Zimbardo: nowa terapia skuteczna w walce ze stresem pourazowym
POCZEKALNIA. Rozmowy
Prof. Philip G. Zimbardo / Fot. www.zimbardo.com
Znalezienie równowagi między myśleniem o przyszłości, pozytywnej przeszłości i elementach teraźniejszego hedonizmu może być skuteczne w leczeniu zespołu stresu pourazowego (PTSD) - mówi światowej klasy psycholog prof. Philip Zimbardo.
Prof. Philip Zimbardo, znany przede wszystkim dzięki więziennemu eksperymentowi stanfordzkiemu (z 1971 r.) odwiedził Polskę, promując książkę "Siła czasu" (Wydawnictwo Naukowe PWN), którą napisał wspólnie z Richardem i Rosemary Sword. Publikacja poświęcona jest nowej metodzie psychoterapii, która ma pomóc osobom z zespołem stresu pourazowego.
PAP: Z tego, co prezentują media może wynikać, że osoby cierpiące na zespół stresu pourazowego (posttraumatic stress disorder - PTSD) to przede wszystkim żołnierze, którzy wracają z wojny. Ale to chyba nie do końca prawda...
Prof. Philip Zimbardo: Dawniej zespół stresu pourazowego wiązano głównie z wojną. Tam żołnierze doświadczają okropnych zdarzeń - są to morderstwa, śmierć, gwałty. Czasem żołnierze je widzą, a czasem - przyczyniają się do nich. Stąd depresja, poczucie winy. Dopiero po kilku miesiącach od powrotu do domu wspomnienia zaczynają wychodzić na powierzchnię. Przeszłość powraca do teraźniejszości. Osoby te nie mogą nie myśleć o tych okropnych rzeczach. Aby sobie z tym radzić, mogą uciekać się do narkotyków czy alkoholu. Oprócz lęku pojawiać się może agresja wobec bliskich. Problem z amerykańskimi weteranami jest tak duży, że przekracza możliwości systemu. Czasem osoby takie terapię mogą rozpocząć dopiero po roku czy trzech latach. Wiele z nich popełnia samobójstwo - w ostatnich dwóch latach w USA aż 650 weteranów po powrocie do domu pozbawiło się życia. To więcej niż zginęło w walce. Do tego dochodzą jeszcze ci, którzy przeżyli nieudaną próbę samobójczą. Żołnierze wojnę przywieźli w swoich umysłach. To takim osobom poświęca się w mediach dużo uwagi. Weterani to jednak tylko niewielki ułamek osób z PTSD. Największy procent ludzi z zespołem stresu pourazowego - zwłaszcza w Polsce - stanowią ludzie, którzy ocaleli w tragicznym wypadku samochodowym. Osoby te mogły kogoś zabić albo przeżyły śmierć kogoś bliskiego. Jak się dowiedziałem, Polska jest w czołówce Europy jeśli chodzi o liczbę wypadków samochodowych, w których giną ludzie. Inną dużą grupą wśród osób z zespołem stresu pourazowego są kobiety, które były molestowane, zgwałcone czy katowane. One często nie mówią o swoim problemie, nie zgłaszają się po pomoc. Ostatnią, dość nową kategorią osób z PTSD, są ofiary naturalnych katastrof.
Co może się dziać w umysłach takich osób, biorąc pod uwagę pana badania?
Przez ostatnie 20 lat badałem, jak ludzie żyją w różnych perspektywach czasowych. Niektórzy są bardziej zorientowani na przeszłość, inni - na teraźniejszość, a niektórzy - na przyszłość. Jeśli chodzi o przeszłość, to można być nastawionym na pozytywną przeszłość. Takie osoby mają przyjemne wspomnienia - wspominają stare dobre czasy. Ludzie nastawieni na przeszłość negatywną na odwrót - pamiętają złe rzeczy - porażki, wyrzuty sumienia, smutne wydarzenia. Mogą być też osoby nastawione na teraźniejszość hedonistyczną. Żyją jak dzieci - dla przyjemności i unikają cierpienia. Tacy ludzie są pełni energii, akcji, ciągle robią nowe rzeczy. Jednak nie myślą o konsekwencjach swoich działań. Inną perspektywą jest zorientowanie na fatalistyczną teraźniejszość. Wtedy uważa się, że nie ma znaczenia, co się robi, bo i tak nie można nic zmienić. Z kolei większość ludzi nauki i biznesu zorientowanych jest na przyszłość. Osoby te planują, zastanawiają się, jakie będą korzyści i straty ich posunięć. Ostatnim typem orientacji na przyszłość jest przyszłość transcendentalna, która ma związek z tym, co stanie się z nami po śmierci. Każdy z nas w jakimś stopniu jest zorientowany na każdą z tych perspektyw czasowych. Jednak wiele osób utyka w którejś z tych perspektyw. Np. pracoholizm wynika ze zbyt silnego skupienia na przyszłości. Z kolei osoby zbyt mocno zorientowane na teraźniejszość mogą ulegać nałogom, bo nie myślą o konsekwencjach tego, co robią. A problemem osób z PTSD jest to, że utknęły jedną nogą w negatywnej przeszłości, a drugą - w fatalistycznej teraźniejszości.
Jak wyglądało do tej pory leczenie osób z PTSD?
Osoby takie mogły np. dostawać leki, które miały zapobiec pogorszeniu ich stanu. Inna terapia to terapia poznawczo-behawioralna, podczas której rozmawia się o swoich doświadczeniach, zastanawia się nad dobrymi i złymi reakcjami. To zdaje się pomagać, ale nie leczy całkowicie. Najgorsza jest terapia metodą przedłużonej ekspozycji. Weterani w grupach wymieniają się swoimi najtrudniejszymi wspomnieniami. To czasami działa, ale czasami - tylko pogarsza sprawę.
A na czym polega terapia równoważeniem perspektyw spostrzegania czasu (TPT), którą opisuje pan, wspólnie z Richardem i Rosemary Sword?
Książka "Siła czasu" pokazuje dane z terapii 32 osób amerykańskich weteranów z PTSD, którzy - nieskutecznie - przechodzili wcześniej inne terapie. Okazuje się, że terapia równoważeniem perspektyw spostrzegania czasu - prowadzona przez Richarda i Rosemary Sword - przynosi pozytywne skutki już w ciągu ośmiu sesji. Lęk i przygnębienie znikają, a wzrasta jakość życia. Osoby te wracają do pracy i szczęśliwego życia rodzinnego, przestają być agresywne i mówią: odzyskałem moje życie. (...) Podczas spotkań z terapeutą klientowi mówi się: "stoisz jak w gęstym błocie - jedną nogą w negatywnej przeszłości, a drugą - w fatalistycznej teraźniejszości. (...) Od ciebie zależy, czy chcesz wyjąć nogę z negatywnej przeszłości i postawić ją na solidnym gruncie pozytywnej przyszłości. Przyszłość to nadzieja, optymizm, zmiany. Drugą nogę należy wyjąć z fatalistycznej teraźniejszości i włożyć w selektywną hedonistyczną teraźniejszość, gdzie jest rodzina, przyjaciele, dobra zabawa, przyroda, i kultura". Terapeuta jest w tej terapii trenerem. (...) Klientów uczymy m.in. dostrzegania perspektyw czasowych. Prosimy, by zastanawiali się nad przyjemnymi zdarzeniami, które dawniej doświadczyli. Z tego, co sobie przypominają, zaczynamy budować pozytywny obraz przeszłości. Uczymy też myślenia o przyszłości - np. zachęcamy do planowania zajęć, które lubią. Budujemy też myślenie o przyjemnej teraźniejszości i przyszłości. (...) To terapia nadziei, zrównoważonych perspektyw czasowych. Taka równowaga ważna jest dla wszystkich, nie tylko dla osób z PTSD. Bo optymalne jest umiarkowane zorientowanie na przyszłość, umiarkowane - na pozytywną przeszłość i na wybrane elementy teraźniejszego hedonizmu.
Wydaje się, że to bardzo prosta terapia. Ale czy wystarczy dać tylko kilka dobrych wskazówek osobom z PTSD?
Łatwo jest tylko powiedzieć: minimalizuj wpływ negatywnej przeszłości, przemyśl, co dobrego spotkało cię w przeszłości, zacznij planować przyszłość, zastanów się, co ci sprawia przyjemność. To może powiedzieć każdy. Ale jeśli ktoś ma w pewien sposób "zraniony" umysł, to nawet jeśli zgadza się z takimi wskazówkami, to nie jest w stanie samodzielnie się zmienić. Terapia tworzy system społecznego wsparcia - pacjent może zaufać terapeucie. Dobry terapeuta buduje relację pełną zaufania.
Terapia osób z PSTD prowadzona przez małżeństwo Sword polegała nie tylko na spotkaniach z terapeutą. Ich dom był otwarty dla weteranów. Psycholodzy zapraszali pacjentów do wspólnego spędzania czasu. Czy to stanowi ważny element TPT?
Państwo Sword rzeczywiście udostępniają swój dom - każdej środy zapraszają weteranów do odwiedzin (...). W ten sposób budują poczucie wsparcia społecznego. Moim zdaniem wsparcie społeczne jest podstawą każdej terapii. Dla mnie jako psychologa społecznego częścią wszystkich chorób psychicznych jest to, że człowiek izoluje się od innych. A kiedy to zrobi, nie zostanie wyleczony. Ja w swoich badaniach zajmowałem się też nieśmiałością. Uważam, że choroby psychiczne to ekstremalne formy nieśmiałości. Kiedy żyjesz samotnie, zaczynasz żyć w swojej głowie. Chodzi o to, by się z tego wyłamać, znaleźć ludzi, którym na tobie zależy, którzy cię kochają.
Rozmawiała Ludwika Tomala
Prof. Philip Zimbardo, znany przede wszystkim dzięki więziennemu eksperymentowi stanfordzkiemu (z 1971 r.) odwiedził Polskę, promując książkę "Siła czasu" (Wydawnictwo Naukowe PWN), którą napisał wspólnie z Richardem i Rosemary Sword. Publikacja poświęcona jest nowej metodzie psychoterapii, która ma pomóc osobom z zespołem stresu pourazowego.
PAP: Z tego, co prezentują media może wynikać, że osoby cierpiące na zespół stresu pourazowego (posttraumatic stress disorder - PTSD) to przede wszystkim żołnierze, którzy wracają z wojny. Ale to chyba nie do końca prawda...
Prof. Philip Zimbardo: Dawniej zespół stresu pourazowego wiązano głównie z wojną. Tam żołnierze doświadczają okropnych zdarzeń - są to morderstwa, śmierć, gwałty. Czasem żołnierze je widzą, a czasem - przyczyniają się do nich. Stąd depresja, poczucie winy. Dopiero po kilku miesiącach od powrotu do domu wspomnienia zaczynają wychodzić na powierzchnię. Przeszłość powraca do teraźniejszości. Osoby te nie mogą nie myśleć o tych okropnych rzeczach. Aby sobie z tym radzić, mogą uciekać się do narkotyków czy alkoholu. Oprócz lęku pojawiać się może agresja wobec bliskich. Problem z amerykańskimi weteranami jest tak duży, że przekracza możliwości systemu. Czasem osoby takie terapię mogą rozpocząć dopiero po roku czy trzech latach. Wiele z nich popełnia samobójstwo - w ostatnich dwóch latach w USA aż 650 weteranów po powrocie do domu pozbawiło się życia. To więcej niż zginęło w walce. Do tego dochodzą jeszcze ci, którzy przeżyli nieudaną próbę samobójczą. Żołnierze wojnę przywieźli w swoich umysłach. To takim osobom poświęca się w mediach dużo uwagi. Weterani to jednak tylko niewielki ułamek osób z PTSD. Największy procent ludzi z zespołem stresu pourazowego - zwłaszcza w Polsce - stanowią ludzie, którzy ocaleli w tragicznym wypadku samochodowym. Osoby te mogły kogoś zabić albo przeżyły śmierć kogoś bliskiego. Jak się dowiedziałem, Polska jest w czołówce Europy jeśli chodzi o liczbę wypadków samochodowych, w których giną ludzie. Inną dużą grupą wśród osób z zespołem stresu pourazowego są kobiety, które były molestowane, zgwałcone czy katowane. One często nie mówią o swoim problemie, nie zgłaszają się po pomoc. Ostatnią, dość nową kategorią osób z PTSD, są ofiary naturalnych katastrof.
Co może się dziać w umysłach takich osób, biorąc pod uwagę pana badania?
Przez ostatnie 20 lat badałem, jak ludzie żyją w różnych perspektywach czasowych. Niektórzy są bardziej zorientowani na przeszłość, inni - na teraźniejszość, a niektórzy - na przyszłość. Jeśli chodzi o przeszłość, to można być nastawionym na pozytywną przeszłość. Takie osoby mają przyjemne wspomnienia - wspominają stare dobre czasy. Ludzie nastawieni na przeszłość negatywną na odwrót - pamiętają złe rzeczy - porażki, wyrzuty sumienia, smutne wydarzenia. Mogą być też osoby nastawione na teraźniejszość hedonistyczną. Żyją jak dzieci - dla przyjemności i unikają cierpienia. Tacy ludzie są pełni energii, akcji, ciągle robią nowe rzeczy. Jednak nie myślą o konsekwencjach swoich działań. Inną perspektywą jest zorientowanie na fatalistyczną teraźniejszość. Wtedy uważa się, że nie ma znaczenia, co się robi, bo i tak nie można nic zmienić. Z kolei większość ludzi nauki i biznesu zorientowanych jest na przyszłość. Osoby te planują, zastanawiają się, jakie będą korzyści i straty ich posunięć. Ostatnim typem orientacji na przyszłość jest przyszłość transcendentalna, która ma związek z tym, co stanie się z nami po śmierci. Każdy z nas w jakimś stopniu jest zorientowany na każdą z tych perspektyw czasowych. Jednak wiele osób utyka w którejś z tych perspektyw. Np. pracoholizm wynika ze zbyt silnego skupienia na przyszłości. Z kolei osoby zbyt mocno zorientowane na teraźniejszość mogą ulegać nałogom, bo nie myślą o konsekwencjach tego, co robią. A problemem osób z PTSD jest to, że utknęły jedną nogą w negatywnej przeszłości, a drugą - w fatalistycznej teraźniejszości.
Jak wyglądało do tej pory leczenie osób z PTSD?
Osoby takie mogły np. dostawać leki, które miały zapobiec pogorszeniu ich stanu. Inna terapia to terapia poznawczo-behawioralna, podczas której rozmawia się o swoich doświadczeniach, zastanawia się nad dobrymi i złymi reakcjami. To zdaje się pomagać, ale nie leczy całkowicie. Najgorsza jest terapia metodą przedłużonej ekspozycji. Weterani w grupach wymieniają się swoimi najtrudniejszymi wspomnieniami. To czasami działa, ale czasami - tylko pogarsza sprawę.
A na czym polega terapia równoważeniem perspektyw spostrzegania czasu (TPT), którą opisuje pan, wspólnie z Richardem i Rosemary Sword?
Książka "Siła czasu" pokazuje dane z terapii 32 osób amerykańskich weteranów z PTSD, którzy - nieskutecznie - przechodzili wcześniej inne terapie. Okazuje się, że terapia równoważeniem perspektyw spostrzegania czasu - prowadzona przez Richarda i Rosemary Sword - przynosi pozytywne skutki już w ciągu ośmiu sesji. Lęk i przygnębienie znikają, a wzrasta jakość życia. Osoby te wracają do pracy i szczęśliwego życia rodzinnego, przestają być agresywne i mówią: odzyskałem moje życie. (...) Podczas spotkań z terapeutą klientowi mówi się: "stoisz jak w gęstym błocie - jedną nogą w negatywnej przeszłości, a drugą - w fatalistycznej teraźniejszości. (...) Od ciebie zależy, czy chcesz wyjąć nogę z negatywnej przeszłości i postawić ją na solidnym gruncie pozytywnej przyszłości. Przyszłość to nadzieja, optymizm, zmiany. Drugą nogę należy wyjąć z fatalistycznej teraźniejszości i włożyć w selektywną hedonistyczną teraźniejszość, gdzie jest rodzina, przyjaciele, dobra zabawa, przyroda, i kultura". Terapeuta jest w tej terapii trenerem. (...) Klientów uczymy m.in. dostrzegania perspektyw czasowych. Prosimy, by zastanawiali się nad przyjemnymi zdarzeniami, które dawniej doświadczyli. Z tego, co sobie przypominają, zaczynamy budować pozytywny obraz przeszłości. Uczymy też myślenia o przyszłości - np. zachęcamy do planowania zajęć, które lubią. Budujemy też myślenie o przyjemnej teraźniejszości i przyszłości. (...) To terapia nadziei, zrównoważonych perspektyw czasowych. Taka równowaga ważna jest dla wszystkich, nie tylko dla osób z PTSD. Bo optymalne jest umiarkowane zorientowanie na przyszłość, umiarkowane - na pozytywną przeszłość i na wybrane elementy teraźniejszego hedonizmu.
Wydaje się, że to bardzo prosta terapia. Ale czy wystarczy dać tylko kilka dobrych wskazówek osobom z PTSD?
Łatwo jest tylko powiedzieć: minimalizuj wpływ negatywnej przeszłości, przemyśl, co dobrego spotkało cię w przeszłości, zacznij planować przyszłość, zastanów się, co ci sprawia przyjemność. To może powiedzieć każdy. Ale jeśli ktoś ma w pewien sposób "zraniony" umysł, to nawet jeśli zgadza się z takimi wskazówkami, to nie jest w stanie samodzielnie się zmienić. Terapia tworzy system społecznego wsparcia - pacjent może zaufać terapeucie. Dobry terapeuta buduje relację pełną zaufania.
Terapia osób z PSTD prowadzona przez małżeństwo Sword polegała nie tylko na spotkaniach z terapeutą. Ich dom był otwarty dla weteranów. Psycholodzy zapraszali pacjentów do wspólnego spędzania czasu. Czy to stanowi ważny element TPT?
Państwo Sword rzeczywiście udostępniają swój dom - każdej środy zapraszają weteranów do odwiedzin (...). W ten sposób budują poczucie wsparcia społecznego. Moim zdaniem wsparcie społeczne jest podstawą każdej terapii. Dla mnie jako psychologa społecznego częścią wszystkich chorób psychicznych jest to, że człowiek izoluje się od innych. A kiedy to zrobi, nie zostanie wyleczony. Ja w swoich badaniach zajmowałem się też nieśmiałością. Uważam, że choroby psychiczne to ekstremalne formy nieśmiałości. Kiedy żyjesz samotnie, zaczynasz żyć w swojej głowie. Chodzi o to, by się z tego wyłamać, znaleźć ludzi, którym na tobie zależy, którzy cię kochają.
Rozmawiała Ludwika Tomala
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- ICE ablation: wyższa wiarygodność anatomii serca to większe bezpieczeństwo ablacji
- 5 pytań o wady wrodzone serca - to warto wiedzieć!
- Znajdź słońce zimą - maksymalne wsparcie odporności organizmu dziecka
- Mięśniaki macicy – dlaczego wstydzimy się o nich mówić?
- Badania kontrolne w chorobie nowotworowej
- Leczenie dopasowane do indywidualnych potrzeb przywraca chorych na SMA do społeczeństwa
- Prof. Piotr Dobrowolski: skuteczna prewencja niewydolności serca jest holistyczna
- Skuteczne leczenie najcięższej postaci rdzeniowego zaniku mięśni
- Prof. Marek Ruchała: Medycyna nuklearna to fundament nowoczesnej endokrynologii
- Dr hab. med. Janusz Kochman: angioplastyka wieńcowa w bifurkacjach – (nie) tylko dla orłów
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA