Andrzej Niewinny Dobrowolski
Ostatnio szczęście nie dopisywało mi tak dotkliwie, że postanowiłem wreszcie stan ów zmienić. Formę przedsięwzięcia jaką obrałem, można bez wątpienia uznać za dość radykalną, jednak trudno byłoby odmówić jej skuteczności. Istnieje wręcz wiele przykładów świadczących o słuszności przekonania, że likwidacja problemów przy zastosowaniu tej właśnie metody jest prosta i zdecydowanie efektywna.
W celu realizacji powziętego zamiaru udałem się w pobliże mostu, pod którym spokojnie i majestatycznie zmierzała ku swojemu ujściu rzeka. Mieszkam w Warszawie, więc z naturalnie praktycznych względów wybrałem Wisłę.
Brzeg w tej okolicy był kamienisty, zająłem się z uwagą poszukiwaniem egzemplarza stosownej miary i wagi, który byłby odpowiedni do wspomnianego radykalnego rozwiązania dręczących mnie problemów.
Jak z większością moich ostatnich planów i zamiarów również tym razem nie obywało się bez komplikacji: Ten nie taki, ten zbyt mały, a to znowu za okrągły, sznura nijak doczepić... no, co tu dużo gadać: nie szło mi i już.
Rozdrażniony, załamany, zły na wszystko... Nagle!? Rybka! Pyszczek wychyliła, okiem mrugnęła i ludzkim głosem się do mnie odezwała:
- A coś ty, bidaku, taki smutny i ponury? Topić się będziesz?
- A żebyś wiedziała. Tylko kamienia nie mogę znaleźć.
- Cóż to takiego się stało, że ze światem rozstać się zamierzasz?
- Nawet nie pytaj. Katastrofa na całej linii. Mam dość. Kończę ze sobą, chociaż wody się boję.
- Ale co się stało? Powiedz. Widzisz, że ludzkim głosem mówię, więc złotą rybką muszę być, na pewno coś zaradzę.
- Co ty możesz zaradzić, rybko, nawet jeśliś złota? Żona chora na raka, mnie dzisiaj z roboty zwolnili, chłopak oblał maturę, wszystko się zawaliło. Sama widzisz.
- Chłopie! Głowa do góry. Takie kłopoty to dla mnie pryszcz na pikusiu! Patrz: adin, dwa, tri! wracaj do domu, wszystko jest okej.
- A co ty tam marudzisz, rybko, jak może być okej? Co? Żona nagle wyzdrowieje, ja pracę odzyskam, a syn zda maturę?
- Dokładnie, jak mówisz. Tak właśnie jest. Już, teraz. Idź sprawdź, jeśli nie wierzysz.
Oczywiście nie uwierzyłem ani za grosz w rybki gadanie, ale, jak mówiłem, wody się trochę bałem, kamienia nie znalazłem... a!...- pomyślałem - pójdę. Najwyżej wrócę.
I co się okazało? Nieprawdopodobne! Żona zdrowa, syna do poprawki dopuszczono, zdał na piątkę, a do mnie z pracy przyszedł SMS, że z posady operatora zgrzewarki ługowej zostałem awansowany. „Przepraszamy za pomyłkę, pańskie stanowisko pracy zostało zmienione, obecne to kierownik działu; pensja wyższa o 75%”.
Trudno byłoby znaleźć uczucie godne porównania ze szczęśliwością, jaka mnie ogarnęła. A że od szczęśliwości do wdzięczności droga niedaleka, pognałem zatem z powrotem nad rzekę, odnalazłem kamienistą część brzegu niedaleko mostu i rozpocząłem poszukiwanie rybki. Ale jak się szuka rybki? Jedyny sposób to chyba zawołać, mimo że nad rzeką brzmi to nieco niedorzecznie
- Rybko!!!
Cisza.
- Rybko!!! Złota Rybko!!! Gdzieżeś jest! Rybkoooooo!!
Po kilkunastu minutach, kiedy już zachrypłem od tego wołania, z wody wyłoniła się główka ze ślepkami do rybki podobna, choć że złota widać nie było. Ale kiedy ludzkim głosem zapytała „I co? nie mówiłam?”, upewniłem się, że to sprawczyni wszystkiego dobra i szczęścia, jakie mnie spotkało.
- Rybko, skarbie złoty, jakżeś ty to zrobiła?? Wszystko się zgadza! Jest dokładnie, jak mówiłaś. Rybeńko, kocham cię, jak ci się mogę odwdzięczyć?
- Daj spokój z odwdzięczaniem. Od tego jestem, żeby spełniać życzenia i nie ma o czym gadać.
- Rybciu, ale muszę! Muszę ci się jakoś odwdzięczyć! To dla mnie bardzo ważne. Pozwól! Znajdź jakiś sposób. Przynieść ci może coś do jedzenia, no nie wiem...
- No dobra, okej. Weź mnie i przeleć.
- Proszę...??!
- No słyszysz, co mówię. Przeleć mnie.
- Poczekaj, poczekaj... Jasne, chętnie, tylko... jakby to powiedzieć... hmm... nie bardzo wiem jak. Ty przecież, co by nie powiedzieć, rybka, a ja...
- Ileż to roboty? Dla mnie? Złotej rybki, która potrafi wszystko, co można tylko pomyśleć? Zamienię się zaraz w piękną siedemnastolatkę i sprawa załatwiona.
I to tak było, a nie jak ta zdzira mówi, proszę wysokiego sądu.
W celu realizacji powziętego zamiaru udałem się w pobliże mostu, pod którym spokojnie i majestatycznie zmierzała ku swojemu ujściu rzeka. Mieszkam w Warszawie, więc z naturalnie praktycznych względów wybrałem Wisłę.
Brzeg w tej okolicy był kamienisty, zająłem się z uwagą poszukiwaniem egzemplarza stosownej miary i wagi, który byłby odpowiedni do wspomnianego radykalnego rozwiązania dręczących mnie problemów.
Jak z większością moich ostatnich planów i zamiarów również tym razem nie obywało się bez komplikacji: Ten nie taki, ten zbyt mały, a to znowu za okrągły, sznura nijak doczepić... no, co tu dużo gadać: nie szło mi i już.
Rozdrażniony, załamany, zły na wszystko... Nagle!? Rybka! Pyszczek wychyliła, okiem mrugnęła i ludzkim głosem się do mnie odezwała:
- A coś ty, bidaku, taki smutny i ponury? Topić się będziesz?
- A żebyś wiedziała. Tylko kamienia nie mogę znaleźć.
- Cóż to takiego się stało, że ze światem rozstać się zamierzasz?
- Nawet nie pytaj. Katastrofa na całej linii. Mam dość. Kończę ze sobą, chociaż wody się boję.
- Ale co się stało? Powiedz. Widzisz, że ludzkim głosem mówię, więc złotą rybką muszę być, na pewno coś zaradzę.
- Co ty możesz zaradzić, rybko, nawet jeśliś złota? Żona chora na raka, mnie dzisiaj z roboty zwolnili, chłopak oblał maturę, wszystko się zawaliło. Sama widzisz.
- Chłopie! Głowa do góry. Takie kłopoty to dla mnie pryszcz na pikusiu! Patrz: adin, dwa, tri! wracaj do domu, wszystko jest okej.
- A co ty tam marudzisz, rybko, jak może być okej? Co? Żona nagle wyzdrowieje, ja pracę odzyskam, a syn zda maturę?
- Dokładnie, jak mówisz. Tak właśnie jest. Już, teraz. Idź sprawdź, jeśli nie wierzysz.
Oczywiście nie uwierzyłem ani za grosz w rybki gadanie, ale, jak mówiłem, wody się trochę bałem, kamienia nie znalazłem... a!...- pomyślałem - pójdę. Najwyżej wrócę.
I co się okazało? Nieprawdopodobne! Żona zdrowa, syna do poprawki dopuszczono, zdał na piątkę, a do mnie z pracy przyszedł SMS, że z posady operatora zgrzewarki ługowej zostałem awansowany. „Przepraszamy za pomyłkę, pańskie stanowisko pracy zostało zmienione, obecne to kierownik działu; pensja wyższa o 75%”.
Trudno byłoby znaleźć uczucie godne porównania ze szczęśliwością, jaka mnie ogarnęła. A że od szczęśliwości do wdzięczności droga niedaleka, pognałem zatem z powrotem nad rzekę, odnalazłem kamienistą część brzegu niedaleko mostu i rozpocząłem poszukiwanie rybki. Ale jak się szuka rybki? Jedyny sposób to chyba zawołać, mimo że nad rzeką brzmi to nieco niedorzecznie
- Rybko!!!
Cisza.
- Rybko!!! Złota Rybko!!! Gdzieżeś jest! Rybkoooooo!!
Po kilkunastu minutach, kiedy już zachrypłem od tego wołania, z wody wyłoniła się główka ze ślepkami do rybki podobna, choć że złota widać nie było. Ale kiedy ludzkim głosem zapytała „I co? nie mówiłam?”, upewniłem się, że to sprawczyni wszystkiego dobra i szczęścia, jakie mnie spotkało.
- Rybko, skarbie złoty, jakżeś ty to zrobiła?? Wszystko się zgadza! Jest dokładnie, jak mówiłaś. Rybeńko, kocham cię, jak ci się mogę odwdzięczyć?
- Daj spokój z odwdzięczaniem. Od tego jestem, żeby spełniać życzenia i nie ma o czym gadać.
- Rybciu, ale muszę! Muszę ci się jakoś odwdzięczyć! To dla mnie bardzo ważne. Pozwól! Znajdź jakiś sposób. Przynieść ci może coś do jedzenia, no nie wiem...
- No dobra, okej. Weź mnie i przeleć.
- Proszę...??!
- No słyszysz, co mówię. Przeleć mnie.
- Poczekaj, poczekaj... Jasne, chętnie, tylko... jakby to powiedzieć... hmm... nie bardzo wiem jak. Ty przecież, co by nie powiedzieć, rybka, a ja...
- Ileż to roboty? Dla mnie? Złotej rybki, która potrafi wszystko, co można tylko pomyśleć? Zamienię się zaraz w piękną siedemnastolatkę i sprawa załatwiona.
I to tak było, a nie jak ta zdzira mówi, proszę wysokiego sądu.
Poinformuj znajomych o tym artykule:
Inne w tym dziale:
- Podnośniki koszowe, usługi dźwigowe. Bydgoszcz REKLAMA
- Żylaki. Leczenie żylaków kończyn dolnych. Bydgoszcz, Inowrocław, Chojnice, Tuchola. REKLAMA
- Ortopeda. Chirurgia ortopedyczna. Medycyna sportowa. Warszawa REKLAMA
- Cuda alternatywnej medycyny
- W czym moge pomóc?
- Zdrowie w Nałęczowie
- Gen T/4M pośrednim sygnalizatorem talentu
- Wino
- Drut w spirali
- Zdrowie na budowie
- Wyborowa
- Szerokie tory
- Pamiętnik komiwojażera
- Wszystkie w tym dziale
REKLAMA