Psycholog. Nie umiem poukładać sobie życia bez niego. Nieszczęśliwa miłość
Strona główna » Seks w Zdrowym Mieście » Psycholog » Nie umiem poukładać sobie życia bez niego. Nieszcz…

Nie umiem poukładać sobie życia bez niego. Nieszczęśliwa miłość

DONIESIENIA LISTONOSZA. Psycholog

Lek. med. Ewa Wojas

zdrowemiasto.pl | dodane 27-01-2010

Lek. med. Ewa Wojas, redaktor medyczny portalu zdrowemiasto.pl
 
Mam na imię Kamila i mam 20 lat. Tydzień temu rozstałam się z moim chłopakiem. Hm, tzn. on mnie zostawił. Byliśmy razem prawie 2 lata. A on mnie porzucił. Był całym moim światem, wszystkim co miałam, całym moim życiem. Przy nim czułam się bezpiecznie, spokojnie. Wierzyłam, że przy nim nie stanie mi się nic złego. Wierzyłam w jego obietnice, że zawsze będzie przy mnie. Nie umiem poukładać sobie życia bez niego. Nie mogę jeść, chodzić do szkoły. Żyję, ale jest tak jakby mnie nie było. Nie umiem poradzić sobie z tym cierpieniem. A on może zaoferować mi jedynie przyjaźń. Myślałam o samobójstwie, ale wiem, że to nie jest rozwiązanie. Chociaż już sama nie wiem... Naprawdę kocham go nad życie, jest dla mnie kimś wyjątkowym. Nie umiem poukładać sobie życia bez niego. Nie potrafię. Co mam robić? :-( RATUNKU!

Droga Kamilo! Masz dwadzieścia lat i doświadczenie życiowe dojrzałej kobiety. Utrata miłości jest jednym z najgorszych, najbardziej bolesnych doznań, z jakimi spotykamy się w życiu. Jest jak śmiertelna choroba, która nagle dopada nas w świetle poranka. Tak jest. Bardzo, bardzo Ci współczuję i chciałabym Ci pomóc zrozumieć, co się z Tobą dzieje w tej chwili. Głęboka rozpacz, o której mówisz, jest naturalną reakcją na to, co Cię spotkało. I trudno jest w takiej chwili uwierzyć, że ten ból może kiedyś minąć. A jednak. W stwierdzeniu "czas leczy rany" zawarta jest głęboka życiowa mądrość. W tej chwili nie potrafisz oddzielić swego "JA" od "JA" drugiej osoby. Mówisz "MY", bo tak myślałaś i mówiłaś przez ostatnie dwa lata. Oparłaś swoje postrzeganie świata, swoje plany życiowe o wspólne dla Was założenia. Nie wiem, czy istotnie były to wspólne założenia - nic o tym nie napisałaś. "On był moim światem". A czy Ty byłaś równie ważna? Czy używaliście tej samej miary dla swojej miłości? Ludzie się poznają, zakochują w sobie, obiecują wszystko i jeszcze więcej, a później... Czasami udaje nam się trafić na tę jedyną pasującą "połówkę jabłka", a czasem szukamy, mylimy się w wyborach, powracamy do wspomnień, aby w końcu znaleźć szczęście tam, gdzie go nawet przez chwilę nie podejrzewaliśmy znaleźć. Ból po utracie bliskiej osoby mija. Po głębokiej rozpaczy nadchodzi czas refleksji, czasem złości, czasem - o dziwo! - przychodzi poczucie wolności, wyzwolenia. Także w bardzo silnych (w sensie pozytywnych emocji) związkach emocjonalnych, zakończonych katastrofą uczuciach. To także dotyczy Ciebie i wpływu czasu na Twoje postrzeganie minionej miłości.
Z Twojego listu wynika, że jesteś bardzo sympatyczną, uczuciową, bardzo w tej chwili nieszczęśliwą, a zarazem bardzo rozsądną dziewczyną. To dobrze rokuje i dla wychodzenia z "choroby niespełnionej miłości", i dalszej perspektywy następnych związków. Powiem przewrotnie: To, że potrafisz mocno zaangażować się w związek, co dostarcza Ci teraz tak bolesnych doświadczeń, to jest Twoją siłą. Inaczej mówiąc masz wielkie szanse na to, aby spotkać kolejną "najważniejszą w życiu osobę". Bo kochać też trzeba umieć. Gdyby ten smutny list napisała kobieta starsza o dekadę, zapewne radziłabym jej, aby przemyślała swoją pozycję w związku, zastanowiła się, jak postrzega siebie wobec innych ludzi i wobec tej jednej, konkretnej osoby. Natomiast myślę, że Ty po prostu poddałaś się pierwszej głębokiej miłości, i był to stan tak cudowny, że nawet nie próbowałaś się nad nią zastanawiać. Każde życiowe doświadczenie zostawia nas bogatszymi o przemyślenia. Często wzmacnia. Sądzę, że i Ty dochodzisz do tego wniosku. Dobrze by było, gdyby wśród tych przemyśleń znalazły się i takie: Miłość jest wartością, o którą warto się starać, zabiegać o nią. Daje nam siłę, jest naszym oparciem, przewodnikiem w życiu. Jednak nie jest nam dana na zawsze. Jedynym człowiekiem, który zawsze Ci towarzyszy jesteś Ty sama. Wszyscy inni, także ci najbliżsi nam są tylko naszymi przyjaciółmi. Wspierają nas, ale tą opoką, na której musisz oprzeć swoje życie, jesteś Ty sama. To nie Twój ukochany jest całym Twoim życiem. On jest w Twoi życiu tylko gościem.
Nie jestem psychologiem. Nie wiem, co nauka mówi na temat wychodzenia z rozpaczy po utracie kochanej osoby. Moje rady i refleksje podyktowane są sympatią i współczuciem, jakie wzbudził we mnie Twój list. Dokładnie tak samo rozmawiałabym ze swoją córką, niewiele zresztą młodszą od Ciebie. I jeszcze jedno. Bardzo Ci zazdroszczę tego wspaniałego, obezwładniającego uczucia, jakiego doświadczałaś przez dwa lata. Dojrzała miłość ma inny smak. Pomyśl. Pierwsze truskawki pachną i smakują najlepiej. Warto jest choć raz w życiu tak się zakochać, nawet jeśli później trzeba cierpieć. Choćby po to, aby mieć co wspominać.
Kamilo! Płacz sobie do woli. Opowiadaj wszystkim dookoła (albo sobie samej - ale na głos!), jaka jesteś nieszczęśliwa i zrozpaczona. Niech ta opowieść stanie się w końcu... opowieścią właśnie. Historią dziewczyny, która zakochała się jak nigdy dotąd! Ból minie, a wspomnienie czegoś pięknego i niezwykłego pozostanie. Każdy z nas (lub prawie każdy) miał swoją pierwszą Miłość, która miała być tą jedyną. Tych "pierwszych" miłości może być kilka. Która z nich będzie TĄ właśnie, uświadomisz sobie dopiero pewnego dnia, gdy np. spoglądała będziesz na swoją córkę lub syna, będących w wieku, który dla Ciebie jest teraz taki bolesny. Bądź dzielna! Masz w sobie dość sił, aby panować nad swoim życiem, także w takich trudnych momentach. Zobaczysz, że czas szybko mija. Całe życie przed Tobą! I wiele szczęśliwych chwil, o których pomyśl już teraz.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. Napisz, jak sobie radzisz. A wiesz? Przyjaźń to też ważna sprawa! A w życiu jest tak, że z biegiem czasu pamiętamy tylko te miłe rzeczy. I tak jest dobrze. (ew) 270304

Lek. med. Ewa Wojas, 27-01-2010, zdrowemiasto.pl

Poinformuj znajomych o tym artykule:

REKLAMA
hemoroidy Krakow
Leczymy urazy sportowe
hemoroidy szczelina odbytu przetoki zylaki konczyn dolnych
------------