Fot. zdrowemiasto.pl
Dzieląc się opłatkiem życzymy sobie zdrowia. Chwilę potem zasiadamy do stołu. Niestety to, co się wtedy dzieje, mało ma ze zdrowiem wspólnego. „Środki na zgagę, niestrawność, wzdęcia, rozwolnienie i zaparcia schodzą teraz jak świeże bułeczki. Przez cały grudzień Polacy gromadzą lecznicze zapasy, pomagające im przetrwać okres świątecznego obżarstwa. Czasem mam wrażenie, że żołądek i jelita to dla wielu osób główne „atrakcje” Bożego Narodzenia" – mówi farmaceutka z jednej z warszawskich aptek.
Święta są ogólnonarodowym festiwalem łakomstwa. Trochę nas to bawi (w końcu taka tradycja), ale lekarzy przyprawia o białą gorączkę.
Daremnie przestrzegają, że nieumiarkowanie w jedzeniu i spowodowane nim przeciążenie organizmu to przyczyna rosnącej podczas świąt liczby zawałów, zapaleń woreczka żółciowego, udarów mózgu, a także mnóstwa bardziej banalnych problemów zdrowotnych.
Świąteczny czas to także okres „obrastania w tłuszcz”. Według amerykańskich badań (polskich do tej pory nie ma), w okresie świąt ludziom przybywa średnio po pół kilograma tłuszczu. Przypadki, gdy między Wigilią a Nowym Rokiem wskazówka wagi przesuwa się znacznie dalej, wcale nie są takie rzadkie.
Na zagrażającą zdrowiu nadwagę nie ma leku. Aby się jej pozbyć, trzeba się namęczyć. Dlatego wielu z nas nigdy nie pozbędzie się bożonarodzeniowych kilogramów.
REWIZJA WIGILIJNEGO STOŁU
Może więc lepiej nie przejadać się przy świątecznym stole? Instytut Żywności i Żywienia zachęca także do rewizji świątecznego menu. Warto się do tego przymierzyć.
Na wigilijnym stole jako pierwsze pojawiają się zwykle potrawy zimne, wśród nich śledzie. Rolmopsy i śledzie w śmietanie należą do potraw względnie niskokalorycznych - stugramowa ich porcja to ok. 100-130 kcal. Nie musimy się też specjalnie wystrzegać karpia w galarecie (ok. 140 kcal/100 g), marynowanych filetów z mintaja (73 kcal) ani ryb po grecku (np. dorsz 160 kcal). Są niskokaloryczne, a przy tym pełne cennych składników odżywczych.
Wigilijne zupy też okazują się niezbyt groźne. Talerz klarownego barszczu to niewiele ponad 70 kcal, a z dziesięcioma uszkami daje ok. 275 kcal. Zabielana zupa grzybowa z łazankami ma zbliżoną wartość.
Energetyczny problem zaczyna się przy ciepłych daniach. Trzy duże podsmażane pierogi z kapustą mogą mieć nawet 180 kcal. Nie mniej kalorii da nam nawet niewielka porcja smażonego karpia. Tylko od postnego bigosu (kapusty z grzybami) ciała raczej nam nie przybędzie (80 kcal/100 g).
ZDRADLIWE SŁODKOŚCI
Prawdziwym wyzwaniem dla łakomczuchów jest słodka część wigilijnej wieczerzy.
Kawałek (100g) piernika (na tłuszczu z dodatkiem dużych ilości miodu) „zasila” nas w ok. 350 kcal, keks z bakaliami ok. 380 kcal, serniki i makowce po ok. 320 kcal. Uważać też należy na kruche ciasteczka (ponad 420 kcal/100 g).
Największą kaloryczną bombą jest jednak kutia, rozpowszechniona na stołach Polski południowo-wschodniej. Jedna jej porcja (100 g) może mieć nawet 500-600 kcal.
W sumie wigilijna wieczerza, złożona z 12 dań (każdego po ok. 100 g) z dodatkiem pieczywa i słodkich napojów „wzbogaci” nas o ponad 3000 kcal. Jeśli wszystkie „odłożą się” w naszym ciele, przybędzie nam ok. 300 gramów tkanki tłuszczowej.
I raczej nie wmawiajmy sobie, że spalimy je na świątecznym spacerze. Musiałby on trwać ok. 15 godzin!
A po Wigilii czekają nas dwa kolejne spokojne, świąteczne, bożonarodzeniowe dni. Jedzenia na pewno nie zabraknie...
Święta są ogólnonarodowym festiwalem łakomstwa. Trochę nas to bawi (w końcu taka tradycja), ale lekarzy przyprawia o białą gorączkę.
Daremnie przestrzegają, że nieumiarkowanie w jedzeniu i spowodowane nim przeciążenie organizmu to przyczyna rosnącej podczas świąt liczby zawałów, zapaleń woreczka żółciowego, udarów mózgu, a także mnóstwa bardziej banalnych problemów zdrowotnych.
Świąteczny czas to także okres „obrastania w tłuszcz”. Według amerykańskich badań (polskich do tej pory nie ma), w okresie świąt ludziom przybywa średnio po pół kilograma tłuszczu. Przypadki, gdy między Wigilią a Nowym Rokiem wskazówka wagi przesuwa się znacznie dalej, wcale nie są takie rzadkie.
Na zagrażającą zdrowiu nadwagę nie ma leku. Aby się jej pozbyć, trzeba się namęczyć. Dlatego wielu z nas nigdy nie pozbędzie się bożonarodzeniowych kilogramów.
REWIZJA WIGILIJNEGO STOŁU
Może więc lepiej nie przejadać się przy świątecznym stole? Instytut Żywności i Żywienia zachęca także do rewizji świątecznego menu. Warto się do tego przymierzyć.
Na wigilijnym stole jako pierwsze pojawiają się zwykle potrawy zimne, wśród nich śledzie. Rolmopsy i śledzie w śmietanie należą do potraw względnie niskokalorycznych - stugramowa ich porcja to ok. 100-130 kcal. Nie musimy się też specjalnie wystrzegać karpia w galarecie (ok. 140 kcal/100 g), marynowanych filetów z mintaja (73 kcal) ani ryb po grecku (np. dorsz 160 kcal). Są niskokaloryczne, a przy tym pełne cennych składników odżywczych.
Wigilijne zupy też okazują się niezbyt groźne. Talerz klarownego barszczu to niewiele ponad 70 kcal, a z dziesięcioma uszkami daje ok. 275 kcal. Zabielana zupa grzybowa z łazankami ma zbliżoną wartość.
Energetyczny problem zaczyna się przy ciepłych daniach. Trzy duże podsmażane pierogi z kapustą mogą mieć nawet 180 kcal. Nie mniej kalorii da nam nawet niewielka porcja smażonego karpia. Tylko od postnego bigosu (kapusty z grzybami) ciała raczej nam nie przybędzie (80 kcal/100 g).
ZDRADLIWE SŁODKOŚCI
Prawdziwym wyzwaniem dla łakomczuchów jest słodka część wigilijnej wieczerzy.
Kawałek (100g) piernika (na tłuszczu z dodatkiem dużych ilości miodu) „zasila” nas w ok. 350 kcal, keks z bakaliami ok. 380 kcal, serniki i makowce po ok. 320 kcal. Uważać też należy na kruche ciasteczka (ponad 420 kcal/100 g).
Największą kaloryczną bombą jest jednak kutia, rozpowszechniona na stołach Polski południowo-wschodniej. Jedna jej porcja (100 g) może mieć nawet 500-600 kcal.
W sumie wigilijna wieczerza, złożona z 12 dań (każdego po ok. 100 g) z dodatkiem pieczywa i słodkich napojów „wzbogaci” nas o ponad 3000 kcal. Jeśli wszystkie „odłożą się” w naszym ciele, przybędzie nam ok. 300 gramów tkanki tłuszczowej.
I raczej nie wmawiajmy sobie, że spalimy je na świątecznym spacerze. Musiałby on trwać ok. 15 godzin!
A po Wigilii czekają nas dwa kolejne spokojne, świąteczne, bożonarodzeniowe dni. Jedzenia na pewno nie zabraknie...
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Jaki wpływ wywiera jazda motocyklem na zdrowie psychiczne?
- Onycholiza - skąd się bierze i jak ją leczyć
- 8 mitów o implantach zębowych, w które prawdopodobnie nadal wierzysz
- Jak działa konduktometr i do czego jest wykorzystywany?
- Wady i zalety aptek internetowych
- Jak w naturalny sposób wspomagać swój układ odpornościowy?
- Suche oko - syndrom oka biurowego
- Komórki macierzyste - jakie choroby leczą?
- Elektryczne samochody wjechały do Polski
- Niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Fosfolipidy niezbędne - czynaprawdę są niezbędne?
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA