co miało zapewnić dostatek pożywienia przez cały rok. Upuszczenie łyżki było złą wróżbą - zapowiadało, że osoba, która ją upuściła nie doczeka następnej wigilii. Taką wróżbę stanowiło zwłaszcza z upuszczenia łyżki na podłogę.
W Boże Narodzenie konieczne było zachowanie absolutnej ciszy. Wierzono, że dzień ten jest czasem szczególnej bliskości zmarłych. Zakazane było hałasowanie i wykonywanie hałaśliwych czynności. Cisza miała zapewnić przychylność dusz, które w tym czasie odwiedzały domy.
Aby nie przeszkadzać duszom w ich odpoczynku nie wchodzono do komór, które były zwyczajowym miejscem przechowywania odzieży. Ubrania należało przenieść do izby poprzedniego dnia. W niektórych domach nakazu ciszy przestrzegano do tego stopnia, że oliwiono zawiasy w drzwiach, by nie skrzypiały przy otwieraniu. Wierzenie w obecność dusz wiązało się także z zakazem gotowania. Wolno było jeść jedynie to, co zostało z wigilijnej kolacji. Potrawy te jednak spożywano na zimno, nie wolno bowiem było rozpalać ognia w piecu, by podgrzać dania, ponieważ – jak wierzono – piec to także siedlisko dusz przodków.
Kolejny zakaz dotyczył opuszczania gospodarstw, wolno było jedynie pójść do kościoła. Zakaz ten wynikał z przekonania, że dom to miejsce bezpieczne, przychylne człowiekowi. W wielu okolicach oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który właśnie w tym dniu miał chodzić po kolędzie. Wcześniej zapalano lampy i stawiano w oknach, aby wskazać mu drogę.
Charakterystycznym zwyczajem bożonarodzeniowym było spanie na słomie rozłożonej na podłodze. Według etnografów, interpretacji tego zwyczaju jest kilka, m.in. podobieństwo do żłóbka, w którym urodził się Chrystus, oraz zaklinanie urodzaju. Jednak najprawdopodobniej w ten sposób odstępowano na tę noc wygodne spanie w ciepłym łóżku duszom zmarłych.
Słomiane posłanie sprzątano dopiero po północy, gdy następował drugi dzień świąt, kontrastujący nastrojem z Bożym Narodzeniem - gwarny, wypełniony śmiechem, radosnymi zabawami i odwiedzinami dzień św. Szczepana. W tym dniu od wczesnych godzin rannych chłopcy odwiedzali dziewczęta w domach. Dostawali okup, najczęściej w postaci wódki, gdy zastali dziewczynę w izbie, w której na podłodze leżała jeszcze słoma.
„Rozmaite zwyczaje, czynności, które nam obecnie wydają się niezrozumiałe, kiedyś miały swoje miejsce i uzasadnienie. W ówczesnym światopoglądzie wszystko to pełniło określoną funkcję” – wyjaśnia Ruszel.
Popularny niegdyś bożonarodzeniowy zwyczaj kolędowania z gwiazdą, szopką lub turoniem należy dziś do rzadkości. Spotykany jest głównie we wsiach południowej Polski, m.in. w Rzeszowskiem, Sądeckiem i Krakowskiem.
Obchody kolędnicze znane były w całej Europie, a ich początki sięgają średniowiecza. W Polsce pierwsze zapisy o nich sięgają XVI wieku, lecz zwyczaj ten prawdopodobnie praktykowano już wcześniej.
Kolędnicy różnili się przebraniem, repertuarem odgrywanych scen i akcesoriami. Jedni pukali do drzwi prowadząc żywe zwierzęta, inni przychodzili z gwiazdą lub szopką, niektórzy z turoniem, konikiem, bocianem i kozą. Na scenie szopek odgrywano jasełka, czyli przedstawienie o narodzeniu Chrystusa, kolędujący z gwiazdą śpiewali bożonarodzeniowe pieśni, a tzw. Herody odgrywały przedstawienie o Bożym Narodzeniu i królu Herodzie.
ZWYCZAJE ŚWIĄTECZNE W TRADYCJI PODKARPACIA
Wprowadzenie konia do domu, zachowanie absolutnej ciszy, nakaz zjedzenia całej kolacji wigilijnej jedną łyżką, spanie na słomie - to tylko niektóre z zapomnianych już, a dawniej popularnych w tradycji ludowej Podkarpacia, zwyczajów okresu świąt Bożego Narodzenia.
Jednym z takich tajemniczych i dziś zapomnianych zwyczajów było wprowadzanie na wigilię lub drugiego dnia świąt (w zależności od okolicy) konia do domu. Zwierzę częstowano owsem, a osobę, która go przyprowadziła – wódką. Konia następnie oprowadzano trzykrotnie wokół izby, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Miało to zapewnić szczęście na cały następny rok.
Fot. zdrowemiasto.pl
Innym zwyczajem było trzymanie łyżki w dłoni przez cały czas trwania wieczerzy wigilijnej i jedzenie nią wszystkich potraw, co miało zapewnić dostatek pożywienia przez cały rok. Upuszczenie łyżki było złą wróżbą - zapowiadało, że osoba, która ją upuściła nie doczeka następnej wigilii. Taką wróżbę stanowiło zwłaszcza z upuszczenia łyżki na podłogę.
W Boże Narodzenie konieczne było zachowanie absolutnej ciszy. Wierzono, że dzień ten jest czasem szczególnej bliskości zmarłych. Zakazane było hałasowanie i wykonywanie hałaśliwych czynności. Cisza miała zapewnić przychylność dusz, które w tym czasie odwiedzały domy.
Aby nie przeszkadzać duszom w ich odpoczynku nie wchodzono do komór, które były zwyczajowym miejscem przechowywania odzieży. Ubrania należało przenieść do izby poprzedniego dnia. W niektórych domach nakazu ciszy przestrzegano do tego stopnia, że oliwiono zawiasy w drzwiach, by nie skrzypiały przy otwieraniu. Wierzenie w obecność dusz wiązało się także z zakazem gotowania. Wolno było jeść jedynie to, co zostało z wigilijnej kolacji. Potrawy te jednak spożywano na zimno, nie wolno bowiem było rozpalać ognia w piecu, by podgrzać dania, ponieważ – jak wierzono – piec to także siedlisko dusz przodków.
Kolejny zakaz dotyczył opuszczania gospodarstw, wolno było jedynie pójść do kościoła. Zakaz ten wynikał z przekonania, że dom to miejsce bezpieczne, przychylne człowiekowi. W wielu okolicach oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który właśnie w tym dniu miał chodzić po kolędzie. Wcześniej zapalano lampy i stawiano w oknach, aby wskazać mu drogę.
Charakterystycznym zwyczajem bożonarodzeniowym było spanie na słomie rozłożonej na podłodze. Według etnografów, interpretacji tego zwyczaju jest kilka, m.in. podobieństwo do żłóbka, w którym urodził się Chrystus, oraz zaklinanie urodzaju. Jednak najprawdopodobniej w ten sposób odstępowano na tę noc wygodne spanie w ciepłym łóżku duszom zmarłych.
Słomiane posłanie sprzątano dopiero po północy, gdy następował drugi dzień świąt, kontrastujący nastrojem z Bożym Narodzeniem - gwarny, wypełniony śmiechem, radosnymi zabawami i odwiedzinami dzień św. Szczepana. W tym dniu od wczesnych godzin rannych chłopcy odwiedzali dziewczęta w domach. Dostawali okup, najczęściej w postaci wódki, gdy zastali dziewczynę w izbie, w której na podłodze leżała jeszcze słoma.
„Rozmaite zwyczaje, czynności, które nam obecnie wydają się niezrozumiałe, kiedyś miały swoje miejsce i uzasadnienie. W ówczesnym światopoglądzie wszystko to pełniło określoną funkcję” – wyjaśnia Ruszel.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Jaki wpływ wywiera jazda motocyklem na zdrowie psychiczne?
- Onycholiza - skąd się bierze i jak ją leczyć
- 8 mitów o implantach zębowych, w które prawdopodobnie nadal wierzysz
- Jak działa konduktometr i do czego jest wykorzystywany?
- Wady i zalety aptek internetowych
- Jak w naturalny sposób wspomagać swój układ odpornościowy?
- Suche oko - syndrom oka biurowego
- Komórki macierzyste - jakie choroby leczą?
- Elektryczne samochody wjechały do Polski
- Niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Fosfolipidy niezbędne - czynaprawdę są niezbędne?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA